Melanie
- Wszystko z tobą okej?- spytał
- Tak.- odpowiedziałam bez wahania.
- Chodzi o sytuacje z przedtem. Nic ci nie zrobił?- spytał delikatnym tonem.
- Po wyglądzie widzę że panu więcej zrobili.-ugryzłam wnętrze swojego policzka.
- Śmieszne.- pokiwał głową.
- Po prostu brzydzę się.- wzruszyłam ramionami.- I proszę się nie ruszać.- powiedziałam wyciągając pincetą wacik z jego nosa.
- Możesz wziąć prysznic.- zaproponował.
- Jestem zmęczona na prysznic.- westchnęłam wymieniając wacik.
- To idź spać, sam się tym zajmę.- złapał mój nadgarstek.
- Ja tu robię swoje a pan niech milczy.- nachyliłam się bardziej nad nim by z bliska zobaczyć ranę na jego czole. Z tego będzie siniak.
Pan Mathews nie odezwał się już ani słowem. Nie miał złamanego nosa. Same podrapania na policzkach i na skroni.- Skończyłam.- poinformowałam go chcąc postawić krok w tył ale prawie się wywróciłam przez jego stopę, jednak on zdążył mnie złapać.
- Dziękuje Melanie..- założył kosmyk moim włosów za ucho. Oddaliłam się na bezpieczna odległość, uśmiechnęłam się zmęczona i wyszłam z łazienki zostawiając go samego. Tak myślałam ale wyszedł odrazu za mną.
- Możesz spać w gościnnym pokoju.- wskazał na drzwi niedaleko jego sypialni.
- Nie dziękuję, nie lubię spać sama. Dobranoc.- po moich słowach pociągnęłam za klamkę i weszłam po cichu do pokoju Veronici.
Zerknęłam na swoją komórkę a następne położyłam się obok niej na łóżku dwuosobowym. Przykryłam się kołdrą i wtuliłam w ciepłe ciało Veronici. Może znamy się krótko ale już często nocowaliśmy u siebie. Polubiłam ją tak samo jak ona mnie. Z ogromnym zmęczeniem zapadłam w sen.
Obudziłam się czując zapach jajecznicy i bekonu. Uśmiechnęłam się a dopiero później otworzyłam oczy. Leżałam w pokoju Veronici. Jej nie było już obok mnie. Po paru minutach wstałam i ruszyłam do kuchni.
Napotkałam tam Veronice jedzącą śniadanie. Starsza pani stała tyłem.- Oo dzień dobry.- przywitała mnie miłym uśmiechem.
- Pani tak już od rana pracuje?- usiadłam obok Veronici.
- Jaka pani, mów mi Lucy.- wyciągnęła z lodówki jajka.
- Nieźle się wczoraj stoczyliśmy.- powiedziała rozbawiona.
- Widziałaś pana Mathewsa?- rozszerzyłam oczy.- On to dopiero się stoczył.- założyłam kosmyk za ucho.
- Pan Mathews jeszcze śpi.- powiadomiła Lucy.
- Ja pójdę się ubrać.- stwierdziłam.- Mogę pożyczyć od ciebie ciuchy?- spytałam Veronici.
- Pewnie.
- Śniadanie za pięć minut.- poinformowała Lucy.
Weszłam po schodach i skierowałam się w stronę pokoju Veronici. Idąc korytarzem mój wzrok padł na drzwi lekko uchylone które właśnie minęłam. Była to łazienka. Nie wierząc w to co zauważyłam przez ułamek sekundy, wróciłam pare kroków w tym i zajrzałam do środka. Szczęka mi opadła.
Pan Mathews stał całkiem nagi pod prysznicem i się dotykał? Przymrużyłam oczy nie wierząc co widzę. Co prawda było dużo pary ale on trzymał się ściany i robił szybkie ruchy wzdłuż swojej męskości. Był na prawdę duży. Powinnam stąd iść jak najszybciej. Ale nie mogłam. Coś mnie powstrzymało. Ciekawość? Odchylił głowę w tył i usłyszałam gardłowy pomruk. Zaraz po tym zgasił wodę i wyszedł. Szybko uciekłam do pokoju Veronici. Byłam przerażona ale równie dobrze, podniecona? Nie znałam tego uczucia. Nie takiego podniecenia. Jedyne jakie znam to to gdy zanurzę palce między swoimi udami i próbuje dojść do orgazmu. Jest mi wtedy dobrze i czuję że zaczyna być to moim uzależnieniem. Robię to od dawna. Jest to mój grzech którego się wstydzę. Nawet grzeczne dziewczynki mają swoje niegrzeczne sekrety.Ubrałam się w czarne jeansy i biały top. Nie znalazłam nic w swoich stylu. Jeansy podkreślały mi moje pośladki co mi się nie podobało.
Zeszłam do dół a śniadanie czekało na mnie. Veronica siedziała na kanapie tyłem do mnie a Lucy gdzieś zniknęła. Wzięłam gryz jajecznicy i upiłam łyk ciepłej herbaty.- Niegrzecznie mnie tak podglądać, panno White.- usłyszałam szept tuż za mną. Zamarłam.
- Patrzyłam tylko czy łazienka była zajęta.- wbiłam wzrok w talerz.
- Niegrzecznie tak kłamać. Podobało ci się?- ostatnie zdanie powiedział już głośniej stając na przeciwnej stronie wyspy kuchennej.
Zapadła bardzo niezręczna cisza.- Nie będę powtarzał pytania.- zerknął na mnie.
- Tak.- wymamrotałam a następnie wzięłam łyk herbaty.
Melanie oszalałaś.
- Cieszę się.- odwrócił się szykując sobie kawę.
- O dzień dobry!
- Dzień dobry, Lucy.- zerknął na nią.
- Melanie chodź tutaj zjesz.- odwróciła się machając na miejsce obok siebie. Złapałam talerz i kubek. Mój wzrok po raz ostatni skrzyżował się z panem Mathews.
Usiadłam obok przyjaciółki.- Jak się czujesz, Veronico?- zachrypnięty głos dotarł do nas.
- Lepiej.- zerknęła na niego.- Co ci się stało?- rozszerzyła usta.
- Obronił nas.- wymknęło mi się z ust zanim on zdążył coś powiedzieć.
- Przed?- patrzyła na mnie.
- Dwóch facetów się nas czepiło, tobie nic nie robili tylko mnie obmacywali.- zmarszczyłam brwi z obrzydzeniem.- Ty w tym czasie zgonowałaś.- dodałam.
- Oh. I kto wygrał?- zaciekawiła się.
- Twój tata.- wzruszyłam ramionami.
Rozdział 3
No ciekawie ciekawie. Chcecie następny rozdział z perspektywy Sean czy Melanie?
Dziękuje ślicznie za gwiazdeczki i komentarze🤍 motywujecie mnie tym do pisania.
CZYTASZ
Break The Rules
RomanceOjciec jej przyjaciółki. Różnica wieku. Zakazany romans. „Nic więcej nie powinno nas łączyć" Ciekawi? Zapraszam do czytania mojego dzieła!❤️