4.

183 11 3
                                    

Czasami wszystko okazuję się być niczym.

Marzenia o ucieczce do lepszego świata, wiara, że labirynt to najgorsze co mogło ich spotkać.

A teraz byli tutaj. W miejscu mrocznym i ponurym pod ziemią. Większość z nich była przerażona, a agresywny i huczny wiatr na zewnątrz nie pomagał przezwyciężyć lęku.

Wokół panowała ciemność. Jedynie latarka, którą Winston wyjął z kieszeni oświetlała mały obszar, na który i tak nikt nie zwracał uwagi zajęty własnymi myślami.

- Dobra musimy iść- powiedział Thomas rozglądając się po zasypanym budynku.

On chyba jako jedyny, nie licząc Tiny, której wyraz twarzy nadal pozostawał zimny i oddalony wyglądał, jakby coś wiedział. Chyba przemawiał przez niego instynkt przetrwania, lub chęć ucieczki od dreszczu, bo jako jedyny podjął próbę integracji.

- Dobra - Newt westchnął patrząc na każdego z osobna- Jaki masz plan? Bo jakiś masz?- widząc niepewną minę Thomasa każdy domyślił się, że nie ma żadnego planu- Poszliśmy za tobą, a teraz musisz że nie masz pojęcia dokąd iść i po co!?- wyrzucił oskarżająco blondyn, a jego głos załamał się lekko od natłoku emocji.

Atmosfera była naprawdę napięta, wszyscy wyglądali na zestresowanych i przerażonych. Nie wiedzieli gdzie się znajdowali i gdzie powinni iść dalej.

Kłótnia w tych warunkach nie wydawała się dobrym pomysłem. Jednak Valentina wiedziała, że była czymś nieuniknionym.

- Luke nie żyje- szepnęła przerywając Newtowi i przykuwając uwagę całej reszty - Nie żyje.

- Tina przykro nam...

- Nie- przerwała mając już dość tej konwersacji, która nigdzie ich nie prowadziła- Nie żyje przez nich. Miał pomóc mi was znaleźć byśmy mogli uciec. Miał wszystko przygotowane. Wiedział, że zginie. Gdybyśmy zostali tam minutę dłużej któreś z nas też by zginęło. Nie tylko Luke - powiedziała twardo patrząc na blondyna- Ja bym zginęła.

- Chwila Janson powiedział o jakiś ludziach w górach. To ruch oporu albo armia- wtrącił się w rozmowę Aris, który dotychczas siedział cicho.

-Prawe ramię. Jeśli są wrogami dreszczu mogą nam pomóc- dołączył Thomas.

- Ludzie. W górach. Ludzie z gór to twój plan?- zapytał z nutą ironi Newt, a ona prychnęła bez radośnie wiedząc, że to jedyna prawie zerowa szansa na ocalenie.

Nie widząc dalszego sensu stania w miejscu ruszyła przed siebie mrużąc oczy w mroku, a na jej ruch wszyscy zamilkli planując szukanie najpotrzebniejszych rzeczy.

Chwilę potem rozdzielili się na mniejsze grupki. Thomas razem z Minho oddalili się najbardziej od reszty wchodząc wgłąb budynku, który kiedyś musiał być czymś w rodzaju galerii handlowej.

Winston, Patelniak i Teresa kręcili się gdzieś w pobliżu natomiast Newt poszedł za Valentiną do zamkniętego sklepu, który otworzyła za pomocą znalezionego młota.

Wszystko tutaj było zakurzone, a wszechobecny piasek w rogach, lub pod ścianami pokazywał, że byli kilkadziesiąt metrów pod ziemią.

Kiedyś ten budynek pewnie stał na zewnątrz, czysty i zadbany, z tłumami ludzi w środku chodzącymi tutaj po artykuły do swojego użytku.

Teraz to miejsce było przerażające. Atmosfera, która się tu utrzymywała sprawiała, że każdy z nich dwa razy sprawdzał, czy oby na pewno nic nie czaiło się w mroku. Dziwne dźwięki sprawiały, że włosy jeżyły się na karku, przez uczucie bycia obserwowanym.

Never Stop. ( The Maze Runner)- NewtWhere stories live. Discover now