Rozdział 25

5.6K 149 4
                                    

Melanie

- O Boże tak.- wplotłem palce w jego włosy.

Pan Mathews leżał między moimi udami i robił mi dobrze swoim językiem. A ja za pół godziny mam być w szkole obok jego córki.
Pójdę do piekła.

- Sean.- jęk wydostał się z pomiędzy moich ust.

- Już prawie.- syknęłam napinając wszystkie swoje mięśnie. Zesztywniałam. Doszłam.

- Nie wyobrażam sobie lepszego śniadania.- oblizał swoje wargi.

Uśmiechnęłam się spełniona i usiadłam na jego kolanach. Złączyłam nasze usta razem i zaczęłam się na nim poruszać.

- Melanie.- wydusił z siebie. Znowu stwardniał. Chciałam więcej. I zawsze będę chciała więcej.

- Szybki numerek.- wyszeptałam.

- Melanie.- oddech mu przyspieszył.

- Oh no tak twoja słaba kondycja, staruchu.- prowokowałam.

Sean'a mięsień pod okiem drgnął i złapał prezerwatywę, nałożył ją na swojego członka i we mnie wszedł. O Boże. Razem z nim zaczęłam się poruszać. Trzymałam się jego bicepsów gdy wchodził i wychodził ze mnie. Pochłaniałam go całego. Aż po same jaja. Moje jęki były głośne ale nikogo z nas to nie obchodziło. Odchyliłam głowę w tył. On zassał moje sutki co sprawiło mi jeszcze więcej przyjemności. Jego dłoń wylądowała na mojej szyi. O kurwa. Rozchyliłam usta. Nasze ciała się o siebie odbijały.

- Nie zdążysz do szkoły.- wychrypiał.

- I tak mam wf pierwsze dwie godziny.- wzruszyłam ramionami.- Już go miałam.- powiedziałam dumnie.

Pan Mathews parsknął i przycisnął swoje usta do moich.

**

- Na prawdę?- spytała.

- Nie wierzę.- prychnęłam.- Ja go nie lubię.- oparłam głowę o szafkę.

- No to mamy problem.- Vera również oparła głowę.

Nicolas wsunął mi kartkę do szafki na której było napisane.

„ Randka?

N."

- Co mu powiesz?- spytała.

- A ja wiem?- prychnęłam przymykając oczy.

Czemu akurat mną się zainteresował?

- Idź z nim. Co ci szkodzi?- wzruszyła ramionami.- Jesteśmy tylko nastolatkami.- dodała obojętnie.

Wypuściłam głęboko powietrze.

- Nie wiem.- krzywiłam twarz.

- Patrz. Pójdziesz na tą randkę, zobaczysz czego dokładnie chce i wtedy będziemy dalej myśleć.- położyła swoją dłoń na moim ramieniu.

- A co jak będę żałować?- spytałam.

- To przypomnij sobie że jesteśmy młode i popełnianie błędów to normalne.- kącik jej ust powędrował ku górze.

- No dobrze.- westchnęłam.

- Najwyżej się nim zabawisz. Multum lasek będą ci wdzięczne.- parsknęła.- Gdy Nicolas był jeszcze popularny miał co tydzień inną laskę.- wytłumaczyła.

- Zmienił się?- te dwa słowa wypadły z pomiędzy moich ust tak szybko że nie byłam w stanie ich powstrzymać.

- Jednak go lubisz?- spytała podejrzliwie.

- Nie. Po prostu chcę wiedzieć.- wytłumaczyłam po chwili.- Tak czy siak, będę uważać na jego gierki.- wzruszyłam ramionami.

- Chodźmy na lekcje.- wstała z podłogi.

Podała mi dłoń i pomogła mi się podnieść.

- Co mamy?- spytała.

- Matmę.- przewróciłam oczami.

- Dobra wróćmy na tamto miejsce.- złapała mój nadgarstek.

Parsknęłam śmiechem razem z nią.

- Chciałabym.- przyznałam.

-Hej.- poczułam rękę wokół swojej talii. Po mojej prawej pojawił się Nicolas. Swoje ciepłe palce wsunął kawałek pod mój czarny top i musnął nimi moją skórę.

- Hejka.- Veronica przywitała Nico.

- Pomóc?- spytał łapiąc ode mnie moje podręczniki.

- Dziękuję.- wymamrotałam zdziwiona.

Czemu to na mnie działa? Czułam jak policzki mnie pieką a w brzuchu pojawiło się coś ciepłego.

- Widziałaś karteczkę?- spytał ciszej.

- Tak.- przytaknęłam patrząc przed siebie.

- I?- spytał z odrobiną nadzieją.

- Zgadzam się.- wydukałam.

- Świetnie. Jutro po szkole.- uśmiechnął się.

Jestem ciekawa co wymyśli. Odwzajemniłam uśmiech i po chwili zniknęliśmy w sali.

- Pewnie zawiezie cię do McDonalda zapłaci za was, pojedziecie do jego domu i będzie chciał cię wyruchać.- zaśmiała się.

- Vera!- szturchnęłam ją w ramie.- Sama mnie zmuszałaś bym się zgodziła a teraz mówisz takie coś?- prychnęłam.

- No co?- zaśmiała się.

- Cisza!- nauczyciel nas uciszył.

- Obudź mnie jak będzie się zbliżał.- położyła głowę na ławce.

- Ja też chcę spać.- zmarszczyłam brwi.

- Ej, obudźcie nas jak będzie szedł.- szepnęła do dziewczyny siedzącej przed nami.

- Okej.- kiwnęła głową.

Ułożyliśmy głowy na swoich podręcznikach i przemknęliśmy swoje powieki.

**

Pan M: Dzisiaj Rafaelle po ciebie przyjedzie.

Ja: Nie dam rady dziś.

Idę na randkę, proszę pana. Nagle przeszły mnie ciarki. Wkurzyłoby go to?

Rozejrzałam się po korytarzu. Nie było Very w pobliżu.

Pan M: Powód?

Ja: Jestem z kimś umówiona

Pan M: W ten weekend zabieram cię w pewne miejsce. Nie planuj niczego. Masz być moją od piątkowego wieczoru do poniedziałkowego ranka.

Musiałam przymknąć oczy. Jak mogła taka wiadomość sprawić mi tyle przyjemności. Trzy zdania a ja już jestem mokra.

Ja: Dobrze, proszę pana.

Uwielbiam tak go nazywać. Ma do tego słabość tak samo jak ja do niego całego.

- Hejka. Z kim piszesz że się tak rumienisz?- wychyliła się by spojrzeć w mój telefon.

O mało nie wyrzuciłam go na drugą stronę korytarza.

- Nikim.- schowałam go prędko do tylnej kieszeni spodni.

- Mmm tak.- przyjrzała mi się podejrzliwie.

- Vera.- prychnęłam jej imię.

- No dobra. Nie chcesz mówić to nie.- wzruszyła ramionami.- Stary wyjeżdża gdzieś na weekend, wpadasz?- zapytała.

Uciekać, zemdleć, zabić czy powiedzieć prawdę?

Wolę te trzy pierwsze.




Rozdział 25

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz