Zawsze wiedziałam, że moja matka jest zdrowo rąbnięta, ale dzisiaj totalnie przegięła. Jest godzina szósta, a ta wredna kobieta, stoi na środku mojego pokoju – wyglądającego zresztą, jakby odbyła się w nim trzecia wojna światowa – i gapi się na mnie. Po prostu, od tak, stoi w tym całym burdelu, i bez żadnego skrępowania, wpatruje we mnie ślepia, jakbym była jakimś niezwykle ciekawym eksponatem. Okej... może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ten babsztyl stoi w moim pokoju w samej bieliźnie.
LITOŚCI!
Czy ja naprawdę nie mam nic lepszego do roboty, tylko oglądanie mojej własnej rodzicielki, paradującej półnagiej po domu?! Dobra, może widok jej gołej, jestem w stanie jakoś zdzierżyć, ale nie mogę znieść jej durnych pytań, rzucanych w moją skromną, zaspaną osobę. A jeszcze pięć minut temu, miałam przed oczami cudownego, boskiego, zajebiście seksownego modela, który zamierzał mnie pocałować. I byłam skłonna uwierzyć, że już za sekundę będę się miziać z cudownym półbogiem, gdyby nie fakt, że ktoś zaczął mną szamotać na prawo i lewo, a kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam moją kopniętą matkę. Niemal gołą.
No i masz babo placek!
Półbóg krzyknął przerażony, skrył się gdzieś pod moim łóżkiem i za żadne skarby świata nie chciał stamtąd wychodzić. A to był taki piękny sen...
– Kobieto, ty jesteś nienormalna – mówię i walę głową o poduszkę.
Błagam. Chcę chociaż na chwilę wrócić do mojego snu!
– Lotte, no spójrz! – woła mama, a ja niechętnie otwieram oczy.
– Nie, nie wyrosła ci dodatkowa głowa, trzecia ręka i nos Pinokia – warczę z przekąsem. – Wyglądasz dokładnie tak samo, jak wczoraj.
– Pytałam się, czy jestem gruba! – mówi nieco głośniej, podnosi z podłogi stertę moich ciuchów i rzuca nimi we mnie.
No błagam! Jeszcze zamierza mnie bombardować z samego rana!
– Tak! – krzyczę. – Jesteś gruba jak prosiak, i weź idź zmień psychiatrę, bo ten cię oszukuje!
Mama zakłada ręce na piersi i mruży złowrogo oczy.
– Charlotte! – rzuca ostrzegawczo, na co przewacam oczami.
Naprawdę nie rozumiem, o co tej kobiecie chodzi. Przecież w domu są lustra, więc doskonale widzi, że jest w świetnej formie!
Teresa Bright, czyli moja mama, to czterdziestolatka z urodą dwudziestolatki. Jej twarz, posiadająca prosty, niewielki nos, duże zielone oczy, lekko wystające kości policzkowe i podłużne, szerokie usta, nie ma na sobie nawet jednej, najmniejszej zmarszczki. Wąska talia, niewielkie piersi, płaski brzuch, krągłe pośladki i długie, zgrabne nogi, są atutami, których mogła jej pozazdrościć niejedna nastolatka. Czasami się zastanawiam, czy moja rodzicielka nie podpisała jakiegoś paktu z diabłem, bo znam niewiele kobiet, które w jej wieku wyglądają tak świetnie. Chociaż w sumie, to nie znam żadnej innej kobiety, która miałaby taką świetną formę w wieku czterdziestu lat.
– Przecież nie jesteś gruba! – Unoszę ręce w geście poddania. – Jak możesz być gruba, skoro cały czas jesz trawę?
– Nie jem trawy – wspiera dłonie na biodrach – tylko zdrową, ekologiczną żywność. Swoją drogą, ty też mogłabyś zacząć się lepiej odżywiać.
– Tak, tak – mruczę i naciągam kołdrę na głowę.
Czy mój półbóg nadal jest pod łóżkiem? Może jeszcze do mnie wrócić? Cóż... moja matka już taka jest. Co kilka dni staje półnaga w moim pokoju, albo kuchni, ewentualnie w salonie i pyta, czy przytyła. Nie do końca wiem, po co to robi, ale podejrzewałam, że w ten sposób próbuje się dowartościować. Moi rodzice rozwiedli się trzy lata temu, zaraz po tym, jak mama odkryła, że ojciec ma inną kobietę. I jakąś tam babkę może jeszcze byśmy z mamą zniosły, jednak mój czterdziestodwuletni ojciec, związał się z kobietą dziesięć lat starszą od siebie. I chociaż z mamą rzadko rozmawiamy na ten temat, musiała się poczuć bardzo niedowartościowana, nieatrakcyjna i totalnie do dupy, skoro mąż wymienił ją na starszy model.
CZYTASZ
I am (NOT) your Clare
RomanceRobert Kulczycki jest obiektem westchnień niemal wszystkich uczennic. Przystojny, uśmiechnięty i inteligentny, zaskarbia sobie serca nie tylko licealistów, ale także nauczycieli. Jest idealny. I tajemniczy. Odkrywam to dopiero podczas indywidualny...