Rozdział 37

4.1K 120 6
                                    

Melanie

Przełknęłam swoją ślinę i odwróciłam wzrok w inną stronę. Serce łomotało mi jak głupie.

- Może się jeszcze kiedyś zobaczymy.- wzruszył ramionami.

- Może.- powtórzyłam.

Chciałabym mu coś powiedzieć. Może to zmieni wszystko a może nic

Vera powinna powiedzieć mu o swojej ucieczce nie ja.

Ustaliliśmy zasady.

Zatrzymał się pod moim domem. Wysiadłam z samochodu i się słabo uśmiechnęłam.

- Chcesz te truskawki?- zapytał.

- Nie dzięki.- pokręciłam głową.- Trzymaj się.- dodałam nie wiedząc co innego powinnam powiedzieć.

- Uważaj na siebie, maleńka.- odpowiedział.

Zatrzasnęłam drzwi i się odwróciłam. Maleńka

Przed otworzeniem drzwi wejściowych do swojego domu, zerknęłam przez ramie i do niego pomachałam. To na prawdę się kończyło.

Bardzo dobrze wiedzieliśmy że kiedyś nadejdzie ta chwila. Ale nie byliśmy na to gotowi.

Westchnęłam i otworzyłam drzwi. W domu była mama i siostra. Ojca jeszcze nie było.

Usiadłam przy stole gdzie moja siostra jadła a mama stała przy blacie kuchennym.

- Myślałam że wcześniej wrócisz.- powiedziała moja rodzicielka.

- Też tak myślałam.- westchnęłam.

- Stało się coś?- zapytała.

- Jestem zmęczona.- złapał się za głowę.

- Połóż się.- powiedziała mama.

- Muszę się jeszcze pouczyć.- wymamrotałam.

- Jesteś może głodna?- zapytała.

- Nie.- pokręciłam głową.

Jestem ciekawa co on teraz myśli. Nie powiedziałam mu że się w nim zakochałam bo się bałam jego reakcji.

Jestem tylko nastolatką.

Wmawiałam sobie że to głupie. Bo jest też głupie. Głupie i nierealne. Nawet gdyby on również mnie pokochał nie miałoby to szans. Przecież jest ode mnie dużo starszy. Miał już żonę i ma córkę w moim wieku. Ja też mam rodzinę. Co prawda, na ojcu mi dużo nie zależy ale mógłby mnie zniszczyć gdyby się o tym dowiedział. Mama była by mną zawiedzona.

Nie chcę tego wszystkiego. Chcę tylko jego.

Czemu to musi być takie trudne?

Weszłam do swojego pokoju i rozebrałam się. Wzięłam swoje piżamy i poszłam się umyć. Pod prysznicem wszystkie emocje puściły i się rozpłakałam.

To się skończyło. Otrząsnęłam się. Skończyłam się myć, umyłam zęby i poszłam do swojego pokoju.

Przygotowałam torbę na jutro do szkoły i się położyłam spać.

**

Obudziłam się z gorączką. Kręciło mi się w głowie i ledwo mogłam wziąć oddech. Byłam cała rozgrzana ale było mi zimno. Postanowiłam że zostanę w domu. I tak nie odrobiłam pracy domowej.

Mama mi pozwoliła ale ojciec jak zwykle musiał zrobić dramat. Jednak go przekonałam i pojechał do pracy. Sprawdziłam telefon ale nie było żadnej wiadomości. Moja rodzicielka i Aurelia również pojechali a ja znów się położyłam spać.

Przespałam do trzynastej a później włączyłam sobie netflixa i obejrzałam jakiś chujowy reality show. Przynajmniej się pośmiałam i kilka razy mi szczęka opadła z zaskoczenia. I tak mi minął dzień.

Następny dzień minął mi podobnie. I następny również.

Później już musiałam iść do szkoły. Czułam w sobie totalną pustkę. Zero wartości i zero samoakceptacji. Wszystko wyfrunęło ze mnie.

Przymknęłam oczy i skupiłam wzrok na nauczycielu tłumaczącym co będzie na następnej kartkówce.

- Nadal chora jesteś?- spytała mnie Vera.

Żuchwę miałam opartą na swojej pięści i zerknęłam na nią.

- Widać po mnie?- podniosłam lekko brwi.

- Trochę.- zawahała się.

- Super.- prychnęłam.

- Mogę dać ci korektor.- wzruszyła ramionami.

- Nie trzeba.- pokręciłam głową.

- Dziewczyny w tylnej ławce.- szorstki głos nauczyciela sprawił że się otrząsnęliśmy i doprowadziliśmy się do porządku. Przy tym nauczycielu można odrazu dostać jedynkę za niepoprawną postawę siedzenia.

- Musimy jeszcze iść do firmy mojego ojca.- wyszeptała.

Rozszerzyłam oczy i odwróciłam głowę w przeciwną stronę. Przygryzłam środek swojego policzka. Co mam powiedzieć.

- Nie mam czasu w tym ani następnym tygodniu.- wymamrotałam.- Dasz radę sama?- zapytałam z nadzieją.- Jeśli chcesz prześlij mi zdjęcia tych dokumentów to przepisze je na przerwach.- dodałam.

- Dam radę.- wymamrotała.

Przytaknęłam lekko i skupiłam się na dalszej części lekcji.

Na przerwie gdy Veronica poszła z Omerem zapalić, poszłam z Nicolasem na stołówkę. Chciałam ją jakkolwiek powstrzymać. Jeśli pan Mathews był zły na mnie to co dopiero na nią gdyby się o tym dowiedział. Nie powinnam się tym martwić.

- Chcesz trochę?- wskazał na obrzydliwe jedzenie które kupił na stołówce.

- Wolę swoją bułeczkę.- uśmiechnęłam się słabo.

Nicolas parsknął i spojrzał mi głęboko w oczy. Zmarszczyłam lekko brwi czując jak przechodzi mnie niemiłe uczucie po ciele.

On nigdy nie będzie nim.

Po szkole ruszyłam na przystanek. Bardzo dziwne uczucie czuć się samotnym mając przyjaciół wokół siebie. Myślałam o różnych rzeczach. Weszłam na pasy dla pieszych. Czarne auto agresywnie się zatrzymało. Rozszerzyłam oczy i przestraszona stanęłam na środku. Otrząsnęłam głowę i spojrzałam na kierowcę idąc dalej na drugą stronę.

Nie. To jakieś żarty.

Sean patrzył we mnie jak wyryty. Śledził mnie swoim parzącym na moim ciele wzrokiem. Serce łomotało mi jak głupie. Dlatego że prawie zostałam przejechana ale też dlatego że on jest kilka metrów ode mnie.

Dopiero gdy samochód za nim zatrąbił, Sean ruszył. Nie odrywał ode mnie wzroku tak samo jak ja od niego.

Zniknął z mojego pola widzenia. Zostawił mnie. Nie że oczekiwałam czegoś innego. Dobrze że tak się stało.

__
Rozdział 37

Jaki moment w tej opowieści wam się najbardziej podobał do teraz?

Mi się bardzo podobał ich weekend w wieżowcu pana Mathews'a, gdy Sean budził Melanie.

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz