×××
Ruing
(rzeczownik)
mieć wyrzuty sumienia; Współczuję; bądź skruszony z tego powodu×××
W niemile widzianej ciszy stali przed wejściem. Głuche milczenie, które między nimi zaistniało.
Każdy reagował inaczej. Ale każdy myślał o tym samym.
Tam gdzie kończy się granica niepokoju i strachu o życie przyjaciół zaczynała się inna, bardziej krucha i trudniejsza do opanowania.
Ściana złości.
Valentina nie pamiętała kiedy ostatnio pozwoliła złości przekroczyć tą solidnie budowaną przez te lata granicę. Chyba tylko na początku, kiedy przemoczona i zmęczona znalazła się na środku piekła wrzeszcząc nie do końca pewna na co i za co.
Było wiele powodów, by czuć tą zabierającą samokontrolę złość, ale jej przyczyna zawsze była bardziej złożona i pogmatwana.
Ale odejmując tą jedną sytuację trzy lata temu, w której tylko się wygłupiła, nie wypuszczała złości na zewnątrz.
Teraz też nie zamieszała, chociaż nogi rwały się do labiryntu, by wygarnąć im, że miała rację i powinni byli słuchać, kiedy mówiła o niebezpieczeństwie. Zamglony emocjami umysł podsyłał jej niezbyt miłe słownictwo, gdy zmuszała się, by nie zacząć uderzać w kamienne ściany bramy.
Nie pokazała tego, jak uczucia złości buzowały w jej ciele. Zmusiła się, by z obojętnym, analizującym wzrokiem gapić się w ściany labiryntu, jakby to miało jej zwrócić przyjaciół.
To było tak bardzo okrutne. Odebrano jej właśnie jedne z ważniejszych osób w życiu, a ona zamiast pokazać smutek tak jak reszta, pozwolić popłynąć łzą jak Chuck, spuścić głowę jak Newt w hołdzie dla straconych, gapiła się z obojętnością na ponure ściany przed sobą.
Co myśleli o niej streferzy? Że jest bezwzględna, zimna, bezuczuciowa, wcale nie obchodziło ją ich życie.
Newt tak nie myślał. On wiedział, że kiedy człowiek traci zbyt wiele w końcu uczy się, że najlepszym mechanizmem obronnym na cierpienie jest obojętność.
I właśnie taką obojętność widział u Valentiny. Będącą jedynie skorupą pod którą ukryte zostały te wszystkie złe emocje i uczucia.
Ale dławienie tego wszystkiego w sobie było jak erupcja wulkanu. Im więcej magmy uwięzionej w środku wulkanu przez zastygłe w kraterze skały tym większe ciśnienie pojawia się w jego wnętrzu przez co wybuch, który wkrótce i tak nastaje potęguje swoją siłę.
Ale jak zapobiec czemuś, co jest nie do powstrzymania?
Wreszcie każdy odszedł, przygnębiony i widocznie niezbyt chętny, by w ogóle zbliżać się teraz do Tiny. Nie było z nią nikogo. Tylko ona i pusta cisza.
Straciła ich. Smutna rzeczywistość uderzyła ją zewsząd, kiedy bezsilnie zsunęła się po bramie chowając głowę w dłoniach.
Została tam sama pośród ciszy przypominającej jej o wydarzeniach, które miały miejsce godzinę temu. Jak mogła na to pozwolić? Dlaczego tego nie powstrzymała?
Godziny, które spędziła pod ścianami w przerażającym bezruchu mijały nieświadomie na szukaniu dziesiątek innych możliwości dzisiejszego dnia, które stałyby się prawdziwe, gdyby tylko wiedziała to wszystko, co się stanie.
YOU ARE READING
Never Stop. ( The Maze Runner)- Newt
Fanfiction- Na razie jesteśmy w pułapce. Potrzebujemy ochrony, jesteśmy w niebezpieczeństwie, a nasze ruchy są znikome. - Do czego zmierzasz?- zapytał patrząc na szachownicę. - Ale- ciągnęła dalej łapiąc króla, po czym podniosła go na wysokość ich oczu i za...