Rozdział 2

6.4K 170 30
                                    

Sean

Pływałem sobie w basenie. Moja gosposia i kucharka Lucy dokończyła robić desery na jutro. Godzinę temu odwiozłem ją do domu było późno by puszczać ją samą autobusem. Dbam o to co moje.
Skończyłem pływać i poszedłem pod prysznic się umyć. Gdy się ubrałem poszedłem się odrazu położyć do łóżka.

Budzik? Przewróciłem oczami. Złapałem za telefon. Nie przestało wibrować. Zmarszczyłem brwi otwierając oczy.

- Halo!- usłyszałem krzyk dziewczyny. Podskoczyłem spanikowany. Odrazu podniosłem się do siedzącej pozycji.

- Halo?

- Przyjedź. Proszę.- zawahała się chwilę. W tyle słyszałem głośną muzykę. Ogarnąłem że to głos Melanie. Serce zabiło mi mocniej na myśl o niej.

- Stało się coś?- spytałem włączając na głośno mówiący. Zacząłem się ubierać i pierwszą lepszą bluzę i dresy.

- Eee tak właściwie to tak. Veronice ktoś coś dosypał i.- znów się zawahała.- Jest źle z nią.- dokończyła razem z głośnym wydechem.- Jesteśmy w łazience.- tym razem szepnęła.

- Już jadę. Wyślij dokładną lokalizację.- wsiadłem tym razem do czarnego BMW.- I nie rozłączaj się.- dodałem.

Dostałem link na który nacisnąłem i wyświetliła mi się lokalizacja.

- Panie Mathews.- usłyszałam w głośnikach samochodu.- Ktoś się czai na nas, jeden blondyn i drugi czarnowłosy.- powiedziała szeptem.

- Nie odzywajcie się do nich, zaraz tam będę.- dodałem gazu na pustej ulicy. Moja nawigacja pokazywała jeszcze pięć minut. Wiedziałem że będę tam za dwie minuty.

- Jak masz na imię, mała?- usłyszałem ciężko zachrypnięty głos. Zmarszczyłem brwi dodając gazu.

- Odpowiedź.- nalegał na nią.

Melanie słusznie mnie słuchała i nie odpowiadała na niego. Ja za to skręciłem w ulice i stanąłem przed oświetlonym klubem.

Biorąc telefon do kieszeni wysiadłem z samochodu. Wbiegłem do środka nie zwracając uwagi na ludzi.

Ochrona szybko złapała mnie za ramiona.

- Sean Mathews.- warknąłem prosto w twarz łysego ochroniarza.

Puścił mnie.

- Gdzie są toalety?- spytałem łysego.

- Tu.- kiwnął głową w stronę drzwi.

Wyparowałem do środka. Zastałem dwóch facetów, rozpłakaną Melanie a moja córka wisiała nad toaletą. Czarnowłosy facet stał blisko Melanie trzymał ją za biodro a drugą ręka sciągał ramiączka jej czarnej sukienki.
Za to blondyn pomagał mojej córce. Trzymał jej włosy.

Ruszyłem do faceta który dotykał Melanie. Z całych sił odepchnąłem go na ścianę on szybko zareagował i chciał sprzedać mi uderzenie w nos. Ja go uniknąłem schylając się a następnie sam go uderzyłem tylko w szczękę.
Blondyn za mną zareagował, zostawił w spokoju moją córkę i zaczął mnie drażnić. Unikałem ich nietrawione uderzenia a sam sprzedałem im trawione. Gdy krew z nosa czarnowłosego prysnęła na moją bluzę zmarszczyłem nos z zadowolenia ale też obrzydzenia. Znienacka dostałem w swój nos od blondyna. Oddałem mu tylko że trafiłem w oko. Drugą ręką przytrzymałem czarnowłosego.

Katem oka zauważyłem że mojej córki już nie było ale Melanie dalej stała.

- Do samochodu.- prędko rzuciłem jej kluczyki. Zanim blondyn zdążyłby mnie uderzył ja go pchnąłem a on płacząc się o swoje nogi padł na ziemie a głową jebnął o zlew. Odwróciłem się w stronę drugiego faceta który właśnie wymierzał pięścią w moje oko. Dostałem w skroń. Zahaczyłem nogę o jego i go wywróciłem. Stracili przytomność. Szybko wypadłem z łazienki, rozglądałem się za dziewczynami. Modliłem się jednak o to żeby były już w samochodzie.

Dziewczyny były w samochodzie i nie odzywały się ani słowem. Sam też nie zaczynałem rozmowy. Skupiłem się na drodze. I próbowałem opanować złość która dalej we mnie buzowała.

Moja córka zachwiała się gdy wysiadaliśmy z samochodu. Złapałem ją pod plecami i kolanami, zaniosłem ją do pokoju. Melanie była dosyć trzeźwa.
Zostawiłem dziewczyny same by się przebrały i poszły spać. Ja poszedłem do łazienki i umyłem twarz. Krew dalej leciała. Obawiałem się że moja ulubiona bluza i dresy będą do kosza. Jednak rzuciłem je do kosza na pranie. Wyciągnęłam apteczkę i zacząłem nalewać na chusteczkę płynu.

- Pomóc panu?- drzwi się lekko uchyliły. Melanie w krótkich czarnych spodenkach, miała szczupłe i opalone nogi. Górę miała całą zasłoniętą.

- Dam sobie rade.- powiedziałem przykładając chusteczkę do moim ran.- Ała, kurwa!- podskoczyłem.

Melanie prędko podeszła łapiąc za płyn który dopiero użyłem.

- To nie jest płyn do odkażania ran, proszę pana.- wyciągnęła chusteczkę z moich rąk.- Szybko musi pan to przepłukać.- wskazała na umywalkę.

Zrobiłem co kazała a następnie usiadłem na krawędzi białej wanny.

- Ja się tym zajmę.- postawiła krok zmniejszając przy tym dzieląca nas odległość.

- Znasz się na tym?- spytałem zaciekawiony. Wziąłem wdech smakując jej zapach. Co prawda czułem alkohol i pot ale kryło się za tym coś słodkiego.

- Niestety tak.- wyciągnęła z apteczki wacik i zaczęła szukać odpowiedni płyn.- W moim domu często musiałam się bawić w...- przerwała.

Dziewczyna złapała mój podbródek i zaczęła się przyglądać mojej twarzy. Oczy miała jasno zielone z odrobiną brązu.

- Może troszeczkę boleć.- powiedziała przykładając wacik do rany na mojej skroni. Kącik ust powędrował ku gorze. Była słodka i delikatna. Inna niż inne dziewczyny z którymi zadaje się moja córka. Właśnie, córka. Nie mogę myśleć o niej w ten sposób. Melanie jest tylko inna, co nie oznacza że w moim typie. Nie może do niczego dojść. Już od początku ustawiłem sobie te zasady. A ja nie łamie zasad.



Rozdział 2!

Jak wam mijają ostatnie dni? A jakie plany na następne?
Ja idę do fryzjera za dwa dni i się trochę cykam.

Oby wam się rozdział spodobał z perspektywy Sean'a.

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz