Rozdział 44

139 11 0
                                    

Po powrocie do domu nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. W normalnych warunkach zapewne byłabym teraz w szkole, ale w obecnej sytuacji nie mam po co tam iść. Mogłabym też odwiedzić moją przyjaciółkę, jednak nie wiedziałam czy ona również nie postanowiła wrócić do swoich edukacyjnych obowiązków. Skazana więc byłam zostać zupełnie sama, w moim jakże pięknym domku, oglądając jakieś szmatławce w telewizji.

Mama, pomimo tego że załatwiła sobie wolne, musiała pojechać do Akademii. Dla mnie może to i lepiej, uniknęłam niewygodnych pytań i rozmów na temat Roberta, o którym chwilowo pragnęłam zapomnieć. Nie wiem, co jutro mnie czeka na spotkaniu z kuratorium, nie wiem też jak zachowa się Kulczycki, jednakże mam podejrzenie iż nie będzie to nic miłego. Zapewne będzie wszystkiemu zaprzeczał tak długo, jak będzie miał taką możliwość, a do poddania zmusi go tylko i wyłącznie porządny dowód jego winy. Zdawałam sobie sprawę z tego że póki co, jest słowo przeciwko słowu – moje oskarżenia kontra zaprzeczenia boskiego Adonisa. Jeżeli naprawdę chciałam zakończyć to wszystko, utrzeć mojemu wychowawcy nos, musiałam mieć jakiś solidny dowód naszego romansu. Musiałam mieć coś, dzięki czemu on nie będzie mógł się dłużej wypierać zarówno mnie jak i mojego uczucia.

Pozostało tylko jedno pytanie... Czy ja naprawdę chcę to zakończyć? Wiem, Robert zamordował swoją żonę, o wielu kwestiach nadal mi nie mówi, ale czy jestem gotowa na to, aby wyrzucić go ze swojego życia? Przecież gdybym zechciała, mogłabym go udupić, mogłabym ze szczegółem opowiedzieć o tym, co się między nami działo, jak mnie traktował i jakie mogą wyjść z tego konsekwencje. Rzeczywiście, napomknęłam Pobłockiemu co nieco o naszej relacji, ale nigdy nie powiedziałam na przykład o sytuacji w moim domu, kiedy to Robert przeleciał mnie na szybko, bez zabezpieczenia, a jak ta idiotka pozwoliłam na to wszystko. 

Nagle zrobiło mi się niebywale ciepło.

Ile czasu minęło od tamtej pory? Czy gdybym była w ciąży miałabym już pierwsze objawy? Boże... Dziecko jest ostatnią rzeczą jakiej mi teraz potrzeba. Chociaż wróć! Nie rzeczą... Jest ostatnią postacią, jakiej w tej chwili bym chciała. Jeżeli w moim brzuchu rośnie mały Kulczycki, Robert nie pozwoli mi się od siebie uwolnić. Będzie mnie nękał, będzie chciał abym przy nim została, a znając moją głupotę i naiwność pójdę na ten układ. Jeżeli jestem w ciąży, to za około siedem, osiem miesięcy urodzę dziecko własnego nauczyciela, które jednocześnie będzie bratem lub siostrą mojej najlepszej przyjaciółki. Ta świadomość dobiła mnie całkowicie.

Wyjęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer Sary. W końcu ona doskonale powinna wiedzieć kiedy i w jaki sposób pokazują się pierwsze objawy. Niestety do nastolatki dodzwonić się nie mogłam, bo oczywiście jak Charlotte kogoś potrzebuje, to wszyscy mają Charlotte w dupie. Nie mając lepszego wyboru, ruszyłam swoje zacne cztery litery z kanapy, zarzuciłam płaszcz i odwiedziłam najbliższą aptekę, w poszukiwaniu testu ciążowego. 

Starsza, jasnowłosa, dość otyła aptekarka zmierzyła mnie uważnie spod swoich prostokątnych okularów.

– A dowodzik jest? – zapytała, czym całkowicie zbiła mnie z tropu.

– Od kiedy potrzebny jest dowód, aby kupić test ciążowy? – burknęłam.

Co cię interesuje czy mam dowód czy nie mam? Kobieta zrobiła srogą minę, odwróciła się i zdjęła z jednej z półek test. Jak najszybciej zapłaciłam za mój zakup, a kiedy opuszczałam aptekę, starucha mruczała coś o młodych puszczalskich gówniarach bez wychowania. Oby cię zgwałcił miś Yogi ty wiekowa wiedźmo!

Bałam się. Strasznie się bałam tego, co pokaże ten przeklęty biały patyczek. Od razu przypomniała mi się sytuacja, kiedy to mama nie miała odwagi zerknąć na swój test. Wtedy na nią nawrzeszczałam, uznałam, że jest nieodpowiedzialna i kompletnie nie zdaje sobie sprawy ze swoich poczynań, ale teraz zaczęłam ją rozumieć. Dziecko nie jest zabawką, jest zobowiązaniem na całe życie i nie można się go pozbyć, kiedy znudzi ci się bycie matką. W momencie, w którym zachodzisz w ciążę stajesz się odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale i za życie, które gdzieś tam w tobie się rozwija. Podziwiam Sarę oraz jej odwagę. Nie wiem co zrobię, jeżeli okaże się że zostanę mamą. Bez dwóch zdań nie jestem gotowa na macierzyństwo. Nie jestem gotowa na nic.

I am (NOT) your ClareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz