Sean
- Polepszyła się.- przyznała nauczycielka.
- Tak?- podniosłem lekko brwi.
- Tak. Myślę też że to przez jej przyjaciółkę Melanie.- zerknęła na kartki.
Noga pod biurkiem zaczęła mi się trząść. Nie mogłem jej uspokoić. Nadal byłem wkurwiony. Co jak moja córka też pali? Przełknąłem swoją ślinę i znowu skupiłem wzrok na nauczycielce.
- To są jej oceny z tego semestru.- wskazała długopisem.
- Mhm.- przytaknąłem.
Na prawdę jest dobrze.
- Tylko z jej językami czasem jest słabo.- podniosła swój podbródek.- Angielski jeszcze jest okej ale Łacina, Francuski i Hiszpański.- pokiwała przecząco głową.
- Rozumiem. Też miałem z tym problem.- wytłumaczyłem kładąc dłonie na biurku.
- Tak?- przygryzła swoją wargę.
Ja pierdole.
- No.- burknąłem obrzydzony.
- Z biologią jej świetnie idzie.- poruszała swoimi brwiami.
- A z matematyką?- spytałem.
- Również. Stara się a to najważniejsze.- uśmiechnęła się lekko.
- Dobrze. To wszystko?- zmarszczyłem brwi.
- Tak. To dla pana.- wysunęła ku mnie kartki z jej ocenami.
- To one same tego nie dostaną?- podniosłem brew.
- Tym razem nie.- wyciągnęła pustą kartkę z zeszytu.- Jeszcze to.- napisała swój numer telefonu na kartce i wsunęła ją między inne kartki.
- Dzięki.- wstałem z krzesła.
Ruszyłem do drzwi. Gdy tylko wyszedłem na korytarz, wyciągnąłem kartkę z numerem nauczycielki i wyrzuciłem ją do śmietnika.
- A ta spódniczka nie za krótka?- usłyszałem dziewczęcy głos.
Ruszyłem przed siebie, do wyjścia na parking.
Na korytarzu zauważyłem dwie dziewczyny stojące z założonymi rękami na klatce piersiowej i przyglądali się mojej Melanie. Do niej to mówili?
Melanie wystawiła środkowy palec do dziewczyn.
Ruszyłem przed siebie z cwanym uśmieszkiem na twarzy. Cała Melanie. Nie dała im się.- Panie Mathewsie.- zatrzymał mnie przyjemny na uszu damski głos. Przypominał mi głos Melanie tylko był troszkę bardziej kobiecy.
I nie myliłem się.- Pani White.- zdziwiłem się.
- Wreszcie mam okazje z tobą porozmawiać. Aria jestem.- wystawiła do mnie dłoń.
- Sean, miło mi cię poznać.- uśmiechnąłem się.
- Byłeś już na wywiadówce?- zapytała.
- Tak.- kąciki moich ust powędrowały ku górze.
Była tak samo piękna jak Melanie. Jest tylko kilka małych drobiazgów które ich różnią. Również musiała patrzeć w górę by mnie zauważyć. Czy to oznacza że Melanie już nie urośnie?
- Widziałeś Melanie?- rozejrzała się.
- Jak przechodziłem to widziałem jak szła w stronę łazienek.- wskazałem w tył.
- Ah tam, ej jak Mel nocowała u Very w ten weekend.- zaczęła trochę ciszej.
- Tak?- skłamałem.
- Albo dobra nie ważne, powinnam o to ją spytać.- machnęła dłonią.
- Skoczymy później na kawę?- zaproponowałem.
- Pewnie.- uśmiechnęła się szczerze i szeroko.
Wyciągnąłem swoją komórkę i podałem jej by wpisała swój numer. I na odwrót.
- Zadzwoń jak wyjdziesz.- skinąłem głową na lokal z wywiadówek.- Ja w tym czasie pojadę sprawdzić co u Veronici.- dodałem.
- Nie ma jej w szkole?
- Źle się czuje.- odpowiedziałem.- Dobra to do później.- pożegnałem się.
- Do zobaczenia.- ruszyła przed siebie.
**
- Dziękuję.- odebrałem zamówienie w McDonalds.
Ruszyłem szybko do domu by nie wystygło jedzenie.
Zaparkowałem w garażu i wszedłem do środka. Lucy już nie było. Ściągnąłem buty i marynarkę, wszedłem na schody i skierowałem się do pokoju Veronici. Zapukałem dwukrotnie i otworzyłem drzwi. Leżała wtulona w kołdrę.
- Skarbie.- podszedłem do niej.- Mam coś dla ciebie.- pogłaskałem jej ciepły policzek.
Veronica mruknęła i przewróciła się na drugą stronę. Dopiero po chwili otworzyła oczy i wbiła swój śpiący wzrok we mnie.
- Co?- mruknęła marszcząc brwi.
- Proszę bardzo.- podałem jej jedzenie z McDonalda.
Uchyliła usta i się szeroko uśmiechnęła.
- Jestem z ciebie dumny.- pogłaskałem jej udo.- Słyszałem same dobre rzeczy.- dodałem.
- Serio?- otworzyła opakowanie i zaczęła jeść swojego ulubionego hamburgera.
- Tak.- przytaknąłem.- Tylko języki ci słabo idą ale to normalne, nie przejmuj się tym.- machnąłem dłonią.
- Okej.- usiadła po turecku.
- Jak się czujesz?- spytałem.- Już lepiej?
- Trochę.- mruknęła.
Zaczęła jeść frytki i wrapa.
- Jeszcze masz coś z kurczakiem i picie.- wskazałem na torbę.
- Dobrze.- wymamrotała gdy wstałem.- Idziesz?- spytała.
- A chcesz bym został?- zapytałem.
- Nie.- parsknęła.
Mój telefon zadzwonił więc go odebrałem.
- Sean?- zapytała mama Melanie.
- Tak.- wyszedłem z pokoju mojej córki.
- Ja już wyszłam.
- Dobrze. Wyślę ci adres, będę tam za kwadrans.- odpowiedziałem.
**
Nasze picie zostało podane. Ja miałem normalną kawę a Aria wzięła sobie herbatę owocową.
- Melanie sobie coraz gorzej radzi.- powiedziała.
- Serio?- podniosłem jedną brew.
- Tak. Ale na pewno nie jest źle.- machnęła dłonią.
Upiłem łyk swojej kawy.
- U Very jest na odwrót.- wymamrotałem.
- Tak? To dobrze.- przyznała.- A jak się czuje?- spytała.
- Powiedziała że już lepiej.- odpowiedziałem patrząc w jej zielone oczy.
- Poczekaj.- wyciągnęła wibrujący telefon.- Tak?- przyłożyła go do ucha.
- Dobrze, to przyjdź do nas jeśli chcesz.- powiedziała do telefonu.
- Ja i pan Mathews.- odpowiedziała na pytanie.
Po chwili się rozłączyła i wytłumaczyła że to Melanie dzwoniła.
Melanie przychodzi?
__
Rozdział 34
CZYTASZ
Break The Rules
RomanceOjciec jej przyjaciółki. Różnica wieku. Zakazany romans. „Nic więcej nie powinno nas łączyć" Ciekawi? Zapraszam do czytania mojego dzieła!❤️