12.

268 11 1
                                    

×××

rantypole ( ang. rantipole)
(rzeczownik.) dziki, lekkomyślny młody człowiek
(czasownik.) być dzikim i lekkomyślnym
(przymiotnik.) dziki i lekkomyślny

×××

- Uważam że to zły pomysł

- Ten pomysł jest tragiczny - poparł ją Minho, ale Alby nic sobie z tego nie robił nadal idąc przed siebie ze zdeterminowanym wyrazem twarzy.

Naprawdę nie podobał jej się ten pomysł. Już samo to, że po ponad dwóch latach ponownie miał wejść do labiryntu było niepokojące, ale to nakaz zostania Tinie w strefie okazał się być niedorzeczny.

Nie ukrywała, że się martwiła. Przecież pośród tych ścian mogło stać się wszystko, nie ujmując, że wczoraj w dzień wchodząc do labiryntu Ben zapłacił życiem. Ból po jego stracie schowała głęboko w sercu, by zacząć myśleć racjonalnie o całej tej sytuacji.

Alby chciał, by została na polanie. Na tą wiadomość starała się nie ukazywać złości. Poniekąd rozumiała jego myślenie, jednak tylko poniekąd. Przecież w porównaniu do niego, to Tina miała większe szanse przeżycia w labiryncie zwracając uwagę na to, że bywała w nim codziennie.

Szła przed siebie z obawą , że wydarzenia z wczoraj powtórzą się. Była przekonana, że to ona z Minho muszą sprawdzić, co wydarzyło się tamtego dnia, ale oczywiście Alby musiał mieć swoje zdanie, które jako że był przywódcą miało maksymalną moc.

Tak więc szła za nim, Minho i Newtem próbując wyrzucić mu ten głupi plan z głowy, niestety nieskuteczne. Jeśli się na coś upierał był niepokonany.

- Newt? - zapytała z myślą, że może to właśnie on pomoże jej w jego przekonaniu. Byli przyjaciółmi, dowodzili razem strefą, a więc słowo blondyna też miało sporą wartość.

Newt na pewno zdawał sobie sprawę jakie to było nieprzemyślane. Pogada chwilę z Albym i przytrzyma go w strefie podczas kiedy ona i Minho pójdą sprawdzić co stało się wczorajszego dnia.

- Alby wie co robi.

Zatrzymała się. Czy on naprawdę wypowiedział te słowa? Ignorując ukucie bólu spowodowane tym, że jej nie poparł spojrzała na niego niedowierzając. To normalne, że z nie wszystkim trzeba się zgadzać, ale Newt po prostu nie umiał odmówić Alby'emu.

Może był jego autorytetem. Rozumiała. Zawsze zgadzali się co do decyzji. Rozumiała. Razem z pomocą Tiny budowali strefę od podstaw. To też rozumiała.

Nie rozumiała, dlaczego w takim momencie też musi się z nim zgadzać. Czy wziął pod uwagę to, że Alby może  zginąć? Przecież wejście do labiryntu po tym, co stało się Benowi jest jak skok w paszczę lwa i nawet zwiadowcy mają obawy przed bieganiem między tymi ciemnymi ścianami, dlatego też dzisiaj tylko Minho i Alby mieli się do niego udać.

- Naprawdę? - zapytała głupio. Pozwoli mu tam wejść i zaryzykować życie. Przecież Newt dałby radę przekonać Alby'ego, by zamienił się z Valentiną.- Obiecałeś mi wczoraj.

Widziała jak odwraca głowę gapiąc się w ścianę przed sobą. Czuła, że te słowa go zabolały, a dokładnie to ton głosu Tiny z jakim je wypowiedziała. Nie słychać było w nim pretensji, czy smutku. Bez złości, czy żalu. Był obojętny, wyprany z emocji.

Ale mimo wszystko ten głos wrzeszczał w głowie Newta głośniej niż mogłaby to zrobić wściekłość, lub rozżalenie.

Właśnie tak działała. Kiedy ktoś ją w jakiś sposób zranił ukazywała przytłaczającą obojętność, która w pewien sposób prowadziła do poczucia winy. Nie ważne czy robiła to świadomie, czy nie.

Never Stop. ( The Maze Runner)- NewtWhere stories live. Discover now