Melanie
Miłe uczucie mam gdy jestem przy nim. Jak głupio to też nie zabrzmi, czuję się bezpieczna. Przy facecie. Tak jakbym nie poznawała siebie. Całe życie patrzyłam na mężczyzn z obrzydzeniem, przez mojego ojca. Ale pan Mathews to zmienił. Może mną manipuluje a może okłamuje? Może to wszystko jest pułapką a może snem?
Wiemy że to co jest między nami nie może długo trwać. Szkoda. Ponieważ jest jedynym człowiekiem na tej planecie co potrafił zmienić mój pogląd na nie. Co prawda, uprawiamy tylko seks. Ale w tym jest coś więcej. Te jego oczy, a wiem jedno, oczy nie kłamią. Poza jego niebieskimi oczami jest coś więcej. Rozumiemy się, dogadujemy się i lubimy przybywać w swoim towarzystwie. Ten weekend dużo zmienił. Miał być sam seks ale czułość którą mi okazywał w niektórych chwilach dawała mi nadzieje. A moja naiwność, mogłaby na to poleciec.
Może umielibyśmy na siebie spojrzeć z miłością a nie samym pożądaniem?
Otworzyłam szeroko oczy. Boże, nie.
Veronica.
Nie, nie, nie. Nie zrobimy jej tego. Przecież Sean kocha ją nad życie. Jestem głupia.
Przymknęłam znowu powieki i próbowałam się rozluźnić.
- O czym myślisz?- spytał zachrypniętym głosem.
- Niczym.- odpowiedziałam szybko.
- Mel.- mruknął kładąc swoją głowę na poduszkę. Jego nos dotykał mojego policzka a wielka dłoń leżała na brzuchu. Leżeliśmy w ciemności.
- Możesz mi powiedzieć, jeśli coś cię dręczy.- wychrypiał.
- Wiem.- odetchnęłam głęboko.
Sean przyciągnął mnie bliżej siebie i pocałował w mój nos. Uśmiechnęłam się lekko.
- Do czego to dąży?- spytałam.
Zatrzymał na chwile swój oddech. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
- Niczego dobrego.- wyszeptał cicho.
**
Wysiadłam z samochodu pana Mathews'a. Przespałam całą drogę powrotną. Rozejrzałam się i głęboko westchnęłam. Nie chciałam tu wracać.
- Kiedy się jeszcze zobaczymy?- spytałam.
- Dam ci znać.- kącik jego ust powędrował ku górze.
Również je lekko podniosłam. Nie mogłam go przytulić lub pocałować. Skinęłam lekko głową.
- Do widzenia, Sean.- wymamrotałam.
- Do zobaczenia, maleńka.- ostatnie słowo wypowiedział ciszej.
W moim brzuchu znów pojawiły się motylki. Odwróciłam wzrok od niego i ruszyłam w stronę mojego domu. Nie zatrzymał się przed moim domem ponieważ mogłoby to sprawić kłopoty. Poczułam w sobie pustkę gdy się oddaliłam od niego na kilka metrów.
- Jestem.- wymamrotałam wchodząc przez drzwi wejściowe.
- Czemu kłamiesz, co!- krzyknął ojca dobiegł do moich uszu.
Zmrużyłam oczy i weszłam do salonu. Mama siedziała przy papierach a ojciec stał nad nią i wykrzykiwał.
Znowu to samo.
Moja rodzicielka spojrzała na mnie na ułamek sekundy ale ojciec się zaczął wydzierać więc znów skupiła go na kartce.
Ruszyłam na górę. Przywitałam się z siostrą która miała na sobie słuchawki i oglądała coś na YouTube.
Uśmiechnęła się słabo na mój widok i wróciła spojrzeniem na ekran.- Wszystko dobrze?- musiałam się upewnić.
- Mhm.- mruknęła.
Weszłam do swojego pokoju, odstawiłam swoją torbę. Wbiłam wzrok w pudełko które leżało na moim łóżku.
Przesyłka.
Podeszłam do wielkiego pudła i przeczytałam, zaadresowane do mnie.
Gdy je otworzyłam, zauważyłam karteczkę.
I tak wszystkie z ciebie zerwę.
Przede mną leżało pudło pełne stringów. Tych które podarł mi pan Mathews. Niektóre mają różne kroje i kolory. Uśmiechnęłam się pod nosem i runęłam na łóżko. Wyciągnęłam swoją komórkę i napisałam do niego wiadomość o treści.
„ Myślałam że to żart z tymi stringami, co ja mam teraz z nimi zrobić?"
Pan Mathews nie odpisał mi odrazu ponieważ jechał do swojego domu. Przymknęłam powieki i uświadomiłam sobie że jutro szkoła.
**
- I myślę że to jego kochanka.- opowiadała Vera.
- Tak? A obchodzi cię to?- próbowałam zabrzmieć trochę obojętna.
- Wyjebane mam.- wzruszyła ramionami.- Chcę się przeprowadzić do mojej mamy.- wyjawiła.
- Poważnie?- uchyliłam usta.
- Tak. Ale nie wiem jak to im powiedzieć.- westchnęła.
- Może daj sobie czas by to przemyśleć.- wyciągnęłam książkę z torby i włożyłam ją do szafki.
- Pasuję bardziej do swojej matki. Jeśli mam szansę przez jakiś czas u niej zamieszkać to chętnie to zrobię.- wytłumaczyła.- To też nie jest tak że nie lubię taty. Jest cudowny tylko po prostu nie dogadujemy się.- wzruszyła ramionami.
To będzie bolesne dla niego.
- Chodź.- złapała mój nadgarstek i pociągnęła mnie w stronę wyjścia.
- Co robisz?- spytałam gdy stanęliśmy przy różnych ludziach którzy palili.
- Spróbuj.- wysoki chłopak wyciągnął do mnie papierosa.
Rozszerzyłam oczy. Zerknęłam na Vere a ona pokiwała potakująco głową.
Przyjęłam fajkę od chłopaka i przyłożyłam ją sobie do ust.
Omijając to że się brzydzę obcych ludzi, naciągnęłam się i odrazu zaczęłam się krztusić.
- To normalne.- złapała moje ramie Veronica.
- Spróbuj jeszcze raz.- kąciki jego ust powędrowały ku górze.
Naciągnęłam się jeszcze raz ale tym razem lekko. Udało mi się. Smak był nieprzyjemny ale chciałam jeszcze raz.
__
Rozdział 31
CZYTASZ
Break The Rules
RomanceOjciec jej przyjaciółki. Różnica wieku. Zakazany romans. „Nic więcej nie powinno nas łączyć" Ciekawi? Zapraszam do czytania mojego dzieła!❤️