.
Następnego dnia, gdy słońce wyszło zza horyzontu Tina otworzyła oczy ze znużeniem patrząc jak Thomas odgania ptaka jedzącego ich zapasy.
Nie można powiedzieć, że była wyspana, bo tak naprawdę nie spała, jedynie zamknęła oczy, by choć spróbować oszukać swój umysł.
Ale sen był ostatnią do rzeczą, którą chciała robić. To otoczenie było zbyt bardzo niepewne i jak się już okazało niebezpieczne, by mogła odprężyć się na tyle, by zasnąć w pełni.
Jednak wiedziała, że nawet ona nie wytrzyma długo bez prawdziwego snu i, że następnej nocy będzie musiała zupełnie się wyłączyć, by organizm na własny sposób mógł się zregenerować.
- Wstawajacie- zakomunikował Thomas, oglądając ich z góry- Musimy ruszać.
Z cichymi jękami i zbolałymi wyrazami twarzy grupa zdołała podnieść się z piasku i mimo przytłoczenia, który był skutkiem tych kilku dni zaczęli pakować swoje rzeczy.
Valentina od razu znalazła się przy Winstonie. Nie wyglądał zbyt dobrze, a na jego okropnie wyglądającym brzuchu znajdował się przesiąknięty krwią wczorajszy bandaż, który mimo wszystko musiała zmienić.
- Potrzebuje być usiadł i podniósł ręce- powiedziała spokojnie wyciągnąć z apteczki bandaże. Może i nie mieli zbyt dużo czasu, lecz Tina domyślała się, że szpony, które niemal rozerwały brzuch Winstona spowodują infekcję.
Miała kilka leków przeciwzapalnych, więc nie tracąc chwili zdjęła brudny bandaż i skrzywiła się widząc, że te rany nie będą łatwe do zagojenia.
Chciała posmarować je maścią przeciwbakteryjną, niestety nie wiedziała nawet jak mogłaby to zrobić. Dlatego posmarowała nią materiał opatrunku z nadzieją, że to w jakiś sposób pomoże.
- Jak to wygląda?- zapytał słabo Winston kaszląc, gdy zakończyła zakładanie bandaży.
Ich zapasy nie wyglądały zbyt obiecująco. Mieli tylko jedną apteczkę, druga zgubiła się wczorajszej nocy, trochę większy plecak Tiny, który zawierał kilka opakowań prowiantu i czyste szmatki oraz niezbyt pokaźną ilość wody, zdobytą w podziemiach.
- Źle.
- Jak bardzo?
- Chcesz dane procentowe, czy może wytłumaczyć ci to na przykładach?- odparła ironicznie, na co zaśmiał się, jednak ten dźwięk od razu zmienił się w dławiący kaszel - Choć. Patelniak pomoże ci wstać.
Odeszła dopiero po zobaczeniu, jak Patelniak jak najdelikatniej podnosi go na nogi. Szybko sprawdziła swój plecak, którego zawartość okazała się być jednym wielkim bałaganem i pistolet, do którego nie miała już amunicji. Zdążyła zauważyć, że któryś z chłopaków posiadał drugi, lecz chwilowo jego położenie było jej nieznane.
Gdy wyszli z ruin widok, który napotkali ją zaskoczył. Dziesiątki wielkich bloków zniszczonych aż po sam szczyt. Miasto okropnie ciche i martwe, jakby na jego terenie od lat nikt nie postawił nogi.
Nikt oprócz tych stworzeń na dole.
Ten obraz zabierał dech w piersiach. Był niepokojącyz lecz tak zupełnie inny, że Tina nie mogła przestać podziwiać zardzewiałych samochodów i zrujnowanych mostów, które mijali.
- Co tu się stało?- odezwał się wreszcie Patelniak, tak jak reszta rozglądając się po otoczeniu.
- Nie wiem. Ale od dawna nikogo tutaj nie ma.
Na krótki moment zdołała złapać spojrzenie Thomasa. Wydawał się być przygnębiony i czymś zaniepokojony, jednak cokolwiek to było nie mogła mu pomóc.
YOU ARE READING
Never Stop. ( The Maze Runner)- Newt
Fanfiction- Na razie jesteśmy w pułapce. Potrzebujemy ochrony, jesteśmy w niebezpieczeństwie, a nasze ruchy są znikome. - Do czego zmierzasz?- zapytał patrząc na szachownicę. - Ale- ciągnęła dalej łapiąc króla, po czym podniosła go na wysokość ich oczu i za...