Rozdział 34

4.3K 116 19
                                    

Sean

- Polepszyła się.- przyznała nauczycielka.

- Tak?- podniosłem lekko brwi.

- Tak. Myślę też że to przez jej przyjaciółkę Melanie.- zerknęła na kartki.

Noga pod biurkiem zaczęła mi się trząść. Nie mogłem jej uspokoić. Nadal byłem wkurwiony. Co jak moja córka też pali? Przełknąłem swoją ślinę i znowu skupiłem wzrok na nauczycielce.

- To są jej oceny z tego semestru.- wskazała długopisem.

- Mhm.- przytaknąłem.

Na prawdę jest dobrze.

- Tylko z jej językami czasem jest słabo.- podniosła swój podbródek.- Angielski jeszcze jest okej ale Łacina, Francuski i Hiszpański.- pokiwała przecząco głową.

- Rozumiem. Też miałem z tym problem.- wytłumaczyłem kładąc dłonie na biurku.

- Tak?- przygryzła swoją wargę.

Ja pierdole.

- No.- burknąłem obrzydzony.

- Z biologią jej świetnie idzie.- poruszała swoimi brwiami.

- A z matematyką?- spytałem.

- Również. Stara się a to najważniejsze.- uśmiechnęła się lekko.

- Dobrze. To wszystko?- zmarszczyłem brwi.

- Tak. To dla pana.- wysunęła ku mnie kartki z jej ocenami.

- To one same tego nie dostaną?- podniosłem brew.

- Tym razem nie.- wyciągnęła pustą kartkę z zeszytu.- Jeszcze to.- napisała swój numer telefonu na kartce i wsunęła ją między inne kartki.

- Dzięki.- wstałem z krzesła.

Ruszyłem do drzwi. Gdy tylko wyszedłem na korytarz, wyciągnąłem kartkę z numerem nauczycielki i wyrzuciłem ją do śmietnika.

- A ta spódniczka nie za krótka?- usłyszałem dziewczęcy głos.

Ruszyłem przed siebie, do wyjścia na parking.

Na korytarzu zauważyłem dwie dziewczyny stojące z założonymi rękami na klatce piersiowej i przyglądali się mojej Melanie. Do niej to mówili?
Melanie wystawiła środkowy palec do dziewczyn.
Ruszyłem przed siebie z cwanym uśmieszkiem na twarzy. Cała Melanie. Nie dała im się.

- Panie Mathewsie.- zatrzymał mnie przyjemny na uszu damski głos. Przypominał mi głos Melanie tylko był troszkę bardziej kobiecy.
I nie myliłem się.

- Pani White.- zdziwiłem się.

- Wreszcie mam okazje z tobą porozmawiać. Aria jestem.- wystawiła do mnie dłoń.

- Sean, miło mi cię poznać.- uśmiechnąłem się.

- Byłeś już na wywiadówce?- zapytała.

- Tak.- kąciki moich ust powędrowały ku górze.

Była tak samo piękna jak Melanie. Jest tylko kilka małych drobiazgów które ich różnią. Również musiała patrzeć w górę by mnie zauważyć. Czy to oznacza że Melanie już nie urośnie?

- Widziałeś Melanie?- rozejrzała się.

- Jak przechodziłem to widziałem jak szła w stronę łazienek.- wskazałem w tył.

- Ah tam, ej jak Mel nocowała u Very w ten weekend.- zaczęła trochę ciszej.

- Tak?- skłamałem.

- Albo dobra nie ważne, powinnam o to ją spytać.- machnęła dłonią.

- Skoczymy później na kawę?- zaproponowałem.

- Pewnie.- uśmiechnęła się szczerze i szeroko.

Wyciągnąłem swoją komórkę i podałem jej by wpisała swój numer. I na odwrót.

- Zadzwoń jak wyjdziesz.- skinąłem głową na lokal z wywiadówek.- Ja w tym czasie pojadę sprawdzić co u Veronici.- dodałem.

- Nie ma jej w szkole?

- Źle się czuje.- odpowiedziałem.- Dobra to do później.- pożegnałem się.

- Do zobaczenia.- ruszyła przed siebie.

**

- Dziękuję.- odebrałem zamówienie w McDonalds.

Ruszyłem szybko do domu by nie wystygło jedzenie.

Zaparkowałem w garażu i wszedłem do środka. Lucy już nie było. Ściągnąłem buty i marynarkę, wszedłem na schody i skierowałem się do pokoju Veronici. Zapukałem dwukrotnie i otworzyłem drzwi. Leżała wtulona w kołdrę.

- Skarbie.- podszedłem do niej.- Mam coś dla ciebie.- pogłaskałem jej ciepły policzek.

Veronica mruknęła i przewróciła się na drugą stronę. Dopiero po chwili otworzyła oczy i wbiła swój śpiący wzrok we mnie.

- Co?- mruknęła marszcząc brwi.

- Proszę bardzo.- podałem jej jedzenie z McDonalda.

Uchyliła usta i się szeroko uśmiechnęła.

- Jestem z ciebie dumny.- pogłaskałem jej udo.- Słyszałem same dobre rzeczy.- dodałem.

- Serio?- otworzyła opakowanie i zaczęła jeść swojego ulubionego hamburgera.

- Tak.- przytaknąłem.- Tylko języki ci słabo idą ale to normalne, nie przejmuj się tym.- machnąłem dłonią.

- Okej.- usiadła po turecku.

- Jak się czujesz?- spytałem.- Już lepiej?

- Trochę.- mruknęła.

Zaczęła jeść frytki i wrapa.

- Jeszcze masz coś z kurczakiem i picie.- wskazałem na torbę.

- Dobrze.- wymamrotała gdy wstałem.- Idziesz?- spytała.

- A chcesz bym został?- zapytałem.

- Nie.- parsknęła.

Mój telefon zadzwonił więc go odebrałem.

- Sean?- zapytała mama Melanie.

- Tak.- wyszedłem z pokoju mojej córki.

- Ja już wyszłam.

- Dobrze. Wyślę ci adres, będę tam za kwadrans.- odpowiedziałem.

**

Nasze picie zostało podane. Ja miałem normalną kawę a Aria wzięła sobie herbatę owocową.

- Melanie sobie coraz gorzej radzi.- powiedziała.

- Serio?- podniosłem jedną brew.

- Tak. Ale na pewno nie jest źle.- machnęła dłonią.

Upiłem łyk swojej kawy.

- U Very jest na odwrót.- wymamrotałem.

- Tak? To dobrze.- przyznała.- A jak się czuje?- spytała.

- Powiedziała że już lepiej.- odpowiedziałem patrząc w jej zielone oczy.

- Poczekaj.- wyciągnęła wibrujący telefon.- Tak?- przyłożyła go do ucha.

- Dobrze, to przyjdź do nas jeśli chcesz.- powiedziała do telefonu.

- Ja i pan Mathews.- odpowiedziała na pytanie.

Po chwili się rozłączyła i wytłumaczyła że to Melanie dzwoniła.

Melanie przychodzi?

__
Rozdział 34

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz