Rozdział 4

5.8K 163 22
                                    

Sean

Weekend minął szybciej niż zakładałem że minie. Wczoraj byłem na masażu i dziś czuje się jak w niebie. Siedząc za swoim biurkiem przeglądałem papiery które dostarczyła mi moja asystentka. A później wziąłem się za podpisywanie. Po skończeniu papierowej roboty poszedłem na spotkanie z nowym klientem.

Po skończeniu pracy wyszedłem ze swojej kancelarii i ruszyłem do domu. Po drodze dostałem sms'a ale nie mogłem go odczytać dopóki nie stanąłem na czerwonych światłach.

Veronica: Tato skoczysz do sklepu? Melanie jest u nas bo mamy następny projekt do zrobienia.

Ja: Co mam kupić?

Veronica: Chrupki, żelki haribo, nachosy, ...

Dalej nie zdążyłem przeczytać ponieważ światło zmieniło się na zielone. Drogę do sklepu myślałem o spotkaniu Melanie w moim domu. Postawiłem zasady które same się łamią. Miałem o niej nie myśleć a dzisiaj pojawiła się w moich myślach z cztery razy. Coś niewidocznego pcha mnie do niej. I muszę się pozbyć tego czegoś niewidocznego.

- Jestem.- położyłem zakupy na wyspie kuchennej.

Dziewczyny przyszły szukać swoje jedzenie a ja ruszyłem do biura. Musiałem posortować papiery na jutro.

Minęła godzina później jeszcze jedna. Aż usłyszałem pukanie do drzwi.

- Otwarte.- wymamrotałem nie zerkając w stronę drzwi.

- Proszę pana.- delikatny głos dotarł do moich uszu. Podniosłem wzrok i zauważyłem Melanie.- Przyszłam pana przeprosić za sobotę.- wymamrotała.

- Za co dokładnie?- spytałem drażniąc się.

- No wie pan.- zawahała się.- Podglądałam pana i to było złe. Bardzo złe.- dokończyła.

- Ale ci się podobało.- rozsiadłem się wygodniej.

- Nie, nie podobało mi się. Wtedy byłam zdziwiona i przerażona i dlatego tak powiedziałam.- wytłumaczyła. Mój wzrok chcąc, nie chcąc zleciał po jej ciele do stóp.

- Okej.- kiwnąłem potakująco głową.

- Rany się goją?- spytała siadając na krześle przede mną.

- Jeszcze nie.- przeczesałem włosy swoimi palcami.

Ciemnowłosa dziewczyna przytaknęła zakłopotana.

- To ja już pójdę do Veronici.- wskazała na drzwi, zacisnęła wargi w wąska linie.

- Okej.- przyłożyłem palec do swoich ust patrząc jak wychodzi z mojego biura. Gdy zamknęła za sobą drzwi mocno westchnąłem. Nawet jej obecność na mnie działa. Może powinienem iść do psychologa? Tracę kontrole nad sobą gdy tylko się pojawia w pobliżu mnie.
Złapałem za swoją czarną koszule i rozpiąłem pierwsze trzy guziki. Rozluźniłem swoje mięśnie i wróciłem do dokumentów na biurku.

Wieczorem siedziałem przed telewizorem i prawie zasypiałem ale usłyszałem głośny krzyk. Szybkim krokiem dotarłem do pokoju swojej córki.

- Co się stało?- spytałem przerażony.

- Nie interesuj się.- prychnęła w moją stronę. Wróciła spojrzeniem na komórkę.

- Nic złego?- chciałem się upewnić.

- Same dobre wieści, idź już.- nie odrywała wzroku od telefonu. Uśmiech na jej twarzy się rozszerzył gdy telefon wydał dźwięk powiadomienia.

Zmarszczyłem brwi a następnie się odwróciłem. Zamknąłem za sobą drzwi jej pokoju. Co ja robię źle? Chociaż jest lepiej odkąd przestała się przyjaźnić z „popularną grupką" w jej szkole. Teraz się chociaż odzywa do mnie. Ale niektóre słowa przez nią wypowiedziane bolą bardziej niż cisza.

- Ej!- krzyknęła.- Wróć!- dodała po chwili.
Nawróciłem się i znowu otworzyłem jej drzwi.

- Mogę w piątek nocować u Melanie?- spytała wysyłając mi swoje błagające spojrzenie.

- Ostatnio mówiłaś że rodzice Melanie nie lubią gdy ktoś jest u nich i że dlatego ona zawsze jest u nas.- oparłem się o framugę drzwi.- Jeśli chcesz iść na imprezę czy do chłopaka to mi to powiedz i ci pozwolę.- skrzyżowałem ramiona na piersi.

- Eh.- zawahała się przegryzając wnętrze policzka.- To jest nielegalna impreza.- przyznała. - Będzie tam taki jeden chłopak i chcę się mu pokazać.- tłumaczyła.

- Powinienem ci zabronić imprezy po tym co ostatnio się stało.- stwierdziłem.- Ale pozwolę ci iść pod warunkiem że będziesz miała telefon obok siebie i masz odebrać i dzwonić gdy coś będzie.- wymachiwałem palcem.- Ja cię zawiozę i przyjadę po ciebie. A i jeśli będzie podobna akcja co na paru ostatnich imprez na których byłaś to koniec z imprezami.- wyszedłem z jej pokoju.

To był moment w którym mogłem stawić się wyżej. Mogłem ją o coś poprosić a ona by się posłuchała. Jeśli jej na czymś zależy to zrobi wszystko by to było jej. Ta cecha może być negatywna jak i pozytywna.

Sprawdziłem czy wszystko było zamknięte i zgaszone w domu, następnie sam się położyłem spać.

Ten tydzień minął szybko. Najadłem się dużo stresu przez ostatnie dni. W firmie wystąpiło pare błędów. Jeśli jeden problem został rozwiązany to pojawiał się następny.

- Dziękuję mamo.- wymamrotałem do słuchawki. Pierwszy raz w tym tygodniu się uśmiechnąłem.

- Kiedy wpadniecie z Veronicą?- spytała.

- Nie wiem.- westchnąłem.

- Oh synku dalej wam się nie układa?- spytała troskliwym głosem.

- Nie że nie układa. Jest lepiej niż było.- przyznałem.

- Może gdybym ja z nią pogadała?- zapropnowała.

- To nie w niej jest problem tylko we mnie.- zerknąłem na zegarek wiszący niedaleko telewizora.

- Jesteś dobrym ojcem, Sean.

Beznadziejnym. - pomyślałem.



Rozdział 5

W następnym rozdziale zobaczymy jak wygląda sytuacja w domu naszej Melanie.

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz