Rozdział 11

5.2K 177 32
                                    

Nie zapomnijcie o gwiazdeczce! ⭐️

Sean

Schowałem twarz w swoje dłonie i głęboko westchnąłem. Co ja do jasnej cholery narobiłem? I czemu ona mi na to pozwoliła?

Tyle głupich pytań krążyło w mojej głowie.

Kutas znowu mi stwardniał. Nawet nie mogłem normalnie o niej myśleć. Odrazu krew napływa mi do kutasa i nie mogę myśleć głową tylko robię to fiutem. Przywaliłbym sobie za tą scenę w kuchni. A najgorsze z wszystkiego było to że mi się to podobało.

Przewróciłem się na drugą stronę i odkryłem kawałek kołdry. Spociłem się myśleniem o tym. O niej.

Usłyszałem śmiechy i niewyraźną rozmowę dziewczyn. Już przez dobrą godzinę gadają o czymś i co jakiś czas się śmieją. Pokój Very jest daleko od mojej sypialni a jednak je słyszałem.

Przymknąłem swoje powieki i po kilku sekundach znów zauważyłem jej drobne ciało przed sobą. Jej parzący wzrok z mgłą podniecenia, uchylone wargi, drobna dłoń trzymająca mój nadgarstek, moje palce zaciskające się wokół jej szczupłej szyi i tej cholerny jęk.

Otworzyłem znów oczy. Podniosłem się do pozycji siedzącej. Złapałem swój telefon by sprawdzić godzinę.
01:26

Ta noc będzie długa i ciężka.

Wstałem ubrałem na siebie szare dresy i białą koszulkę. Wyszedłem z swojej sypialni, załatwiłem się w łazience i ruszyłem na dół.

Dziewczyny ucichły więc możliwe że poszli spać albo coś oglądają. Dużo mnie to nie obchodziło, dopóki byli bezpieczne.
Wszedłem do kuchni, nalałam sobie szkockiej i z szklanką i szklaną butelką ruszyłem na fotel przy telewizorze.


Melanie

- I co mam tam wziąć?- zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc jej pomysłu.

- Tam leży ten tablet!- wyszeptała.

- A skąd wiesz że jego tam nie ma?- również wyszeptałam.

- Słyszałam jak idzie na dół, pewnie jak zawsze nie mógł zasnąć.- przewróciła oczami.- Idź do jego garderoby i po prawej są szafki i jednej z nich leżą te cenne rzeczy i weźmiesz tablet.- wytłumaczyła.

- A ty?

- Pójdę go zagadać by nie słyszał ciebie.- wzruszyła ramionami.

- No dobrze.- wymamrotałam.- Idź pierwsza.- otworzyłam drzwi jej pokoju.

- Powodzenia.- wyszeptała. Ruszyła w stronę wielkich schodów na środku korytarza. Przełknęłam ślinę i ruszyłam w przeciwną stronę do sypialni pana Mathews'a.

Usłyszałam rozmowę Very i jej ojca w salonie. Ja otworzyłam drzwi sypialni Sean'a i weszłam do środka. Jego zapach okazał mi chwile słabości ale ustawiłam się na baczność i ruszyłam w stronę garderoby. Weszłam do pomieszczenia i odrazu odnalazłam szafki o które chodziło Veronice.

Było ich milion.

Otworzyłam pierwszą w której zobaczyłam krawaty w kolorze ciemnym. Pod nią otworzyłam następną szafkę w której również były krawaty ale w jasnych kolorach.

Zmarszczyłam lekko brwi i przełknęłam ślinę. Nie lubię grzebać po czyiś rzeczach. Mogłam się na to nie godzić.

W kilku następnych szafkach znalazłam bieliznę. Już miałam się poddawać ale gdy otworzyłam szafkę na samym dolę i zauważyłam zawartość o mało nie zemdlałam.

Skórzane kajdanki, futrzane kajdanki, różne pasy, zabawki, piłeczki, wibratory, ...

Złapałam skórzany pasek i lekko go podniosłam, trzymałam go w dwóch palcach. To nie był pasek. To był kostium. Kobiecy. Kilka czarnych skórzanych pasków połączonych ze sobą. Następnie dotknęłam czarną piłeczkę i lekko ją ścisnęłam. Na małej piłeczce zaświeciło się czerwone światełko. Zmarszczyłam lekko brwi i ją odłożyłam zanim bym ją zepsuła czy aktywowała.

