×××
Halcyon
(przymiotnik)
Czas w przeszłości, który był idyllicznie szczęśliwy i spokojny.
×××
Oczywiście przez resztę tego wieczoru nikomu nie dopisywał już humor. Z oddali oglądała, jak Gally i dwójka chłopaków z głośnym echem skreślali imię Bena ze ściany, a później z resztą biegaczy postarała się o godne uczczenie ich przyjaciela.
Na prowizorycznym wieszaku w pokoju map zawisła lekko podarta kamizelka, przez co od razu widać było do kogo należała. Przewiesiła jeszcze drewnianą deskę z jego imieniem, by nikt nigdy o nim nie zapomniał i wyszła z pomieszczenia wiedząc, że już na zawsze stracili swojego przyjaciela.
***
Późną nocą Valentina chodziła między hamakami upewniając się, że każdy z chłopaków śpi na swoich miejscach. Na szczęście ci, którzy tej nocy nie będą chcieli zasnąć nie mieszkali w tej części strefy, więc nie musiała martwić się o jakiekolwiek natrętne pary oczu.
No może oprócz jednego ciekawskiego świeżaka, którego zignorowała widząc, że gapił się na przybitego Alby'ego. A to właśnie on był celem dziewczyny.
Thomas to niezłe ziółko, ale miała nadzieję, że wytrzyma te dwie minuty nie sprawiając przy tym nikomu niepotrzebnych problemów.
- Dlaczego tutaj jesteś? -
Podeszła do przywódcy, który nie obdarował jej nawet krótkim spojrzeniem. Nie powstrzymując łzy spływającej powoli po policzku patrzył w bezruchu na ścianę przed nimi, przez co westchnęła ciężko nie do końca pewna, jak powinna się zachować.
Miał zgięte kolana, o które opierała się głowa, więc kiedy wreszcie się odezwał jego głos był ledwo słyszalny i przygaszony.
- Jak to robisz? Jak utrzymujesz uczucia na wodzy?
- Powinieneś iść spać Alby. Choć wrócisz do bazy - pokręcił lekko głową- Musisz odpocząć.
- Zostanę tutaj. Chce być dzisiaj blisko moich ludzi.
- Dobrze, ale połóż się już- złapała Alby'ego za rękę i pociągnęła w stronę hamaka, który należał do niego od lat. Tina nie była zaskoczona, że chciał zostać. Robił to rzadko, jednak w momentach takich jak te wolał spać z przyjaciółmi wokół siebie.
Ze stanowczością położyła go na hamaku, wierząc, że postara się zasnąć i tak samo szybko wycofała się w ciemność ruszając w stronę Thomasa. Na szczęście nadal siedział tam gdzie siedział wzrokiem analizując wszystko, co wydawało mu się ciekawe.
Musiał nie zobaczyć jej schowanej w cieniu, bo nieświadomy czyjeś obecności schował twarz w dłoniach głęboko oddychając.
- Takie jest właśnie nasze życie- oparła się o belkę kilka metrów od chłopaka, który słysząc głos uniósł głowę ze zdezorientowaniem wymalowanym na twarzy- Nie ważne jaką drogą pójdziemy los i tak nas złapie.
- Czemu mi to mówisz?- zapytał poprawiając się na swoim hamaku. Było dosyć ciemno, bo jedynie pochodnia rozpalona na drugim końcu i wypalająca się lampa Tiny dawały nikłe światło i była to chyba jedna z wielu rzeczy, które powodowały dyskomfort Thomasa.
- Bo wiem, że w momencie, w którym będziesz musiał wybierać między rozumem a uzasadnioną głupotą wybierzesz to drugie. I wiem, że będzie to szybciej niż nam się zdaje.
YOU ARE READING
Never Stop. ( The Maze Runner)- Newt
Fanfiction- Na razie jesteśmy w pułapce. Potrzebujemy ochrony, jesteśmy w niebezpieczeństwie, a nasze ruchy są znikome. - Do czego zmierzasz?- zapytał patrząc na szachownicę. - Ale- ciągnęła dalej łapiąc króla, po czym podniosła go na wysokość ich oczu i za...