Rozdział 21

5.9K 144 19
                                    

Sean

W mojej głowie miałem tylko obraz Melanie z tamtego wieczoru. Nie mogłem tego zapomnieć. Nie ważne jak bardzo się za to nienawidziłem, jak mocno by mi ktoś wpierdolił za to, nigdy tego nie zapomnę. Ta dziewczyna jest lepsza niż Cindy i inne laski z którymi sypiałem po rozwodzie. Założyłem swój szlafrok i przeszedłem przez pokój nie zapalając światła. Wyjrzałem za okno na nastolatków którzy imprezowali w moim ogrodzie. Jedni stali pod wielkim namiotem a inni wokół niego. Niektórzy wpływali w basenie. Muzyka dudniała bardzo głośno. Na szczęście najbliższy sąsiad mieszka 500 metrów stąd. Pary się lizały na moim ogrodzie. Inni ludzie tańczyli i się bawili. Westchnąłem głęboko. Po co się na to godziłem?

Przymrużyłem oczy i zaczęłam szukać w tłumie mojej córki. Stała przy jakiejś blondynce i jakimś chłopaku.

Później mój wzrok zaczął szukać Melanie. Odnalazłem ją gdy przechodziła przez tłum z pizzami które zamówili. Miała na sobie czarne spodenki i top od różowego bikini. Nawet stąd mogłem zauważyć jej śliczne piersi.

Położyła je na stole i poszła po następne. Obok niej szedł chłopak który położył dłoń na jej biodrze i przycisnął jej bok do swojego ciała. Mój mięsień na policzku drgnął. Poprawiłem swoje włosy i ruszyłem na dół w samym szlafroku. Vera będzie na mnie zła.

Wszedłem schodami na dół i zauważyłem jeszcze dużo kartonów po pizzy. Za nimi stała Melanie a chłopak przyciskał ją do stołu.
Melanie marszczyła nos i widziałem że jej się to nie podobało.

- Aż tyle ich zamówiliście?- spojrzałem to na chłopaka to na Melanie.

- Eh dobry wieczór.- chłopak stanął do pionu.

- No.- kiwnąłem głową na chłopaka. Zniknął w ciągu kilku sekund.

- Kto to?- spytałem Melanie idąc w stronę kuchni.

- Nicolas. Cały czas się do mnie klei, kupuje mi kwiaty i przekąski w szkole.- szła za mną ale z odstępem.

- Szkoda mi go.- zasunąłem rolety w kuchni.

- Czemu?- zdziwiła się.

- Bo jesteś moja.- wyszeptałem.

Dziewczyna przyjrzała mi się z lekko rozchylonymi ustami. Wyciągnąłem whisky i wsypałem sobie do małej szklanki kilka kostek lodu i trochę alkoholu. Odwróciłem się do niej przodem i upiłem łyk whisky. Przyjemne ciepło wpłynęło do mojego gardła. Dziewczyna podeszła do mnie bliżej i przybliżyła usta do szklanki. Stanęła na palcach i dotknęła szklankę opuszkami palców.

- Nie macie tam alkoholu?- spytałem podnosząc jedną brew.

- Mamy ale nie piję z byle kim.- wyszeptała.

Kącik moich ust drgnął ku górze.

- Mogą nas przyłapać w każdej chwili, idź lepiej do nich.- kiwnąłem na wyjście do salonu.

Dziewczyna podeszła do lodówki. Wzięła bitą śmietanę w sprayu i przyłożyła czubek do swoich ust. W jej buzi pojawiła się bita śmietana którą połknęła. Przyglądała mi się prowokująco tak samo jak ja jej.

- Ups.- przygryzła wargę gdy śmietana wylądowała na jej dekolcie. Zjechała na jej piersi a ja poczułem jak mój fiut w bokserkach pulsuje.

- Melanie.- wychrypiałem. Podszedłem do niej i palcem ściągnąłem bitą śmietanę z jej piersi. Włożyłem palec do swoich ust. Minąłem dziewczynę i ruszyłem do swojej sypialni. Tego też nigdy nie odwidzę.

- Oh tato.- córka wpadła we mnie.

- Wszystko pod kontrolą?- spytałem.

- Oczywiście.- przytaknęła.

- Ktoś zostaje na noc?- spytałem ją.

- Melanie i Nicolas.- wymamrotała.

- Nie chce tu żadnych chłopaków. Melanie może zostać pod warunkiem że jutro rano pomoże sprzątać, jeśli nie pomoże to jej tu więcej nie chcę widzieć.

- Dobrze tato.- skinęła głową.

Uśmiechnąłem się pod nosem, zerknąłem na ogród w którym dalej działo się to samo. Spojrzałem do tyłu. Vera weszła do kuchni w której była Melanie. Spierdoliłem szybko na górę.

Stwierdziłem że i tak nie będę w stanie zasnąć. Ubrałem na siebie bluzę i dresy i poszedłem do biura. Na szczęście moje biuro było wygłuszające. Usiadłem za fotelem i przyjrzałem kilka papierów. Na laptopie otworzyłem dokument który miałem przygotowany na poniedziałek.
Przejrzałem kilka nowych maili.

Do drzwi biura ktoś zapukał trzykrotnie. Wbiłem wzrok w drzwi które się otworzyły. W nich stanęła blondynka która tu już kiedyś była. Ta do której się uśmiechałem by wkurzyć Melanie.

- Dobry wieczór.- skinęła głową. Weszła w głąb mojego biura i usiadła po drugiej stronie biurka.

- Przypomnij mi swoje imię.- rozsiadłem się na fotelu.

- Rebecca.- wymamrotała.

- Rebecco, po co tu przyszłaś? Impreza jest na dworze.- wskazałem na szybe za mną. Spojrzałem też w tył i zauważyłem tam Melanie patrząca na Rebeccę.

O kurwa.

- A widziałam pana i myślałam że panu potowarzyszę.- wzruszyła ramionami. Założyła nogę na nogę odsłaniając przy tym kawałek swojego uda.

- Nie potrzebuję towarzystwa, możesz już iść.- wbiłem wzrok w papiery.

Wyciągnąłem swoją komórkę i napisałem do swojej córki.

„ Przyjdź po swoją koleżankę do mojego biura"

Po kilku minutach Vera wleciała do biura. Wbiła wzrok we mnie a później w Rebecce.

- Chodź Rebecca.- wymamrotała.- Przepraszam tato.- dodała ciszej.

- Spokojnie.- przyglądałem się jak dziewczyny wychodzą z mojego biura.

Odwróciłem się do okna za mną ale Melanie tam już nie było.

Robiło się już późno więc stwierdziłem że pójdę do swojej sypialni. W holu zauważyłem że niektórzy już wychodzili. Pomału ich impreza się kończyła. Wszedłem na górę i podszedłem do okna by spojrzeć na ogród. Kilka osób jeszcze jadło pizzę. W namiocie dalej tańczyli, ale w basenie już nikogo nie było. Zauważyłem przy brzegu basenu Melanie z Nicolasem. Moje wszystkie mięśnie się spięły gdy zauważyłem że chłopak zbliża do niej swoją twarz. Mięsień pod moim okiem drgnął. Jednak szybko oderwałem wzrok od nich. Zasunąłem roletę i ruszyłem w stronę łóżka. Teraz tylko zasnąć.

Powinno mnie to obchodzić? Nie powinno ale obchodzi. Wstałem i znów zerknąłem przez rolete. Przeszkodziła im jakaś dziewczyna. Dzięki Bogu.



__
Rozdział 21

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz