×××
× ×
eteryczny(rzeczownik)
coś poza tym światem, niebem lub wszechświatem
× ××××
-I to ma mu pomóc? - zapytała nieufnie widząc strzykawkę, która według Thomasa i tej Teresy miała zawierać substancje, która pomogłaby Alby'emu.
Wahała się, bo musieli podjąć decyzję bez przyzwolenia ich przyjaciela, jednak nie mieli innego wyjścia. Niestety patrząc na jego zmarniałom postać nie wyglądał, jakby miał się w najbliższym czasie ocknąć. Dlatego też skinęła lekko głową widząc, jak Newt nadal niepewnie próbuje przekonać się co do tego pomysłu.
Po krótkiej wymianie zdań pozwolił im działać nie ukrywając obaw i niepewności, która tliła się także w Tinie.
W końcu Thomas podszedł do Alby'ego i ze zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy przedłużał tą chwilę szukając odpowiedniego miejsca do wbicia igły.
Czekanie nie było zbyt mądrym posunięciem, bo w tym samym czasie leżący na łóżku chłopak otworzył oczy i gwałtownie z brutalnością rzucił się na bruneta zaciskając dłonie na jego szyi.
- Alby!- każdy rzucił się w stronę łóżka, próbując uratować Thomasa z silnego uścisku i nawet nie zdała sobie sprawy, kiedy Teresa z siłą i bez zawahania wbiła igłę pod skórę Alby'ego.
Valentina wypuściła nerwowo powietrze z płuc z szeroko otwartymi oczami patrząc na uśpionego przyjaciela.
- Od teraz nie spuszczajcie go z oczu- usłyszała i odwróciła się lekko w stronę blondyna, który nadal zdezorientowany sytuacją starał się zapanować nad wszystkim wokół.
- Już czas - do pomieszczenia wszedł Gally z lampą, by zabrać Thomasa do jamy, gdzie spędzić miał całą noc. Nie umknął jej pełen podejrzliwości sposób, w jaki spoglądał na całe to zajście.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nastał już wieczór i w całej strefie zrobiło się już ciemno. Po raz kolejny odwróciła się w stronę Alby'ego widząc jego spokojniejszą twarz i równiejszy oddech.
- To wszystko jest zbyt popikolone- stwierdził Newt, gdy Thomas bez sprzeciwu wyszedł z pomieszczenia, a Teresa usunęła się w bok, bez swojego chłopaka zupełnie tracąc pewność siebie.
- Kiedy nie ma problemu nie ma zabawy - stwierdziła z uśmiechem, chociaż ta sytuacja wcale nie była śmieszna. Po prostu nie wiedziała co myśleć. To wszystko naprawdę było popikolone.
Siedzieli w wielkim labiryncie wysyłani do niego spod ziemi metalową puszką. By przeżyć musieli uciekać przed potworami, a ich ukąszenia przynosiły chorobę, która składała się z agresji i braku kontaktu z rzeczywistością.
Aż nagle do tego cholernie niemożliwego teatrzyku przyjeżdża Thomas, który psuje dotychczasowy porządek zdarzeń.
Jako pierwszy przeżył noc w labiryncie. Jako pierwszy zabił dozorcę, jako pierwszy postawił się zasadą, które obowiązywały w strefie. I jako pierwszy - nie umniejszając zasług jego koleżance, dziewczynie, czy kimkolwiek tam była- dał nadzieję na wyzdrowienie Alby'ego.
- Możemy pogadać? - odwróciła głowę w stronę Newta widząc delikatny uśmiech wymalowany na jego ustach.
Mimo to nadal wyglądał na przemęczonego. Jego skóra stała się szarawa i o wiele bledsza, a oczy zmętniały coraz rzadziej błyszczące w szczęściu.

YOU ARE READING
Never Stop. ( The Maze Runner)- Newt
Fanfiction- Na razie jesteśmy w pułapce. Potrzebujemy ochrony, jesteśmy w niebezpieczeństwie, a nasze ruchy są znikome. - Do czego zmierzasz?- zapytał patrząc na szachownicę. - Ale- ciągnęła dalej łapiąc króla, po czym podniosła go na wysokość ich oczu i za...