Nikt nie pamiętał już tamtego świata.
Świata pełnego zieleni i świeżego powietrza. Świata pełnego życia, tętniącego od nowych technologii i niesamowitych widoków. Miejsca bez choroby, w którym nie musiałeś martwić się o to, czy przeżyjesz do następnego dnia. Nie musiałeś kłaść się z myślą, że w każdym momencie ktoś, lub coś może przyjść i zabić cię we śnie.
Upał i bezkresna pustynia okazała się codziennością dla tych ocalałych, którzy zdołali przeżyć wybuchy słońca i pożogę, przybyłą niewiele później.
Jak wiele lat upłynęło od kiedy tamten świat przestał istnieć?
Słońce prażyło na dworze, kiedy Valentina opierała się o tylnie siedzenie w terenowym samochodzie, trzymając w dłoniach mały tablet. Obok niej z zniecierpliwioną miną miejsce zajmował Alex, raz na jakiś czas sprawdzając status ich celu na ekranie znajdującym się na kolanach dziewczyny.
- Spóźniają się - powiedział Jorge, niepewnie patrząc na swój zegarek. Nikt nie odpowiedział, Tina jedynie spojrzała na mężczyznę siedzącego zza kierownicą nieodgadnionym spojrzeniem i wróciła do ekranu, kiedy na mapie pojawił się czerwony punk.
- Bingo- wyszeptała i odwróciła głowę, by posłać bratu uśmieszek- Zabawę czas zacząć.
W tym samym czasie odgłos klaksonu pociągu przerwał napiętą ciszę, która trwała na pustyni. Brenda odbezpieczyła broń z usatysfakcjonowanym wyrazem twarzy, kiedy Jorge odpalił auto i kiwając zgodnie do reszty pasażerów ruszył w dół wydmy, tuż na pociąg.
- Podjedź bliżej, bym mogła zestroić się z ich systemem- wymamrotała Valentina stukając coś na swoim tablecie.
W szybkim tempie znaleźli się tuż obok pomieszczenia maszynisty. Dziewczyna szybko złapała kontakt z ich siecią, a na ekranie pokazały się czerwone kropki, będące jednostkami DRESZCZU.
- Wezwali posiłki. W naszą stronę leci właśnie jeden z ich samolotów.
- Idealnie.
Odwróciła głowę, by spojrzeć w górę. Wielka maszyna DRESZCZU wydawała się schodzić na dół, tuż za nimi i Tina wiedziała, że był to czas na ucieczkę.
Schyliła się gwałtownie, gdy huk wystrzału rozbrzmiał tuż za nimi, wprawiając samochód w turbulencje. Nagle Jorge skręcił w bok tym samym posyłając ją i Alexa na drzwi. Gdy tylko znów jechali po linii prostej niewiele myśląc oboje zapieli pasy.
Miotało nimi na boki, kiedy kręcili po pustyni uciekając przed radarem samolotu. Rozpoznawała jednak drogę, którą umiejętnie się kierowali. W pewnym momencie znaleźli się w ich celu, a wielki śmigłowiec dreszczu od razu odciął im wszystkie drogi ucieczki.
Klikając coś na swoim tablecie Tina nie zauważyła że została sama w aucie, dopóki Alex nie szturchnął jej łokciem. Niewiele myśląc otworzyła drzwi od swojej strony, kierując się bliżej żołnierzy dreszczu, którzy przez ten czas zdołali wysiąść z samochodu i wycelować w ich swoją broń.
Bardziej niż pracownikami dreszczu Valentina zajęła się oglądaniem maszyny, którą przylecieli. Ich plan chociaż szlifowany przez miesiące zawierał dużo luk, których się obawiała. Jednak gdy tylko zobaczyła hak wmocowany w dół śmigłowca ulga zalała jej umysł.
W tym samym czasie Brenda pomachała lekko uniesioną w górze dłonią, uśmiechając się z zadowoleniem, a żołnierze zapadli się pod ziemię alarmując resztę prawego ramienia, że najwyższy czas przejść do działania.
Kiwnęła głową do patelniaka od razu udając się do samolotu. Tam przy kokpicie stała już harriet z bronią wycelowaną w głowę pilota.
- Dobra robota- mruknęła i nie mówiąc nic więcej zrzuciła mężczyznę z zajmowanego miejsca. Nie spodziewając się takiego obrotu sytuacji krzyknął piskliwnie, a ten ton rozbawił Jorge'a który stał już za Tiną gotowy pilotować tą maszynę.
YOU ARE READING
Never Stop. ( The Maze Runner)- Newt
Fanfiction- Na razie jesteśmy w pułapce. Potrzebujemy ochrony, jesteśmy w niebezpieczeństwie, a nasze ruchy są znikome. - Do czego zmierzasz?- zapytał patrząc na szachownicę. - Ale- ciągnęła dalej łapiąc króla, po czym podniosła go na wysokość ich oczu i za...