Rozdział 18

5.7K 162 4
                                    

Melanie

Przyjrzałam się karteczce i poczułam jak zalewa mnie rumieniec. Ugryzłam się w język. Nie mogłam powiedzieć tego na głos.

- No od kogo?- spytała Vera.

- Nie wiem. Nie pisze.- skłamałam.

- To dziwne.- stwierdziła.

- Dobra muszę kończyć Vera.- wymamrotałam trzymając bukiet czerwonych róż.

S. Mathews

Czemu wysłał mi kwiaty?

I to cały bukiet.

Stwierdziłam że do niego napiszę. Siedzi pewnie teraz w pracy ale nie obchodzi mnie to.

Ja: Dziękuję za kwiaty

Pan Mathews: Podobają ci się?

Ja: Tak

Wsadziłam róże w wazon i postawiłam je na swoim biurku.

Wow piękne są.

Pan Mathews: Wpadniesz do mnie do biura?

Serce mi stanęło. Co proszę? Jest osiemnasta. Przecież on o tej godzinie już jest w domu.

Ja: Okej

Pan Mathews: Rafaelle będzie za pięć minut.

Tak jak powiedział tak też było.

- Gdzie idziesz?- spytała rodzicielka.

- Vera mnie potrzebuję, wrócę za godzinkę lub dwie.- wymamrotałam.

Ubrana w białe jeansy i biały top z długimi rękawami. Moje ciemne włosy miałam lekko pofalowane a małą torebkę zarzuconą na ramię.

Rafaelle otworzył przede mną drzwi.

- Nie mogę siedzieć z przodu?- wymamrotałam.

- Oczywiście że możesz.- zamknął tylne drzwi i otworzył przednie.

- Dziękuję.- podziękowałam mu.

Ruszyliśmy w drogę, co prawda stresowałam się nagłym spotkaniem z panem Mathewsem. I to bez Very.

Nie powinno tak być. Dobrze o tym wiedziałam. Więc czemu mnie tak ciągnęło w to miejsce? Może chciałam ryzyka lub trochę adrenaliny? Sama nie wiem.

- Dziękuję.- wymamrotałam do bruneta.

- Miłego wieczoru.

- Tobie również.- odwróciłam się i ruszyłam do wejścia kancelarii pana Mathews'a.

- Panno White, pan Mathews czeka na panią w swoim biurze.- powiedziała dziewczyna przy recepcji.

- Dobrze.- podeszłam do wind.

Wjechałam na właściwe piętro. Cała byłam spięta.

Zapukałam do właściwych drzwi. Wytarłam swoje spocone dłonie o białe dżinsy.

Nie dostałam odpowiedzi. Zacisnęłam dłoń na klamce i pociągnęłam ją w dół. Otworzyłam drzwi ale w pomieszczeniu nie było nikogo.
Nabrałam powietrza do płuc. Jaja sobie ze mnie robi?

Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do najbliższej komody i przyjrzałam się zdjęciom. Mały Sean z starszą panią. Następnie zauważyłam różne dyplomy i takie tam. Złapałam zdjęcie rodzinne do ręki ale szybko je odłożyłam gdy usłyszałam zamykające się drzwi.

Stałam prosto i ani drgnęłam. To był on?
Nie odważyłam się odwrócić więc po prostu stałam próbując wyczuć czy ktoś jest w pomieszczeniu.

Nagle zostałam mocno pociągnięta w tył aż uderzyłam o twarde ciało. Podejrzewałam że to facet, odsunął moje włosy na bok i zaczął składać cmoknięcia na moim karku.
Przez zapach rozpoznałam że to Sean. Odchyliłam głowę w tył i rozluźniłam mięśnie.

- Zostałaś przyłapana.- wychrypiał.

Jego zachrypnięty głos sprawił że chciało mi się przewrócił oczami z przyjemności. Mógłby tak gadać do mnie godzinami i nie znudziłoby mi się to.

Przymknęłam oczy i zachciało mi się zagrać. Pokazać kto się kryje za tą niewinną Melanie.

- Zostanę teraz ukarana?- wyszeptałam.

Zacisnął ucisk na moich biodrach i jednym ruchem mnie odwrócił i podniósł. Spojrzałam w jego niebieskie oczy. Zauważyłam w nich płomień i pożądanie.

Takie drobne rzeczy sprawiają że odlatuję od rzeczywistości.

Posadził mnie na swoim biurku, rozchylił moje uda i stanął między moimi nogami.

Musiałam spojrzeć w górę by spotkać się z jego parzącym wzrokiem. Ugryzłam środek swojego policzka.

- Mieliśmy rozmawiać.- założył kosmyk włosów za moje ucho.

Zrobiło mi się gorąco w całym ciele. Jakbym miała gorączkę. Kurwa, Melanie. Zaczęłam się lekko złościć na siebie za taką utratę kontroli.

- O czym?- wydukałam.

- Chciałem ci coś zaproponować.- głaskał kciukiem mój policzek. Podniósł mój podbródek bym patrzyła mu w oczy.

- Mhm.- mruknęłam.

- Mówiłaś że cię przyciągam tak?

- Tak.- głos mi lekko zadrżał.

- Chcę ci zaproponować układ, Melanie.

- Układ?- uchyliłam lekko wargi.

- Wiesz o co mi chodzi prawda?- złapał moje uda.

- Oh.- mruknęłam.- Rozumiem.- dodałam.

Seks układ z ojcem mojej przyjaciółki? Nie brzmi to dobrze ani mądrze.

- Jest to ryzykowne bo Vera nie może się o niczym dowiedzieć tak jak inni.- podniósł mój podbródek.- Będzie to nasz mały sekret.- przybliżył swoją twarz do mojej.

- I jak to sobie wyobrażasz?- przełknęłam ślinę.

- Będę wynajmował hotele na noce w których będziemy chcieli się spotkać.- odpowiedział.

- Nie robisz sobie ze mnie jaj, prawda?- wymamrotałam.

- Melanie, oczywiście że nie.- patrzył prosto w moje oczy.

- A użyjesz na mnie swoje zabawki?- przygryzłam dolną wargę.

- Tylko jeśli będziesz chciała.- wychrypiał.

Założyłam ręce na jego ramiona i przyciągnęłam go jeszcze bliżej.

- Zgadzam się.- wydukałam przy jego ustach.

Jego ciepłe wargi tknęły moje. Złapał moją dolną wargę między swoje zęby. Motylki w moim brzuchu zatrzepotały. Moje dłonie wylądowały na jego kilkudniowym zaroście. Teraz ja złapałam jego wargę i za nią pociągnęłam. Pan Mathews się uśmiechnął co sprawiło że na moich ustach też zawitał uśmiech. Złapał moją wargę i przytrzymał ją trochę dłużej. Nie mogłam powstrzymać westchnienia. Gdy chciałam złapać jego wargę, on mi na to nie pozwolił bo złączył nasze usta i przyjemnie poruszał wargami na moich. Odchyliłam się w tył i teraz leżałam na jego biurku.




__
Rozdział 18

Dziękuję bardzo za każdą osobę która mnie zaobserwowała! Cieszę się że chcecie być ze mną na dłużej. Szykuję jeszcze kilka ciekawych opowieści😏

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz