Rozdział 13

231 13 2
                                    

Ciemna noc. Cisza i spokój, którą nagle zaczął zakłócać mój rozwrzeszczany telefon. Sygnalizował, że ktoś próbował się do mnie dodzwonić, ale ja potrzebowałam kilku sekund, żeby w ogóle zrozumieć, co się działo. Zaspana otworzyłam jedno oko, potem następne i zerknęłam na zegar stojący na moim biurku. Dochodziła pierwsza w nocy. Niech to szlak! Który idiota dobija się do mnie o tej porze? Ręką wymacałam rozkrzyczane urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz.

No nie. Czy tego kolesia do końca powaliło?!

– Człowieku, ja śpię – powiedziałam zaraz po odebraniu.

– Możemy się spotkać? – zapytał Robert.

Zamrugałam kilka razy i usiadłam na łóżku.

– Teraz? Jest noc. Ciemna, mroźna noc, pełna bandytów i gwałcicieli. – Nie wiem czemu, ale oczami wyobraźni widziałam jak mój nauczyciel się uśmiecha.

– Teraz – przyznał. – Jestem niedaleko twojego domu.

Znów jęknęłam.

– Czy ty czasami sypiasz? – Zaczęłam gramolić się z łóżka. – Bo wiesz, normalni ludzie śpią. Zwłaszcza w nocy.

Robert parska śmiechem.

– Coś kojarzę, że kiedyś odczuwałem taką potrzebę – odpowiedział. – Ale odkąd zostałem ukąszony przez wściekłego nietoperza, spanie mnie nie kręci.

.Czy mi się wydawało, czy on porównał siebie do wampira?

– Jesteś jak Edward ze „Zmierzchu", czy jak Louis z „Wywiadu z wampirem"?

Znalazłam jakieś spodnie dresowe i zaczęłam je na siebie wciągać. Tak w ogóle to bardzo fajnie, że robiłam to po ciemku. Od czego w końcu miałam piszczel? On znajdzie wszystkie meble, stojące mi na drodze.

– Zdecydowanie jak Louis. Brakuje tylko mojej Claudii.

Uśmiechnęłam się, chociaż sama nie wiem, dlaczego.

– A co z Edwardem? Może być zawiedziony. – Chwyciłam jakiś sweter, ale miałam problem z ubraniem go. Bo jak miałam coś na siebie założyć, skoro gadałam przez telefon z tym boskim Adonisem?

– Nie znam gościa.

Tym razem to ja parsknęłam.

– Podejrzewam, że w tym momencie prawie wszystkie twoje uczennice poczułyby zawód – stwierdziłam. – Edward to ich bóg.

– A twój?

Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.

– A ja wolę Aleksandra Biełowa*.

Nastała chwila ciszy.

– To zobaczymy się? – znów zapytał.

– Ależ ty niecierpliwy – skwitowałam. – Za chwilę będę, tylko gdzie ty jesteś?

– Pod twoim domem.

Że jak?!

Podeszłam do okna i odsunęłam firankę. Przy krawężniku, koło mojego domu, rzeczywiście stało czerwone audi A3.

No ja pierdolę, co za człowiek.

– Daj mi pięć minut – powiedziałam i zakończyłam połączenie.

Szybko wciągnęłam na siebie sweter, wzięłam klucze i najciszej jak umiałam, zeszłam po schodach na dół. Co prawda była noc, ale moja mama potrafiła czasami nie spać do trzeciej albo czwartej, więc ucieszyłam się, kiedy salon zastałam ciemny i pusty. Matka Teresa już spała.

I am (NOT) your ClareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz