Rozdział 8

274 26 0
                                    

Niektórzy doskonale wiedzą jak to jest być dzieckiem rozwodników. Jest się przerzucanym z domu do domu. Jeden z rodziców próbuje cię nastawić przeciwko temu drugiemu, wiecznie ktoś ma do siebie pretensje, a dziecko stoi pośrodku tego wszystkiego i nie bardzo wie, co ma robić. Dlatego ja, bardzo się cieszyłam, że nas i ojca dzieliło tysiące kilometrów. Dzięki temu omijały mnie wszystkie tego typu atrakcje. Nie żebym coś do niego miała, jednak kiedy dano mi wybór, skorzystałam z niego i zadeklarowałam chęć bycia z mamą. Życia z moim ojcem, bez Teresy, nie umiałam sobie wyobrazić, więc nikt się nie dziwił, kiedy zdecydowałam, że wyjeżdżam wraz z nią.

Mój tata, James Bright w niczym nie przypominał byłej żony. Tak naprawdę, z czystym sumieniem mogłam go nazwać sztywniakiem, który cały swój wolny czas spędzał na fotelu przed telewizorem, okryty szlafrokiem i z ciepłymi bamboszkami na nogach. Czasami zastanawiam się, jak to możliwe, że taka kobieta jak moja matka, wyszła za mąż za takiego człowieka. Tata nigdy nie lubił wychodzić z domu, aby się trochę rozerwać i odetchnąć od codziennej rutyny. Mama natomiast kochała odwiedzać restauracje, modne puby i relaksować się w gronie przyjaciół. Spędzała sobotnie wieczory w drogich lokalach, klubach lub na weekendowych wyjazdach. Bardzo często miewałam wrażenie, że ojciec nie potrafił dotrzymać mamie kroku. Ona była szalona, miała milion pomysłów na minutę i zachowywała się jak nastolatka. On to raczej ten stary gbur, który na wszystko patrzył krzywym okiem i nie akceptował swojego otoczenia – a zwłaszcza mnie.

To nieprawdopodobne, ale kiedy mieszkaliśmy jeszcze razem, to z ojcem nie rozmawiałam prawie wcale. Nasze konwersacje składały się z pojedynczych słów i dotyczyły strasznie błahych spraw, dlatego też nie miałam zbytniego problemu z rozwodem rodziców. Spadło to na mnie nagle, niczym kupa gołębia, ale przyjęłam ten fakt ze spokojem. Jedyne, co ciężko było mi zrozumieć i zaakceptować, to fakt, że tata związał się z Camilą – starszą od niego samego o niemal dziesięć lat.

Nie, nie miałam nic przeciwko związkom z dużą różnicą wieku. Uważałam, że takie relacje miały szansę przetrwać i dawać ludziom pełnię szczęścia. Tylko nie pojmowałam, jak ojciec mógł zostawić MOJĄ MATKĘ, dla kobiety, która ukończyła pięćdziesiąt lat. Przecież to tak, jakby wymienić nowy samochód prosto z salonu, na stary gruchot, nadający się tylko na złom.

Jeżeli chodzi o zajęcia indywidualne... minęły dwa tygodnie, w trakcie których nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Lekcje wyglądały tak, jak wyglądać powinny, a pan Robert zachowywał się normalnie.

Nadal wydawało mi się, że zerkał na mnie częściej, niż powinien, a podczas ostatnich lekcji przyłapałam go, jak bezczelnie się na mnie gapił – to jednak wszystko inne było zupełnie w porządku. Kulczycki nawet na jednej z lekcji, którą miałam wraz z resztą klasy, wygłosił krótkie przemówienie na temat komentarzy, rzucanych przez moje koleżanki. Jasno wyraził, że nie życzył sobie takiego traktowania oraz takich uwag, ponieważ było to wysoce niestosowne. Od tamtej pory komplementowały nauczyciela tak, by tego nie słyszał.

Była sobota, a ja całe przedpołudnie spędziłam z Sarą, ponieważ obudziła mnie z samego rana i godzinę ględziła przez telefon, że koniecznie musimy iść na zakupy. Najgorsze w tym wszystkim było to, że podobnie do młodszych sióstr, moja przyjaciółka nie tolerowała słowa „nie" i prawdopodobnie całkowicie usunęła je ze swojego słownika. Dlatego po ciężkiej walce z samą sobą, zwklekłam się z łóżka i poszłam z nią na podbój galerii handlowej, gdzie kupiła całą masę niepotrzebnych jej rzeczy. W efekcie, na powrocie zadzwoniła po Artura, który musiał po Sarę przyjechać, ponieważ taszczenie takiej góry toreb graniczyło niemal z cudem. Jedyny plus z tego całego wypadu był taki, że Artur podrzucił mnie do domu i nie musiałam wracać pieszo, męcząc przy tym moje piękne nóżki.

I am (NOT) your ClareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz