ROZDZIAŁ 17

277 15 0
                                    

Cholerne kino. Przyczyna totalnego rozgardiaszu w mojej głowie. Bo gdyby nie to kino, to nie kłóciłabym się z Robertem. Szczerze to nawet żałowałam, że tutaj przyszłam. Siedziałam sobie w ciemnej sali, na ekranie leciał jakiś horror, ale nie docierało do mnie kompletnie nic z tego, co działo się na ekranie. Po prostu tępo gapiłam się przed siebie a piszczący głos jakieś laski siedzącej za nami, był jedynym dźwiękiem jaki do mnie docierał. Działo się tak zapewne dlatego, że dziewczyna była strasznie irytująca i tak bardzo wtulała się w swojego chłopaka, że kopała fotel na którym siedziałam. Dziwiłam się facetowi, z którym przyszła, bo ja już dawno wywaliłabym ją przez okno. Ale jeżeli liczył na coś więcej po filmie to... to zapewne był skłonny się przemęczyć.

Obok mnie siedział Bartek, który co chwilę starał się do mnie zagadywać, jednak ja odpowiadałam mu tylko wzruszeniem ramion albo kiwnięciem głową. Z drugiej strony siedziała Sara, która chyba chwyciła Artura za rękę, ale nie byłam pewna, bo w tych ciemnościach niewiele widziałam.

– Wszystko w porządku? – szepnął mi mniej więcej w połowie filmu Bartek i podsunął pod nos pudełko z popcornem.

– Jasne – odpowiedziałam i podziękowałam za poczęstunek.

– Nudzisz się?

Jeju, co za uparty człowiek. Nie może w spokoju pooglądać tego filmu?!

– Nie – syknęłam.

– Nie boisz się?

No weźcie go stąd. Błagam!

– Czego? To tylko film, kilka ruchomych obrazków połączonych ze sobą. – Przewróciłam oczami.

– Ale wiesz co się mówi o horrorach. – Uśmiechnął się w moją stronę. – Zwłaszcza w kinie.

– Nie będę się z tobą przytulać – burknęłam. – Prędzej ci jaja ukręcę.

– Wyluzuj, Rambo. – Zaśmiał się. – To tylko żarty. Taki joke.

– Jaki inglisz, normalnie nie pogadasz. – Założyłam ręce na piersi.

Naprawdę nie miałam ochoty gadać. Ani z Bartkiem, ani z Sarą, ani z nikim. Chciałam pogadać z Robertem. MUSIAŁAM z nim pogadać.

– Widzę, że nie masz humoru – powiedział chłopak. – Nie będę się narażał.

Ale ze mnie wredna jędza. Przecież nie chciał źle.

– Sorry, Bartek, ale mam trochę innych spraw na głowie – powiedziałam. – Wiem, że chcesz dobrze, ale nie mam teraz na to czasu.

– I pewnie nie chcesz o tym pogadać? – zgadł.

– Nie bardzo. – Wzruszyłam ramionami.

– Kumam. – Kiwnął głową i spojrzał na ekran.

Ja przez moment przyjrzałam się jego profilowi. Dużemu, prostemu nosowi, kształtnej brodzie i grubym ustom. Rude włosy dzisiaj ułożył przy pomocy żelu i ubrał zapewne swoje najlepsze ciuchy, gdyż do szkoły nigdy nie zakładał białej koszuli, jasnych jeansów i beżowej marynarki. Wyglądał dosyć... elegancko, jak nie Bartek. I w sumie był nawet przystojny.

– Bartek – rzuciłam w jego stronę, a chłopak przysunął się bliżej, aby lepiej mnie słyszeć.

– Naprawdę miło z twojej strony, że nas zaprosiłeś.

– Randek mi odmawiasz więc pomyślałem, że może tak się zgodzisz gdzieś wyjść – odpowiedział.

– Nie mogę chodzić na randki. – Sama nie wiem dlaczego to powiedziałam. Kompletna idiotka!

I am (NOT) your ClareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz