Rozdział 43

234 11 0
                                    

CHARLOTTE

Następnego dnia zastałam mamę w kuchni cicho rozmawiającą z Tomkiem. Była godzina siódma rano, więc obecność mężczyzny w naszym domu nieco mnie zdziwiła, ale postanowiłam w to nie wnikać. W końcu matka Teresa była nieprzewidywalna i na całym świecie nie było osoby, która byłaby w stanie ją zrozumieć.

– Cześć – powiedziałam do Tomka, a ten uśmiechnął się lekko w moją stronę.

Mama postawiła przed nim kubek z kawą, a ja usadowiłam się naprzeciwko naszego gościa.

– Co tak milczycie? – Spojrzałam to na jedno, to na drugie, ale oboje postanowili unikać mojego wzroku.

Dziwna, czerwona lampka zapaliła mi się nad mózgiem, który ze zrezygnowaniem walnął czołem w ścianę. Czy tylko ja miałam wrażenie, że coś się stało?

– Mamo, o co chodzi? – ponagliłam, a Tomek chrząknął znacząco.

Teresa odgarnęła z czoła kosmyk ciemnych włosów i posyłając mi niepewne spojrzenie usiadła obok mnie.

– To ja może pójdę do łazienki – odezwał się mężczyzna, po czym wstał.

Lampka zaczęła migać nieznośnie, a kiedy Tomek wyszedł, spojrzałam na rodzicielkę zniecierpliwiona.

– Charlotte, tylko się nie denerwuj – powiedziała kobieta i chwyciła moją dłoń.

Dobra... Ewidentnie coś nie grało. Mama zachowywała się zbyt spokojnie i zbyt racjonalnie jak na nią. W sumie po tym, co wyjawiłam, sądziłam że będzie się miotać po całym domu jak wściekły pies, ale zamiast tego ona zachowywała się tak, jakby chciała mnie pocieszyć. I mam dziwne przeczucie, że chodzi o Kulczyckiego, bo przecież o kogo innego? Tylko ten człowiek był przyczyną wszelkich moich niepowodzeń.

– O co chodzi? – zapytałam może ciut za ostro, ale w obecnej sytuacji nie mogłam inaczej.

Strach mieszał mi się z niepewnością, a nienawiść z miłością. To tak kurewskie uczucie, że nawet najgorszemu wrogowi bym tego nie życzyła... No nie licząc Ilony i ewentualnie Anity.

– Dzwonił do mnie dyrektor – rzekła i mocniej ścisnęła moją dłoń.

Dopiero teraz zauważyłam, że nie zrobiła sobie makijażu i nadal była w piżamie – czarnych legginsach i za dużym, męskim, żółtym t-shircie.

– Wywalił mnie – próbowałam zgadnąć, ale mama pokiwała przecząco głową.

– Chciał wszystko załatwić polubownie. – Westchnęła. – Chciał dać ci możliwość ukończenia szkoły, warunkiem było jednak skapitulowanie tego gnojka.

Zmarszczyłam brwi. Nic nie rozumiałam.

– Jakie skapitulowanie?

– Miał dobrowolnie odejść z pracy. Dyrektor chciał uniknąć szumu, głównie ze względu na ciebie. Ponoć jakaś Lipińska się za tobą wstawiła.

– Lipowicz – poprawiłam szybko, ale serce mi zamarło.

Moja geograficzka wstawiła się za mną u dyrektora? Ta stara wiedźma? Ale dlaczego? Przecież nigdy mnie nie lubiła i to z wzajemnością, a teraz to dzięki niej miałabym możliwość normalnego dokończenia szkoły?

– Lipowicz. – Mama skinęła głową i znów westchnęła. – Ale ten Kulczycki się nie zgodził. Nie poszedł na warunki dyrektora i w dodatku powiedział że... – urwała.

Patrzyłam na jej twarz i próbowałam wyczytać z jej oczu, co chciała przekazać. Fakt, że Robert nie zgodził się na odejście ze szkoły kompletnie mnie nie dziwił. Jednak zachowanie zachowanie Teresy już tak. Dlaczego nie chciała powiedzieć wprost, co się stało? Przecież znosiłam zachowanie mojego wychowawcy, przeżyłam śmierć ojca i jakoś poradziłam sobie z tajemnicami mojego ukochanego. Chyba nic gorszego nie mogło mnie spotkać, prawda?

I am (NOT) your ClareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz