Melanie
Przyjrzałam się karteczce i poczułam jak zalewa mnie rumieniec. Ugryzłam się w język. Nie mogłam powiedzieć tego na głos.
- No od kogo?- spytała Vera.
- Nie wiem. Nie pisze.- skłamałam.
- To dziwne.- stwierdziła.
- Dobra muszę kończyć Vera.- wymamrotałam trzymając bukiet czerwonych róż.
S. Mathews
Czemu wysłał mi kwiaty?
I to cały bukiet.
Stwierdziłam że do niego napiszę. Siedzi pewnie teraz w pracy ale nie obchodzi mnie to.
Ja: Dziękuję za kwiaty
Pan Mathews: Podobają ci się?
Ja: Tak
Wsadziłam róże w wazon i postawiłam je na swoim biurku.
Wow piękne są.
Pan Mathews: Wpadniesz do mnie do biura?
Serce mi stanęło. Co proszę? Jest osiemnasta. Przecież on o tej godzinie już jest w domu.
Ja: Okej
Pan Mathews: Rafaelle będzie za pięć minut.
Tak jak powiedział tak też było.
- Gdzie idziesz?- spytała rodzicielka.
- Vera mnie potrzebuję, wrócę za godzinkę lub dwie.- wymamrotałam.
Ubrana w białe jeansy i biały top z długimi rękawami. Moje ciemne włosy miałam lekko pofalowane a małą torebkę zarzuconą na ramię.
Rafaelle otworzył przede mną drzwi.
- Nie mogę siedzieć z przodu?- wymamrotałam.
- Oczywiście że możesz.- zamknął tylne drzwi i otworzył przednie.
- Dziękuję.- podziękowałam mu.
Ruszyliśmy w drogę, co prawda stresowałam się nagłym spotkaniem z panem Mathewsem. I to bez Very.
Nie powinno tak być. Dobrze o tym wiedziałam. Więc czemu mnie tak ciągnęło w to miejsce? Może chciałam ryzyka lub trochę adrenaliny? Sama nie wiem.
- Dziękuję.- wymamrotałam do bruneta.
- Miłego wieczoru.
- Tobie również.- odwróciłam się i ruszyłam do wejścia kancelarii pana Mathews'a.
- Panno White, pan Mathews czeka na panią w swoim biurze.- powiedziała dziewczyna przy recepcji.
- Dobrze.- podeszłam do wind.
Wjechałam na właściwe piętro. Cała byłam spięta.
Zapukałam do właściwych drzwi. Wytarłam swoje spocone dłonie o białe dżinsy.
Nie dostałam odpowiedzi. Zacisnęłam dłoń na klamce i pociągnęłam ją w dół. Otworzyłam drzwi ale w pomieszczeniu nie było nikogo.
Nabrałam powietrza do płuc. Jaja sobie ze mnie robi?Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do najbliższej komody i przyjrzałam się zdjęciom. Mały Sean z starszą panią. Następnie zauważyłam różne dyplomy i takie tam. Złapałam zdjęcie rodzinne do ręki ale szybko je odłożyłam gdy usłyszałam zamykające się drzwi.
Stałam prosto i ani drgnęłam. To był on?
Nie odważyłam się odwrócić więc po prostu stałam próbując wyczuć czy ktoś jest w pomieszczeniu.Nagle zostałam mocno pociągnięta w tył aż uderzyłam o twarde ciało. Podejrzewałam że to facet, odsunął moje włosy na bok i zaczął składać cmoknięcia na moim karku.
Przez zapach rozpoznałam że to Sean. Odchyliłam głowę w tył i rozluźniłam mięśnie.- Zostałaś przyłapana.- wychrypiał.
Jego zachrypnięty głos sprawił że chciało mi się przewrócił oczami z przyjemności. Mógłby tak gadać do mnie godzinami i nie znudziłoby mi się to.
Przymknęłam oczy i zachciało mi się zagrać. Pokazać kto się kryje za tą niewinną Melanie.
- Zostanę teraz ukarana?- wyszeptałam.
Zacisnął ucisk na moich biodrach i jednym ruchem mnie odwrócił i podniósł. Spojrzałam w jego niebieskie oczy. Zauważyłam w nich płomień i pożądanie.
Takie drobne rzeczy sprawiają że odlatuję od rzeczywistości.
Posadził mnie na swoim biurku, rozchylił moje uda i stanął między moimi nogami.
Musiałam spojrzeć w górę by spotkać się z jego parzącym wzrokiem. Ugryzłam środek swojego policzka.
- Mieliśmy rozmawiać.- założył kosmyk włosów za moje ucho.
Zrobiło mi się gorąco w całym ciele. Jakbym miała gorączkę. Kurwa, Melanie. Zaczęłam się lekko złościć na siebie za taką utratę kontroli.
- O czym?- wydukałam.
- Chciałem ci coś zaproponować.- głaskał kciukiem mój policzek. Podniósł mój podbródek bym patrzyła mu w oczy.
- Mhm.- mruknęłam.
- Mówiłaś że cię przyciągam tak?
- Tak.- głos mi lekko zadrżał.
- Chcę ci zaproponować układ, Melanie.
- Układ?- uchyliłam lekko wargi.
- Wiesz o co mi chodzi prawda?- złapał moje uda.
- Oh.- mruknęłam.- Rozumiem.- dodałam.
Seks układ z ojcem mojej przyjaciółki? Nie brzmi to dobrze ani mądrze.
- Jest to ryzykowne bo Vera nie może się o niczym dowiedzieć tak jak inni.- podniósł mój podbródek.- Będzie to nasz mały sekret.- przybliżył swoją twarz do mojej.
- I jak to sobie wyobrażasz?- przełknęłam ślinę.
- Będę wynajmował hotele na noce w których będziemy chcieli się spotkać.- odpowiedział.
- Nie robisz sobie ze mnie jaj, prawda?- wymamrotałam.
- Melanie, oczywiście że nie.- patrzył prosto w moje oczy.
- A użyjesz na mnie swoje zabawki?- przygryzłam dolną wargę.
- Tylko jeśli będziesz chciała.- wychrypiał.
Założyłam ręce na jego ramiona i przyciągnęłam go jeszcze bliżej.
- Zgadzam się.- wydukałam przy jego ustach.
Jego ciepłe wargi tknęły moje. Złapał moją dolną wargę między swoje zęby. Motylki w moim brzuchu zatrzepotały. Moje dłonie wylądowały na jego kilkudniowym zaroście. Teraz ja złapałam jego wargę i za nią pociągnęłam. Pan Mathews się uśmiechnął co sprawiło że na moich ustach też zawitał uśmiech. Złapał moją wargę i przytrzymał ją trochę dłużej. Nie mogłam powstrzymać westchnienia. Gdy chciałam złapać jego wargę, on mi na to nie pozwolił bo złączył nasze usta i przyjemnie poruszał wargami na moich. Odchyliłam się w tył i teraz leżałam na jego biurku.
__
Rozdział 18Dziękuję bardzo za każdą osobę która mnie zaobserwowała! Cieszę się że chcecie być ze mną na dłużej. Szykuję jeszcze kilka ciekawych opowieści😏
CZYTASZ
Break The Rules
RomanceOjciec jej przyjaciółki. Różnica wieku. Zakazany romans. „Nic więcej nie powinno nas łączyć" Ciekawi? Zapraszam do czytania mojego dzieła!❤️