Rozdział 33

4.3K 131 15
                                    

Melanie

- Jak minął weekend z Veronicą?- moja mama usiadła na moim łóżku.

Ściągnęłam słuchawki i odłożyłam książkę którą właśnie czytałam.

- Dobrze.- odpowiedziałam siadając po turecku.

- Przepraszam za wczoraj, wiesz jaki on jest.- wymamrotała.

- Nie przepraszaj.- wydukałam.

- Ja sama nie chciałabym jako nastolatka przyjść do domu po weekendzie u koleżanki i zastać tam kłócących się rodziców.- dotknęła mojego ramienia.

Moja mama jest piękną zdrową kobietą. Mamy podobne oczy, nos i włosy.

- Wiesz mamo, zastanawiam się czemu się po prostu nie rozstaniecie.- przyglądałam się jej twarzy.

- Nie dalibyśmy sobie rady.- wyszeptała załamanym głosem.- Mam was i jestem z was dumna.- złapała moją twarz w swoje dłonie.

- Wiesz że siebie i nas tym krzywdzisz?- głos mi się załamał gdy to mówiłam.

Łza spłynęła po jej policzku.

- Przepraszam.- zaszlochała.

Wtuliłam się w nią. Łzy pojawiły się również w moich oczach. Mama się bardziej rozpłakała i próbowała zakryć swoją twarz dłońmi ale trzymałam ją tak mocno przy sobie że nie dała rady.

- Kocham cię, mamo.- głos mi zadrżał.

- Ja ciebie też.- przycisnęła mnie mocniej do siebie.- Jutro wywiadówki, obym się nie zawiodła.- zmieniła temat.

Uśmiechnęłam się przez płacz. Oddaliłam się od niej i spojrzałam w jej błyszczące przez łzy oczy.

- Jestem z ciebie dumna.- wyszeptała.- Nie ważne co powiedzą.- założyła kosmyk moich włosów za ucho.

**

- Idziesz?- zapytał chłopak z którym ostatnio paliłam.

- Eh.- rozejrzałam się ale nigdzie nie widziałam Very.

Po chwili przytaknęłam a Omer pociągnął mnie w stronę wyjścia na parking szkolny. Stanęliśmy tam gdzie ostatnio. Trochę się cykałam bo nie było Veronici obok mnie. Brunet podał mi papierosa i zapalniczkę. Gdy zauważył że sobie nie radzę z zapaleniem, przyłożył dłonie do zapalniczki tak by wiatr nie dotarł do środka.

- Dziękuję.- powiedziałam gdy się udało.

- Przypomnij mi swoje imię.

- Melanie. A twoje?- spytałam by nie wyjść na głupią

- Omer.- chuchnął.

- A racja.- pokiwałam głową.

On swojego spalał dużo szybciej niż ja swojego papierosa. Czasem zdarzyło się że kaszlałam ale upewnił mnie że to normalne dla początkujących.
Wyciągnęłam komórkę i sprawdziłam godzinę. Moja mama ma dopiero przyjść za godzinę na wywiadówkę. Co oznacza że nie ma szans by mnie zauważyła.

Naciągnęłam się i spojrzałam na wysokiego chłopaka. Był szczupły i wielki. Nie tak wielki jak pan Mathews. O Boże. Pomyślałam o czymś innym.

Oparł się o szkolny budynek a ja stałam przed nim.

- Masz ładne oczy.- skomplementował.

- Dzięku..- nie dokończyłam.

Zostałam szarpnięciem pociągnięta w tył. Rozszerzyłam oczy i znieruchomiałam. Pan Mathews wyciągnął papierosa w pomiędzy moich ust.

- Pojebało cię?- warknął.- Ty ją do tego zmusiłeś?- tym razem zwrócił się do chłopaka.

- Co? Nie.- burknął.

Odszedł od nas zostawiając nas samych.

- Kto ci to dał?- zapytał.

- Ja. Sama.- wydukałam.

- Nie kłam.- warknął.

- Puść mnie. To boli.- poruszyłam swoim ramieniem które ściskał.

- Melanie, do jasnej cholery, co ty wyprawiasz?- puścił mnie ale nie odsunął się.

- Pale.- wzruszyłam obojętnie ramionami.

Mięsień na jego policzku drgnął. Był zły.

- Nie chcę tego więcej widzieć w twoich dłoniach.- powiedział groźnym głosem.

- To nie patrz.- odsunęłam się od niego.

- Mówię poważnie.

- No.- burknęłam.

- Inaczej z nami koniec.- patrzył prosto w moje oczy.

Uchyliłam usta. Co? Koniec?

- Nie.- spanikowałam.

- Melanie, mój ojciec zmarł na to gówno. Chyba rozumiesz że to zakończę jeśli będziesz dalej palić.

- Tak. Rozumiem.- pokiwałam potakująco głową.- Czemu dziś Very nie ma?- zmieniłam temat.

- Źle się czuje.- odpowiedział nadal wkurzony.- Zawiodłem się na tobie, Melanie.

Rozdział 33

Przypał

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz