ROZDZIAŁ 31

136 9 0
                                    

Powoli otworzyłam oczy, ale zaraz je zamknęłam, porażona światłem.

– Charlotte, słyszysz mnie?

Zaraz, ja znałam ten głos. Gdzie ja jestem? Co się dzieje, myślałam. Ktoś delikatnie klepnął mnie w policzek i zmusiłam się do otwarcia oczu. Zamrugałam kilka razy, bo przez moment widziałam nad sobą same, ruszające się plamy. Dopiero po chwili zaczęły one przybierać kształty ludzi, a w zasadzie trójki osób – dwóch kobiet i chłopaka.

– Lotte, jak się czujesz? – zapytał Bartek.

Ku mojemu zdziwieniu byłam przed marketem, leżałam na ławce, a chłopak delikatnie gładził mnie po głowie.

– Co się stało? – wyjąkałam, zupełnie nic nie rozumiejąc. Dlaczego stała nade mną Kinga? I kim była ta blondynka z plakietką na piersi?

– Zemdlałaś – rzekł rudzielec i powoli pomógł mi usiąść. – Złapałem cię zanim upadłaś.

Zemdlałam? Ale dlaczego? Zaczęłam przeczesywać swoją pamięć i wszystko do mnie wróciło. Kinga, rozmowa, Robert... Znów zakręciło mi się w głowie, jednak siedemnastolatek mnie przytrzymał.

– Może zadzwonić po pogotowie? – zapytała blondynka. Teraz zaczęłam ją kojarzyć. Pracowała w markecie, chyba była kierowniczką.

– Nie, nie trzeba – zaprotestowałam szybko i spróbowałam wstać, oczywiście przy pomocy Bartka. – To tylko osłabienie. Nic dzisiaj nie jadłam.

– Jesteś sama? – zapytał chłopak. – Nie powinnaś w takim stanie samotnie chodzić po mieście.

– Mieszkam niedaleko. – Wskazałam głową domy w pobliżu.

– Okej, odprowadzę cię – zadecydował i wziął moje siatki z zakupami, które jakimś cudem znalazły się pod ławką.

Próbowałam zaprotestować, ale licealista był uparty i stwierdził, że nie pozwoli mi samej dać nawet kroku, więc chcąc czy nie, musiałam chwycić go pod ramię i pozwolić odprowadzić się do domu.

– Lotte, co się dzieje? – zapytał, kiedy oddaliliśmy się od marketu.

Co się dzieje? Zostałam oszukana, ale co cię to może interesować?

– Nic, Bartek – odpowiedziałam. – To chwilowe osłabienie.

– Hej. – Niespodziewanie zatrzymał się, odstawił siatki na ziemię i chwycił mnie za ramiona. – Nie jestem ślepy, Lotte. Ta kobieta coś ci powiedziała, a ty zemdlałaś. Podszedłem tylko dlatego, bo widziałem jak bledniesz.

Och, Bartek... Czułam jak oczy zaczynają mnie piec, więc odwróciłam głowę w bok. Znalazłam się w beznadziejnym położeniu. Związałam się z mężczyzną, który był nie tylko moim nauczycielem, ale także mężem innej kobiety, przez niego straciłam najlepszą przyjaciółkę, a przed dwoma dniami pochowałam ojca. Czy moje życie musiało być takie gówniane?

– Możesz... – Przełknęłam ślinę, czując jak narasta mi gula w gardle. – Możesz do mnie wpaść? Chociaż na godzinkę?

Bartek patrzył na mnie przez chwilę, a potem sięgnął do kieszeni po telefon i zerknął na godzinę.

– Mogę, Lotte – odpowiedział i ponownie chwycił moje siatki. – Zostanę tak długo jak będziesz chciała.

Kiwnęłam z wdzięcznością głową i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Było mi strasznie zimno, ale to nie było ważne. Zrozumiałam, że mój własny facet mnie oszukał. Naopowiadał mi jakichś bzdur, a rzeczywistość była zupełnie inna. Zrobił to z jednego prostego powodu – ja byłam młoda, głupia i naiwna, a on? Jego małżeństwo przechodziło kryzys, więc po prostu mnie wykorzystał. Od samego początku chodziło mu tylko o jedno, o odskocznię od problemów. Ja byłam jego ucieczką od kłopotów w domu, byłam czymś nowym, świeżym. Tylko Robert zapomniał o jednym – ja też miałam uczucia. Nie byłam jakimś bezuczuciowym zwierzęciem. Też czułam, myślałam i kochałam całym sercem. Chociaż w tamtym momencie ono krwawiło i to tak mocno, że dziwiłam się, iż jeszcze było w stanie bić.

I am (NOT) your ClareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz