Rozdział 17

5.4K 135 12
                                    

Melanie

Dotknęłam swoje wargi i nie mogłam ukryć swojego uśmiechu.

Pocałował mnie.

- Za kilka dni będziemy musieli wrócić. Mamy dopiero trzy części zrobione.- powiadomiła mnie.- Weź mi trochę pomóż. Siedzisz i nic nie robisz.- warknęła oburzona Vera.

Oderwałam wzrok od szyby samochodowej i spojrzałam na dziewczynę. Pomiędzy nami leżały kartki i na jej kolanach. Od kiedy dla niej to takie ważne? Zawsze to ja robiłam większość.

- Co się tak nagle wzięłaś za to wszystko?- zmarszczyłam brwi.

- Inaczej ojciec mnie nie puści na domówkę u Ellen.- prychnęła.- I chcę mieć to za sobą.- dodała.

- Kiedy ta domówka?- dostałam zaproszenie ale nie miałam w planach się wybierać.

- W ten weekend.- odwróciła kartkę na drugą stronę.

Spojrzałam na Rafaelle który siedział za kierownicą.
Zerkał na mnie w lusterku. Uśmiechnęłam się lekko i oderwałam wzrok od mężczyzny.

- U mnie na spokojnie usiądziemy i to uzupełnimy.- upewniłam ją.

Sean

22:30

- Tak. Dzisiaj.- warknąłem.

- Aż tak jestem ci potrzebna?- powiedziała przemiłym głosem.

- Tak Cindy, jesteś.- odpowiedziałem trzymając telefon w uchu.

- Dobrze, za pół godziny.- zachichotała.

- Dwadzieścia.

- Nie zdążę. Będziesz musiał poczekać.

- Dwadzieścia pięć.

- Dobrze, sir.

Rozłączyłem się z kobietą i odrazu ruszyłem do pokoju siostry.

- Wychodzę.- wymamrotałem.- Rafaelle będzie pilnował domu.- dodałem.

- Dobrze.- burknęła odsuwając od ucha komórkę.- Gdzie idziesz?- spytała.

- Coś załatwić. Zadzwoń jutro rano do babci, tęskni za tobą.- zmieniłem temat.

- Okej.- wróciła do rozmowy.- Melanie jesteś?- spytała drugą osobę za telefon.

Kurwa ona jest wszędzie.

Zamknąłem drzwi i zszedłem na dół po schodach.

- Proszę pana.- Rafaelle podszedł do mnie.- Tutaj.- wyciągnął klucz do mojego samochodu.

Złapałem klucze. Podziękowałem mu i ruszyłem w stronę garażu.

Wsiadłem w niskie porsche i wyjechałem z garażu. Poprawiłem lusterko i nacisnąłem gaz. Przekroczyłem prędkość ale nie obchodziło mnie to. Chciałem jak najszybciej uspokoić swoje potrzeby.

Może nie jak najszybciej. Skręciłem w prawo i wjechałem na główną ulicę. Nacisnąłem agresywnie na gaz i samochód przyspieszył. Po dziesięciu minutach wjechałem w lewo. Ulica Melanie. Zahamowałem i zaparkowałem za samochodem który stał przed jej domem.
Światło się świeciło na dole i na górze. Na dole siedziały jej rodzice i oglądali telewizje. Rolety dawały mi trudność się dokładnie przyjrzeć im.
Kątem oka zauważyłem że na górze ktoś przechodził. Melanie?

Światło w moim samochodzie się zaświeciło więc szybko zareagowałem i je zgasiłem.

Ja pierdole czuje się jak pieprzony stalker.

Nagle zauważyłem chłopaka idącego chodnikiem. Skręcił w stronę domu Melanie i wszedł na ich posesje by za chwilę znaleźć się przy drzwiach. Za plecami trzymał białą róże. Jedną białą róże.

Wyciągnęłam komórkę i wpisałem w Google.

Co oznacza jedna biała róża?

W odpowiedzi dostałem.

Pierwszą miłość- piękną, czystą i niewinną.
Dziewictwo i lojalność.

Co do kurwy?

Wbiłem wzrok w chłopaka. Drzwi się uchyliły a w nich stanęła rodzicielka Melanie. Wymienili sobie kilka zdań aż usłyszałem jej krzyk. „ Melanie, ktoś do ciebie"

O kurwa. Mogę jeszcze teraz wyjść z tego samochodu i mu wpierdolić.

Melanie pojawiła się w drzwiach. Jej rodzicielka zniknęła i wróciła do salonu.
Zacisnąłem swoje mięśnie i uważnie przyglądałem się sytuacji.

Brunetka wtuliła się w chłopaka i z szerokim uśmiechem przejęła róże.

Czułem jak w środku się gotuje. Nie mogłem oderwać wzroku od jej uśmiechu.

Lubi kwiaty?

To je dostanie.

I nie jedną róże za jednego dolara.

Spojrzałem na godzinę. Kurwa. Spóźnię się.
Spojrzałem na Melanie i chłopczyka który właśnie zamierzał wejść do jej domu. Zacisnąłem wargi, odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę hotelu w którym się spotykam z Cindy.

Złość i zazdrość towarzyszyły mi podczas jazdy do hotelu.

Wjechałem windą na dwudzieste piętro i podszedłem do właściwego pokoju. Otworzyłem kartą którą dostałem od dziewczyny przy recepcji.

- Co tak długo? Myślałam że to ja będę musiała...- wymamrotała ale nie mogła dokończyć. Złapałem ją agresywnie za biodra i przyciągnąłem blisko siebie. Wbiła paznokcie w moje ramiona a ja wbiłem się w jej usta.

- Tęskniłam.- mruknęła gdy ją podniosłem. Owinęła swoje długie nogi ku mojego pasa a ręce założyła na moje ramiona.

Nie odpowiedziałem. Nie przyszedłem gadać tu o uczuciach. Przyszedłem tu je zignorować i udawać że nie wiem co to jest. Wyrzucić z siebie złość, zazdrość i myśl o tej jednej dziewczynie która jest dla mnie zabroniona.

- Co wybrałaś?- spytałem kładąc ją na wielkim łóżku.

- Kajdanki i pas.- przygryzła wargę patrząc prosto w moje oczy.

- Kajdanki?- zdziwiłem się.- Nie przypadasz za nimi.- zmarszczyłem brwi.

- Może od dziś to się zmieni.- kącik jej ust drgnął ku górze.

- Mhm w ten sposób.- złapałem za skórzane kajdanki.

Wyciągnęła do mnie swoje nadgarstki. Oj nie.

- Nie tak.- obszedłem łóżko i zbliżyłem się do szafki nocnej.

Cindy przybliżyła się do mnie. Przyczepiłem jedną stronę do jej nadgarstka a drugą do łóżka. Kobieta uważnie mi się przyglądała. Ściągnąłem swoją marynarkę, rozpiąłem kilka guzików swojej koszuli i ściągnąłem garniturze spodnie razem z bokserkami. Zbliżyłem się do niej.

- Ssij.- rozkazałem.

_
Rozdział 17

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz