Rozdział 27

5.1K 149 29
                                    

Sean

Grała mną. Miała mnie całego i wiedziała co ze mną zrobić. Za szybko się jej oddałem. Już za pierwszym razem jak zagościła mnie w sobie, byłem jej oddany. W głębi siebie wiedziałem że to nie pasowało do Sean'a Mathews'a. To nie byłem ja. Budziła we mnie zwierze. Jak w zoo, gdy wreszcie rzucą lwu mięso. Byłem lwem czekającym na pożarcie Melanie.

Gdy wtedy wyszli razem z knajpki. On trzymał swoją dłoń na dole jej pleców a ona mu na to pozwoliła. Do jasnej cholery. To była randka?
Złość nadal ze mnie nie wyfrunęła. A minęła już cała doba.

Rozsiadłem się lepiej na fotelu i przymknąłem powieki. Nie mogłem się nawet skupić na pracy.

Do weekendu jeszcze dwa dni. Nie wytrzymam. Ale też nie pasuje się spotykać z dwoma kobietami.

Spotykać? Nie spotykam się z nikim.

To tylko seks.

Wyciągnąłem komórkę i zadzwoniłem do Cindy.

**

- Już jesteś?- zdziwiła się wchodząc przez hotelowe drzwi.

- No.- burknąłem popijając alkohol.

Cindy podeszła do fotela na którym siedziałem. Wspięła się na moje kolana i usiadła na mnie okrakiem. Przyłożyła usta do szkła i upiła łyk alkoholu.

Moja dłoń wylądowała na jej udzie a następnie wjechała na jej tyłek. Ścisnąłem jej pośladek a ona uchyliła usta i wydała z siebie jęk.

Blondynka przyłożyła usta do mojej szyi i zaczęła ją całować, ssać i lizać. Odchyliłem głowę w tył i dałem jej lepszy dostęp. Swoimi dłońmi wjechałem pod jej białą bluzeczkę. Mój telefon zawibrował więc prędko zerknąłem na ekran. Matteo. Kurwa, myślałem że to ona.

- Sean.- wymamrotała nagle.

- Hm?

- Spójrz mi w oczy.

Zrobiłem o co poprosiła. Jej twarz zbladła.

- Kim ona jest?- spytała nagle.

- Kto?- zmarszczyłem brwi.

- Ona. Masz kogoś.- powiedziała pewna.

- Co? Skąd ten wniosek?

Serce mi przyspieszyło a mięśnie się spięły.

- Patrz jak na nią reagujesz.- przyłożyła dłoń do mojej klaty piersiowej.

- Nie mam nikogo, co ty pierdolisz.- burknąłem.- Gdybym kogoś miał to bym się z tobą nie spotykał.- dodałem.

- Nie nie. Spotykasz się ze mną bo wiesz że cię nie zostawię i cię zadowolę. Pewnie ona ci się nie daje i dlatego chodzisz taki zdenerwowany przez ostatnie dni.- oddaliła swoją twarz od mojej.

- Wmawiasz sobie coś. Jesteś zazdrosna?- prychnąłem.

- Jeśli ona na prawdę istnieje, to tak. Jestem zazdrosna i zrobię wszystko by ją wybić z twojej głowy.- ugryzła środek swojego policzka i piorunowała mnie wzrokiem.- Nikt nie zna cię tak dobrze, jak ja.- dodała.

- No widzisz. Na szczęście nie musisz się męczyć, nie mam nikogo.- skłamałem.

- Jesteś mój, prawda?- uniosła swoje piersi w górę.

To nasze ostatnie spotkanie.

**

- Wsiadaj.- rozkazałem oschłym tonem.

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz