Rozdział 46

134 8 0
                                    

SARA

W domu panowała przeraźliwa cisza. Ten dźwięk doprowadzał Sarę do szału, kompletnie nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, jak ma się zachowywać i gdzie się podziać. Rodzice zamknęli się w sypialni już ponad trzy godziny temu, a z wnętrza nie dochodziły żadne dźwięki. Nawet przeraźliwy, pełen bólu płacz matki nastolatki ucichł, jakby umarł wraz z małą Melką. Asię zabrali dziadkowie – stwierdzili, że na pewien czas powinna zamieszkać z nimi i Sara ich rozumiała. Chcieli możliwe jak najbardziej odizolować dziewczynkę od cierpienia. Tylko siedemnastolatka została pozostawiona sama sobie, i musiała w samotności zmierzyć się ze swoimi wspomnieniami. A pamięć nie dawała jej spokoju.

Gdziekolwiek nie spojrzała, widziała wysokiego, zamaskowanego mężczyznę, który nagle wbiega do jej domu z bronią w ręku. Słyszy jego krzyki, żądania rozmowy z Leonem. Nadal widzi jak przestraszona Melka wybiega z kuchni, a mężczyzna żądając jakiejś zemsty strzela wprost w dziewczynkę. Bez cienia współczucia, bez jakiegokolwiek wyrzutu sumienia. Sara wolała aby to ją zastrzelił. Wolałaby umrzeć zamiast swojej siostry. Od wczorajszego dnia nie była w stanie wejść po schodach na górę, do swojego pokoju. Nie mogła przejść po tych schodach, minąć miejsca, w którym niewinna dziewczynka wydała swoje ostatnie tchnienie.

Licealistka osunęła się po ścianie na ziemię, a z jej oczu spłynęły łzy. Objęła rękoma swój brzuch, tak jakby chciała uchronić rosnące w niej maleństwo przed złem czyhającym na zewnątrz. W jednej chwili znienawidziła Artura. Okazało się, że pomimo pięknego uczucia, cudownej miłości dał jej aż nazbyt dużo bólu. Nie chodzi o jego ucieczkę, bo to Sara była w stanie znieść. Chodziło o Amelię, jej zupełnie niepotrzebną śmierć. Była tylko niewinnym dzieckiem, nikomu nie zawiniła, dlatego jej strata tak bardzo boli. Blondynka nawet nie chciała wiedzieć co czują jej rodzice, kompletnie zszokowani zaistniałą sytuacją, zapewne zastanawiają się dlaczego jakiś bandyta zastrzelił ich najmłodsze dziecko. Czy w ogóle taką sytuację można było w jakiś logiczny sposób pojąć i wyjaśnić? Sara złożyła szczegółowe zeznania na policji, opowiedziała o mężczyźnie, powiedziała kogo szukał i czym groził. Nie była jednak w stanie zlokalizować miejsca pobytu dwudziestolatka, więc w tej kwestii funkcjonariusze musieli radzić sobie sami.

Sara otarła łzy i powoli się podniosła. Musiała wiedzieć, dlaczego ten bandyta zabrał jej siostrzyczkę. Musiała się dowiedzieć co takiego uczynił Artur, że ten człowiek postanowił zemścić się w tak okrutny sposób. Założyła swój płaszcz oraz kozaki i poszła do jedynego człowieka, który był blisko Leona i mógł coś wiedzieć na jego temat. Klatka schodowa w starej kamienicy nadal pachniała stęchlizną oraz moczem, a z mieszkania na pierwszym piętrze słychać było głośną, rockową muzykę.

– Urocze – mruknęła dziewczyna i z obrzydzeniem zaczęła uderzać pięścią w drzwi.

Kiedy Jacek pojawił się na progu, przez moment wyglądał na autentycznie zaskoczonego widokiem siedemnastolatki, ale po chwili się opamiętał i wyszedł na korytarz, zamykając za sobą drzwi.

– Co tu robisz? – zapytał.

– Gdzie on jest? – Sara nie zamierzała odpowiadać.

Chciała znaleźć Artura i własnoręcznie skręcić mu kark.

– Co tu robisz? – powtórzył. – Gliny mnie śledzą, wiesz że możesz mieć problemy?

– Gówno mnie to obchodzi! – warknęła, chwyciła goryla za czarny podkoszulek i szarpnęła materiałem. – Natychmiast mi powiedz gdzie jest ten skurwiel – zażądała. – Przez niego nie żyje moja siostra, rozumiesz?

Mężczyzna patrzył przez chwilę na licealistkę. Widziała, że zastanawia się, ile może jej powiedzieć i czy w ogóle cokolwiek powinien jej zdradzić.

I am (NOT) your ClareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz