×××
orficki
(przymiotnik)
tajemniczy i zachwycający; poza zwykłym zrozumieniem×××
- Masz jeszcze wybór - mówiła do Gally'ego, który nie zwracając na nią uwagi skreślał właśnie imię Alby'ego.
Idąc w ich stronę czterech chłopaków ciągnęło nieprzytomnego Thomasa i Teresę, która milczała tak jak ustalili godzinę wcześniej.
- Jaka szkoda- powiedział opiekun budoli po raz kolejny ignorując Tinę i patrząc jak chłopaki rzucają bruneta na ziemię.
Odsunęła się dwa kroki w tył wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z Minho i Newtem, którzy pojawili się w niedalekich odstępach od zbiegowiska.
- Gally- Winston odezwał się cicho stawiając kilka małych kroków do przodu. Widać było, że nie chciał się kłócić, ani sprzeczać z przyjacielem, ale nie mógł tego tak zostawić- To nie w porządku. A jeśli on ma rację i zabierze nas do domu?
-Jesteśmy w domu- blondyn zbliżył się do niego przekonany o swojej racji- Nie chce skreślać następnych imion.
-I myślisz że wygnanie nas coś zmieni?- Teresa patrzyła z lekkim wyrzutem jak odwraca się w jej stronę. Widać było niechęć malującą się na bladej twarzy, lecz to nie sceptyczna dziewczyna zwróciła uwagę Valentiny.
-Nie to nie wygranie tylko ofiara- stwierdził spokojnie Gally.
- Świetnie- blondynka mruknęła do samej siebie załamana- Czemu mnie to nie dziwi?
-Myślisz że go wypuszczę po tym co zrobił!- nie przestawał pomimo protestów Teresy, której ręce z oporem zostały przywiązane do wbitej belki- Popatrz na strefę! To jedyne wyjście, gdy dozorcy dostaną tego co chcą wszystko będzie jak dawanej!
Tina nie słuchała dalszej kłótni tej dwójki, chociaż widać było, że na większość streferów słowa brunetki całkiem nieźle działają.
Jednak ważniejszym było to, że Chuck obładowany workami z najbardziej potrzebnymi rzeczami zbliżał się w ich stronę uśmiechając się lekko, co odwzajemniła kiwając głową.
Byli gotowi, teraz wystarczyło jedynie poczekać na część Thomasa, która nadeszła w idealną porę.
Chłopak powalił jednego ze streferów, który próbował podnieść go do pionu i wtedy też reszta weszła do akcji zabierając broń i neutralizując zagrożenie w postaci wściekłego Gally'ego i jego świty.
- Nie walcz Henry- syknęła w stronę krępego blondyna wystawiając nóż przed siebie- Jesteśmy przyjaciółmi. Rozumiesz?
Ten zmierzył ją wzrokiem, a potem zerknął na wydarzenia koło nich i na szczęście nie zaangażował się w walkę opuszczając włócznie i odchodząc na bok, by nie oberwać czasem od nokaującego wszystko na drodze Newta. Henry wydawał się być jedynym z wielu, którzy mieli wątpliwości, a samo to, że Tina, osoba, którą znał od samego początku i która w porównaniu do Gally'ego nie rzucała w niego oschłymi i nieprzyjemnymi słowami okazał się być środkiem do przekonania sporej liczby streferów.
I zanim zdążyła zrobić coś imponująco pożytecznego krótka walka dobiegła końca. Minho celował długim nożem w inicjatora całej tej sytuacji, Chuck na swoich krótkich nogach biegł w ich stronę, Teresa została uwolniona przez Patelniaka, a Thomas z Newtem u boku stał z dzidą wycelowaną w stronę Gally'ego.
YOU ARE READING
Never Stop. ( The Maze Runner)- Newt
Fanfiction- Na razie jesteśmy w pułapce. Potrzebujemy ochrony, jesteśmy w niebezpieczeństwie, a nasze ruchy są znikome. - Do czego zmierzasz?- zapytał patrząc na szachownicę. - Ale- ciągnęła dalej łapiąc króla, po czym podniosła go na wysokość ich oczu i za...