Rozdział 10

262 20 0
                                    


ROBERT

Robert Kulczycki opadł na rogówkę w swoim salonie i zakrył oczy dłonią. Jak mógł się tak zachować? Całą winę za incydent w sali ponosił on i tylko on. Charlotte nie była niczemu winna. To on do wszystko doprowadził, on zainicjował, mimo tego, że nie powinien. Jako nauczyciel zawsze starał się traktować uczniów na równi, ale w młodej Charlotte było coś, co zaczynało go fascynować. Pragnął poznać jaka była poza szkołą, dowiedzieć się co lubiła, jakie miała hobby i upodobania. Imponowała mu swoją radością życia, uśmiechem, który praktycznie nie schodził jej z twarzy.

Aż do tego pamiętnego dnia...

Chyba nigdy nie zapomni jej oczu, zagubionych i wystraszonych, kiedy odsunęła się od niego. Nie wyrzuci z pamięci jej paniki i nagłej ucieczki. Robert nie dziwił się swojej uczennicy. Będąc na jej miejscu, zapewne zareagowałby tak samo. Doskonale wiedział, że popełnił bardzo duży błąd, posunął się o wiele za daleko, dlatego chciał to jak najszybciej naprawić. W obecnej sytuacji był nawet skłonny poprosić innego nauczyciela, by zastąpił go podczas indywidualnych zajęć. Nie chciał niszczyć życia nastolatce, która dopiero wchodziła w dorosłość. Nie chciał mącić w jej świecie, chociaż wszystko mu mówiło, że już to zrobił.

Kulczycki zawsze przestrzegał swoich granic. Był nauczycielem od wielu, wielu lat, ale nigdy nie zdarzyło mu się postąpić w taki sposób. Miał przecież wiele uczniów. Prowadził całe klasy, dawał indywidualne lekcje i korepetycje uczniom innych szkół. Często przychodziły do niego młode, atrakcyjne dziewczyny, maturzystki z pobliskich liceów lub studentki, ale Robertowi nigdy nie zdarzyło się na żadną z nich spojrzeć inaczej, niż na zwykłą uczennicę.

W szkole uchodził za nauczyciela-kumpla, ale potrafił wytyczyć i postawić jasne granice oraz warunki i wszystko odbywało się na jego zasadach. Doskonale też wiedział, co uczennice o nim mówiły – grono pedagogiczne również miało swoje przecieki i lubiło plotkować. Robert jednak zawsze uważał, że to zwykłe młodzieńcze zauroczenie, które minie równie szybko, jak się pojawiło. Wszystkie dziewczęce zaloty ignorował na tyle, na ile mógł, a kiedy stawały się zbyt odważne lub nieetyczne, rozmawiał z taką nastolatką i uświadamiał, że był nauczycielem i powinna go traktować wyłącznie w taki sposób. Dlatego, dla samego Roberta zagadką było jego zachowanie.

W sali to on stał się niczym te wszystkie trzepoczące rzęsami nastolatki. Doprowadził do sytuacji, która nie powinna mieć miejsca. Nawet jeżeli Charlotte go fascynowała, on jako dorosły mężczyzna, powinien zdusić to w sobie i odizolować się od dziewczyny tak bardzo, jak było to tylko możliwe. Nie powinien był proponować jej indywidualnych lekcji, a jeśli już, to jego obowiązkiem było wycofać się z tego w momencie, w którym zauważył, że coraz ciężej było mu odpędzić się od myśli o siedemnastolatce. Powtarzał sobie, wmawiał, że Charlotte Bright to jego uczennica i nie miał prawa jej tknąć, jednak jak widać, wmawianie sobie, a robienie – to dwie różne rzeczy.

Czy dziewczyna się go przestraszyła? Na pewno. Mogła go nawet uznać za zboczeńca, ale Robert taki nie był. Nigdy w życiu, nie zbliżyłby się do żadnej kobiety, a zwłaszcza uczennicy, mając tylko i wyłącznie pobudki cielesne. Zdawał sobie sprawę z tego, że jeżeli Charlotte zechce komuś opowiedzieć, co się wydarzyło, mógł wpaść w poważne tarapaty. Groziła mu utrata pracy, a nawet prawa do wykonywania zawodu, a to byłaby dla niego katastrofa.

Robert Kulczycki był nauczycielem z powołania. Już jako mały chłopiec, uwielbiał uczyć innych i pomagać w nauce. Zawsze miał najlepsze świadectwa, i chociaż nie poświęcał dużo czasu na ślęczenie nad książkami, to jego średnia była wręcz imponująca. Mając piętnaście lat, udało mu się dostać do prestiżowej szkoły z internatem w Nowym Jorku. To tam nauczył się języka i studiował. Po ukończeniu szkoły, wrócił do Polski w jednym celu – chciał uczyć młodzież.

I am (NOT) your ClareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz