Valentina w jednej chwili podbiegła do Winstona, gdy tylko Patelniak wyrwał broń z jego dłoni, jednak chłopak zatoczył się do tyłu nie pozwalając nikomu podejść.
Zamarła, gwałtownie zatrzymując się w bez ruchu, gdy tylko zobaczyła zmianę, która zaszła w Winstonie. Nie wiedziała co zrobić, widząc to co się z nim stało w przeciągu kilkudziesięciu minut.
-Co się stało?! - nagłe pojawili się Thomas i Teresa, ale Tina nie była w stanie oderwać wzroku od Winstona, który teraz odganiał ich ręką.
- Nie wiem! On po prostu chciał...
Jakim cudem nie zauważyła wcześniej, że było aż tak źle? Domyślała się, że nie będzie z nim dobrze, ale jeszcze kilka godzin temu mógł normalnie rozmawiać.
To nie było to, czego się spodziewała. Cokolwiek zaraziło chłopaka sprawiło, że zaczął wymiotować czarną mazią. Jego wzrok był zdesperowany i pełen bólu, a z gardła wydobywały się ciężkie oddechy, przypominające charczenie zwierzęcia.
A ona nie mogła odwrócić wzroku.
- To rośnie we mnie- wyszeptał Winston i podciągnął swoją koszulkę.
Musiał ściągnąć jej bandaż, bo widać było części materiału na jego brzuchu, ale to było w tym momencie najmniej ważne.
Było źle. Tak naprawdę Valentina poczuła się, jakby ktoś walnął nią o ścianę. Rany zadane przez szpony rozrosły się po skórze, tworząc martwe, czarne skupisko mazi, krwi i resztek skóry. Wyglądało to tak, jakby gniło od środka.
Patrzyła na Winstona, gdy wyciągnął rękę do pistoletu. Każdy wiedział czego chciał. Dziewczyna westchnęła ciężko, gdy przeniosła swój wzrok na broń, znajdującą się w dłoni Patelniaka.
Ich życie naprawdę było tragiczną bajką.
Newt zrobił krok do przodu, na co zmarszczyła brwi, oglądając jego poczynania. A potem jego ręka znalazła drogę do pistoletu.
To momentalnie ją obudziło. Nie mógł. Był na to zbyt czysty, zbyt dobry.
Szybko przedarła się na środek i ignorując spojrzenia złapała za broń i z surowym, choć beznamiętnym wyrazem twarzy spojrzała w jego oczy.
Nie możesz tego zrobić. Nie ty.
Tina domyśliła się, jak musiał się czuć. Jak bardzo nie chciał tego robić, lecz czuł się do tego zobowiązany. Byli zupełnie różni. Newt był empatyczny i dobry, ona zimna i apatyczna.
Ale właśnie to czyniło ich takimi jakimi byli. I tak naprawdę oboje mogli to zrobić. Ale każde z nich zniosłoby to inaczej.
Powoli uklękła obok Winstona, patrząc jak powoli i z trudem oddychał, kiwając lekko głową. Bez słowa położyła pistolet na klatce piersiowej, układając na nim jego dłoń.
- Dzięki - wyszeptał, gdy ich spojrzenia się skrzyżowały. Obok niej pojawił się Newt, który położył rękę na ramieniu chłopaka z bólem patrząc na umierającego przyjaciela- Zjeżdżajcie stąd.
Próbował brzmieć na niewzruszonego, lecz prawda była taka, że był przerażony. I Tina wiedziała o tym, niestety nie było sposobu na to, by powstrzymywać strach przed śmiercią.
- Żegnaj Winston- Newt poklepał go lekko wstając i odchodząc. Ona też odsunęła się na kilka kroków, by każdy na swój własny sposób mógł się z nim pożegnać.
Minho, którego pełne cierpienia spojrzenie zawierało determinację, jakby chciał pokazać, że nigdy mu tego nie zapomi. Patelniak, który tracił właśnie najlepszego przyjaciela.
YOU ARE READING
Never Stop. ( The Maze Runner)- Newt
Fanfiction- Na razie jesteśmy w pułapce. Potrzebujemy ochrony, jesteśmy w niebezpieczeństwie, a nasze ruchy są znikome. - Do czego zmierzasz?- zapytał patrząc na szachownicę. - Ale- ciągnęła dalej łapiąc króla, po czym podniosła go na wysokość ich oczu i za...