Sean
Wyleciałem z domu. Ona nadal biegła w stronę bramy.
Dogoniłem ją i złapałem mocno za nadgarstek. Oddechy mieliśmy przyspieszone. Ugryzłem środek swojego policzka i przyjrzałem się uważnie jej twarzy.- Co ona tam robi gdy mnie nie ma?- zapytała.- Co was łączy, co?- krzyknęła wkurzona.
- Veronica, to jest trudne.- pokręciłem głową.- Chodź, zjesz śniadanie i pogadamy.- nie puszczałem jej nadgarstka.
- Nie.- próbowała wydostać swój nadgarstek od mojego uścisku.- Powiedz mi tylko co tam robiliście.- warknęła.
- Vera, chodź.- pociągnąłem ją w stronę domu.
- Puść mnie.- uderzyła mnie w klatę.
- Proszę cię, chodź.
- Nie. Przyszłam tutaj po wsparcie a zastaje ciebie półnagiego i moją przyjaciółkę w twojej koszulce?- krzyknęła.
Zatkało mnie. Tak totalnie. Chciałem się zakopać pod ziemie i tam umrzeć.
- Powiedz mi że to tylko raz.- wydukała.
- A co to zmienia, Veronica.- zmarszczyłem brwi.
- Czyli więcej razy. Jaka fałszywa szuja.- pokręciła głową.- I pojebany ojciec.- dodała.- Fuj.- popatrzyła na mnie z obrzydzeniem.
Westchnąłem głęboko. To musiało się kiedyś stać.
Zerknąłem na drzwi wejściowe. Melanie stała i się nam przyglądała. Aż stąd widziałem że się cała trzęsła.
- Tak o tobie mówię.- Veronica skierowała się do Melanie.- Ruchać mojego ojca za moimi plecami.- prychnęła.
- Vera.- szedłem za nią.
- Taka niewinna dziewczynka która po szkole chodzi do biblioteki i się uczy, tak na prawdę jest kurwą.- pokręciła głową.- Już wiem czemu nie masz tyle przyjaciół, pewnie każdego ojca już zaliczyłaś.- stanęła tuż przed nią.
- Veronica.- złapałem jej ramię.
- Zostaw mnie.- spiorunowała mnie swoim wzrokiem.
- Ciekawe co szkoła powie na to, co?- uniosła swój podbródek.- Dziwka.- prychnęła.
Melanie wbiła wzrok w swoje stopy i uniosła lekko swoje ramiona.
- Veronica, przestań w tej chwili.- stanąłem między nimi.
- Zamknij się, nie jesteś o wiele lepszy od niej.- spojrzała na Melanie.
- Jak ty się odzywasz do ojca?- spiorunowałem ją wzrokiem.
- Tak jak powinnam.
- Melanie idź do środka.- powiedziałem nawet na nią nie zerkając.
- A więc to teraz jej dom?- podniosła jedną brew.
Złość we mnie paliła. To tak jakby dolewa benzynę do ognia.
- Po co przyszłaś?- zapytałem.
- Już nic. Wracam do matki.
Matki. Już nie mamy? Najwidoczniej musiała się przekonać jaka ona na prawdę jest. I że było jej lepiej u mnie. Tylko że teraz już nawet to przepadło.
- Zależy mi na tobie.- złapałem ją zanim się odwróciła.
- Super.- patrzyła na mnie z obrzydzeniem.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebowała możesz zawsze o to poprosić.- wymamrotałem.
- Okej, przelejesz mi pieniądze?- zapytała.
- Ile?
- Cztery koła.- nie musiała się dużo zastanawiać.
Zwilżyłem swoją dolną wargę.
- Na co?
- Kieszonkowe, matka nie chcę mi dać.- wzruszyła ramionami.
- Okej co miesiąc będę ci przelewał pięć tysięcy dolarów.- patrzyłem głęboko w jej oczy.- Połowę odłożysz na przyszłość.- dodałem.
- Dobrze.- przytaknęła głową.
- Kocham cię.- dotknąłem jej ramienia.
- Okej.- zwaliła moją dłoń.
Zacisnąłem wargi.
Zabolało.
**
- Słuchaj mnie, Melanie.- wymamrotałem łapiąc jej drobną dłoń.- Dobrze wiesz że to nie prawda co mówiła, tak?- spojrzałem w jej przeszklone od łez oczy.- Jesteś moja i proszę cię nie obwiniać się za to.- złapałem jej podbródek i cmoknąłem jej usta.
- Będę teraz w każdego oczach dziwką.- przyłożyła swoje dłonie do oczu.
- W moich nie. A czy nie to się liczy? W moich oczach jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie, błyszczysz i wyróżniasz się przy innych ludziach.- założyłem kosmyk włosów za jej ucho.
Kącik jej ust powędrował ku górze.
- Masz najśliczniejszy uśmiech i najpiękniejsze zielone oczy, księżniczko.- wytarłem jej łzy.
Sprawiłem że się uśmiechnęła i kamień z mojego serca spadł. Czułem się bardzo winny przez zachowanie mojej córki. Nie chciałem by była smutna. Przymknąłem swoje powieki.
- Mówiłam żebyśmy uciekli.- przytuliła się do mnie.
- Mogłem posłuchać.- uśmiechnąłem się lekko.
Nawet w takiej sytuacji jest w stanie wywołać na mojej twarzy uśmiech.
- Pojedzmy razem na wakacje.- powiedziałem.- Daleko od tego wszystkiego.- dodałem.
- Ale.- zaczęła ale jej przerwałem.
- Ja zapłacę.- złapałem ją za biodra.- Odpłacasz mi się byciem przy mnie.- podniosłem ją.
- Ja nigdy nie byłam na wakacjach.- wymamrotała.
Podniosłem lekko brwi i uśmiechnąłem.
- Cieszę się że swoje pierwsze wakacje spędzisz ze mną.- przyznałem.
- Nie uważasz że to głupie?- zapytała.
- Hm?
- Że nie byłam na wakacjach.- wydukała.
- Nie, to nie jest głupie.
Uśmiechnęła się lekko i położyła swoją głowę na moim ramieniu.
- Chodźmy do sypialni, poszukamy jakieś oferty wakacyjne.- ruszyłem z nią do sypialni.
- Dobrze.- odetchnęła głęboko w moich objęciach.
Próbowałem zająć czymś innym głowę niż sytuacją która stała się przedtem.
__
Rozdział 43
CZYTASZ
Break The Rules
RomanceOjciec jej przyjaciółki. Różnica wieku. Zakazany romans. „Nic więcej nie powinno nas łączyć" Ciekawi? Zapraszam do czytania mojego dzieła!❤️