ROZDZIAŁ 16

280 14 1
                                    

Po lekcjach udałam się do sali językowej, ale szłam tam z dość mieszanymi uczuciami. Nie bardzo wiedziałam jak zareaguje Robert, jednak nie spodziewałabym się tego, co się wydarzyło. Kiedy tylko weszłam, mężczyzna rzucił na mnie krótkie, chłodne spojrzenie i z wyraźną złością, cisnął na pierwszą ławkę podręcznik. Stał oparty o biurko i ręce założył na piersi, przez co wyglądał jak zbuntowany nastolatek.

– Nie złość się – powiedziałam i odłożyłam plecak na ławkę. – Przyjdę do ciebie, ale po kinie. Obiecuję.

– Tu nie chodzi o to kino, Charlotte – rzekł dziwnie grubym głosem. – Nie widzisz, że ten gówniarz coraz bardziej naciska na randki?

– Daj spokój to tylko kumpelskie wyjście. – Przewróciłam oczami. – Przyniósł też bilety dla Sary. Pójdziemy w czwórkę.

– Na podwójną randkę – syknął. – Jakoś wątpię żeby Głogowska zabrała koleżankę.

No błagam no... jeszcze sprzeczki z Kulczyckim mi brakowało!

– Na żadną randkę! – zawołałam. – Pójdziemy do kina i tyle. Obejrzymy ten film i zaraz przybiegnę do ciebie.

– Coś dziwnie ci zależy na tym wyjściu – powiedział ostro. – A może chcesz się spotkać z tym rudzielcem, co?

No chyba się przesłyszałam. Bo przesłyszałam, prawda?

– Robert twoja zazdrość jest niezdrowa. – Zarzuciłam mu ręce na szyję. – Poza tym, co złego w tym, że pójdę z przyjaciółmi do kina? Ty też możesz sobie wyjść z kumplem do baru.

Patrzył na mnie tak chłodno, że normalnie zrobiło mi się zimno.

– Byłaś umówiona ze mną, a nie z tym rudym chudzielcem – warknął przez zęby. – To w końcu z kim jesteś, ze mną czy z nim?

– Jeju, ale ty jesteś uparty. – Przewróciłam oczami. – To tylko głupi film.

– Coś ci powiem, Charlotte – rzekł, chwycił mnie za nadgarstki i zdjął moje ręce z jego karku. – Kiedy mówiłem ci, że jestem złym człowiekiem, nie kłamałem. I z każdą chwilą ten zły człowiek chce ze mnie wyjść, bo ty nie potrafisz powiedzieć głupiego „nie" napalonemu gówniarzowi.

Chyba nie zrozumiałam.

– Nie przesadzasz? – zapytałam.

Robert niespodziewanie chwycił mnie za bluzkę i szarpnął mną, jakbym była jakimś workiem.

– Nie jestem zabawką – wysyczał mi prosto w usta. – Albo jesteś ze mną, albo nie.

Patrzyłam prosto w jego szare oczy i byłam zdumiona. Dosłownie mnie wcięło i nie byłam w stanie się ruszyć. Moje serce zaczęło walić jak szalone, na plecy wystąpił zimny pot. W tęczówkach mojego Adonisa widziałam coś... sama nie wiem, co to było. Złość? Wściekłość? A może nawet chęć mordu?

– Oszalałeś? – zapytałam zszokowana. – Odbiło ci czy co?

Robert spojrzał najpierw na moje usta, a potem na swoją dłoń ściskającą moją bluzkę i puścił mnie, jakby nagle się oparzył.

– Przepraszam, Lotte – wydyszał przerażony. – Przepraszam, wybacz. – Chciał mnie przytulić, ale odsunęłam się.

– Ty masz jakieś kuku. – Popukałam się palcem w czoło. – Będziesz mnie szarpał za każdym razem, jak będę chciała wyjść z przyjaciółmi?

– To nie tak, słoneczko.

Chyba chciał mnie jakoś udobruchać, ale ja się przestraszyłam. To była lekka przeginka.

I am (NOT) your ClareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz