Moje ciało trzęsło się pod ciepłą kołdrą. Nie mogłam założyć słuchawki na uszy ponieważ wiem do czego jest zdolny mój ojciec. Muszę być czujna. Przymrużyłam oczy a łzy same zaczęły płynąc po moich policzkach. Nie, Melanie. Proszę. Nie. Wyciągnęłam drżącą dłoń spod kołdry i wytarłam ciepłe łzy.
Następnie wzięłam głęboki wdech a na wydechu rozluźniłam spięte mięśnie. Przez ułamek sekundy poczułam się znów lepiej. Dopóki nie usłyszałam głośny krzyk ojca. Moje serce zaczęło o wiele szybciej bić niż wcześniej. To był ten moment. Podniósł na nią rękę. Usłyszałam jej krzyk a następnie go prosiła by tego nie robił.
Odkryłam kołdrę i wyleciałam z pokoju. Przed zejściem ze schodów zastanowiłam się jeszcze raz czy jestem w stanie znieść ten ból. Jednak gdy płaczliwy głos mojej rodzicielki dobiegł do mojego ucha, bez dalszych zastanowień po prostu zbiegłam na dół.On miał nóż.
Sparaliżowana stałam trzy metry od nich.
- Proszę.- trzymała ręce w górze. Była cała rozmazana od płaczu.
- Nie rób tego.- mój załamany głos dotarł do nich. Ojca wzrok spoczął na mnie a matka ani drgnęła.
- Idź spać.- warknął wskazując palcem na górę.
- Tato, proszę.- zapłakałam.
- Myślicie że płacz wam w czymś pomoże? Że będzie mi was żal?- zakpił wracając spojrzeniem na mamę.- Jesteście obydwie tak głupie i naiwne.- spojrzał na mnie z niesmakiem wyrysowanym na twarzy.- Po co ja was tu trzymam, pod moim dachem?- zapytał sam siebie.
- Wiemy że jesteśmy głupie, naiwne, jebnięte psychicznie, że bez ciebie nie dalibyśmy rady. Tato ja wszystko zapamiętałam nie musisz tego powtarzać.- postawiłam krok w przód.- Odłóż nóż.- dodałam.
Zabolały mnie słowa które sama wypowiedziałam. Nie zgadzam się z tym. Jednak manipulacje po kimś przyjęłam. Tylko że ja jestem na większym poziomie niż on. Znam jego manipulacje z głowy za to on uważa że mówię mu prawdę.
Nie odrywałam wzroku od mojego pijanego ojca. On odłożył nóż odsuwając się od mojej rodzicielki.
Stałam jak twardzielka nie okazując ani trochę tego jak się bałam. Dopiero jak wrócę do pokoju wszystko się ze mnie wyleje. A to najgorsze uczucie jakie istnieje.
Ale zanim będę mogła wrócić do pokoju muszę zmienić role z córki na małżeńska terapeutkę.- Zacznijmy od ciebie, mamo.- przerwałam ciszę.- Wytłumacz jak sytuacja wyglądała z twojej strony, a ty tato masz prawo milczeć dopóki twoja żona nie skończy gadać.- dodałam spoglądając na ojca który usiadł na krześle.
Wleciałam do swojego pokoju rozpłakana. Nie zapiszą się na prawdziwą terapie tylko wymuszają tego ode mnie. Moje ciało znowu zaczęło się trząść. Wiem że się pozabijają jak się wyprowadzę. Ale nigdy nie zostanę tu na zawsze. Nie ma mowy.
Był środek nocy jutro mam dużo sprawdzianów a zamiast się na nie nauczyć musiałam rozwiązywać głupie problemy własnych rodziców.
Problemem jak zwykle był ojciec tylko że on nie odpuści więc wmówiliśmy mu że miał rację.Miałam już zapaść w sen aż przypomniało mi się coś. Wyleciałam ze swojego pokoju i otworzyłam drzwi do pokoju mojej siostry.
Siedziała skulona na łóżku. Usiadłam obok niej wtulając ją w ciepłym uścisku. Płakała. W moim sercu poczułam ukłucie. Jakby się właśnie złamało.
Pięcioletnia dziewczynka z długimi blond włosami całkiem sama w tym pieprzonym świecie.Wzięłam ją na ręce i razem z nią poszłam do swojego pokoju. Przykryłam ją grubą kołdrą a sama położyłam się obok. Cmoknęłam jej czoło i wytarłam mokre czerwone policzki swoimi kciukami.
- Posłuchaj mnie.- wyszeptałam.- Aurelia.- gdy wypowiedziałam jej imię spojrzała mi prosto w oczy.
- Kocham Cię nad życie.- uniosłam kąciki swoich ust by ją jakoś pocieszyć.- Najmocniej.- dodałam wtulając ją w swoją białą bluzę.
- C-czy wszystko jest d-dobrze?- jej załamany dziewczęcy głos.
- Tak, skarbie.- upewniłam ją.- Idziemy spać jest późno. Jutro po szkole pójdziemy do McDonalds, dobrze?- założyłam kosmyk jej jasnych włosów za jej ucho.
- Mogę Happy Meal'a?- w jej głosie usłyszałam ciutkę radości.
- Pewnie.- uśmiechnęłam się widząc znów radość w niej.
Tak jak obiecałam zabrałam Aurelię do McDonalda po szkole. Zapomniała o wczorajszej sytuacji przynajmniej na chwile. A ta chwila znaczyła dla mnie bardzo dużo.
Odpłynęłam myślami gdzieś daleko.- Kto to?- spytała Aurelia obok mnie. Spojrzałam na nią a ona pokazywała palcem na samochód przed nami.
Pan Mathews siedział i nam się przyglądał.
- Podwieźć was?- spytał. Rozglądnęłam się wokół, staliśmy na przystanku co oznacza że czekaliśmy na transport a tak dokładnie autobus a nie ojca mojej przyjaciółki.
- Nie chcemy sprawiać kłopotów.- wymyśliłam.
- Skądże.- otworzył nam drzwi swojego samochodu. Tym razem czarny mercedes. Ja nie wiem ile on ma samochodów ale obawiam się że nie chce wiedzieć.
Razem z siostrą wsiedliśmy do samochodu. Sprawdziłam czy zapięła pas a sama usiadłam z przodu.
- Adres.- wskazał na ekran.
Wpisałam adres domu i wskazało piętnaście minut. Nieźle. O czym mam z nim rozmawiać? Albo lepiej być cicho.
- Jak masz na imię?- spojrzał na moją siostrę.
- Aurelia.- zachichotała.
- Pięknie imię.- skomplementował wysyłając jej szczery uśmiech.
- A ty?- spytała ciekawa.
- Sean.- odpowiedział wyjeżdżając na główną drogę.
- Gdzie byliście?- spytał zerkając w lusterku na Aurelię.
- W McDonaldzie!- odpowiedziała mu.
- Smakowało?- jego kąciki ust drgnęły ku górze.
- Bardzo!- zauważyłam że Aurelię polubiła pana Mathews'a w bardzo krótkim czasie.
- A tobie?- spojrzał na mnie.
- Też.- ścisnęłam wargi w jedną wąska linie.
Rozdział 5
CZYTASZ
Break The Rules
RomanceOjciec jej przyjaciółki. Różnica wieku. Zakazany romans. „Nic więcej nie powinno nas łączyć" Ciekawi? Zapraszam do czytania mojego dzieła!❤️