Z szeroko otworzonymi oczami przyglądałam się zawartości tej szafki. Usłyszałam głosy więc szybko zamknęłam szafkę otworzyłam jedną obok, nic w niej nie było więc otworzyłam tą nad nią w której znalazłam tablet. Złapałam go i wybiegłam z pokoju pana Mathews'a. Weszłam do pokoju Very, schowałam tablet pod kołdrę.

Pana Mathews'a podniecają uległe?
Moje myśli powędrowały w niewłaściwe strony.

Vera przez długi czas nie wracała więc postanowiłam też pójść na dół.

- I ja już tak dalej nie mogę!- wymamrotała płaczliwym głosem.- Nienawidzę cię.- dodała.

- Okej, rozumiem że tak się czujesz.- zachrypnięty głos pana Mathews'a dotarł do mnie. Poczułam gęsia skórkę na całym swoim ciele.

Ich spojrzenia padły na mnie. Pan Mathews w dresach i białej koszulce a Vera w swojej jasnej piżamie.

- Przeszkodziłam?- spytałam niby nie wiedząca czemu Vera zeszła na dół by z nim porozmawiać.

- Nie skądże.- odpowiedziała Vera ponieważ jej ojciec wolał mnie zignorować. Skupił wzrok z powrotem na Veronice. Wydawał się zirytowany a może nawet zdenerwowany.

- Przyszłam po coś do picia.- powiedziałam a w tej samej chwili pokazałam dłońmi że misja udana. Ona lekko przytaknęła i znów skupiła wzrok na facecie który stał do mnie plecami.

- Pamiętaj że jeśli czegoś potrzebujesz możesz się kierować z tym do mnie.- dokończył swoje zdanie.

- Okej.- przewróciła oczami. Minęła go i ruszyła w stronę schodów.

No i chuj. Zostałam sama z nim.

Otworzyłam lodówkę by wyjąc z niej sok pomarańczowy. Wcale mi się nie chciało pić. Wyciągnęłam również szklankę.

- Nalać ci też?- spytałam zerkając na mężczyznę który dalej stał w tym samym miejscu.

- Nie.- odpowiedział.- Przepraszam za ten cyrk.- wymamrotał ochłoniętym głosem.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Nalałam do szklanki trochę soku pomarańczowego.

- Co się tak uśmiechasz?- wymamrotał zbliżając się do mnie.

- Nic się nie stało, proszę pana.- odwróciłam się przodem do niego upijając łyk soku.

Zauważyłam że mięsień na jego policzku się poruszył. Oblizał swoje wargi i oparł się o wyspę kuchenną nie odrywając ode mnie wzroku. Założył skrzyżowane ręce na swoją klatę piersiową.

- Już się do tego przyzwyczaiłam.- wzruszyłam ramionami.

- Nie rozumiem.- upił łyk swojego alkoholu.

- Do cyrków.- wytłumaczyłam.- Cyrk to mój dom.- powiedziałam wolniej zastanawiając się czy chce zaczynać ten temat.

- Mhm. Ludzie się kłócą to normalne.

- Tak, to normalnie.- potwierdziłam.

Przyglądał mi się i co jakiś czas upijał łyk swojego alkoholu. Wiedział że za tym kryje się coś więcej niż „kłócenie się". On milczał, ja milczałam ale razem czuliśmy jakąś energię między nami. 

Przełknęłam nerwowo ślinę czując jak tracę kontrolę nad sobą. A nie mogłam jej stracić.

- Pójdę już na górę.- skinęłam głową.

- Grzebałaś w moich rzeczach.- stwierdził.

- Proszę?- znieruchomiałam.

- Melanie. Co tam robiłaś?- podniósł jedną brew.

- Ale ja nic nie...- nie mogłam się wysłowić.

- Aktywowałaś piłeczkę i przyszło mi powiadomienie.- wytłumaczył.- Jest to wibrator który mogę kontrolować ze swojego telefonu. Zwiększać i zmniejszać wibracje lub kontrolować prędkość wibracji.- włożył dłonie w kieszenie dresów.- Co tam robiłaś?- zapytał ponownie.


__
Rozdział 11

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz