Melanie
- O Boże tak.- wplotłem palce w jego włosy.
Pan Mathews leżał między moimi udami i robił mi dobrze swoim językiem. A ja za pół godziny mam być w szkole obok jego córki.
Pójdę do piekła.- Sean.- jęk wydostał się z pomiędzy moich ust.
- Już prawie.- syknęłam napinając wszystkie swoje mięśnie. Zesztywniałam. Doszłam.
- Nie wyobrażam sobie lepszego śniadania.- oblizał swoje wargi.
Uśmiechnęłam się spełniona i usiadłam na jego kolanach. Złączyłam nasze usta razem i zaczęłam się na nim poruszać.
- Melanie.- wydusił z siebie. Znowu stwardniał. Chciałam więcej. I zawsze będę chciała więcej.
- Szybki numerek.- wyszeptałam.
- Melanie.- oddech mu przyspieszył.
- Oh no tak twoja słaba kondycja, staruchu.- prowokowałam.
Sean'a mięsień pod okiem drgnął i złapał prezerwatywę, nałożył ją na swojego członka i we mnie wszedł. O Boże. Razem z nim zaczęłam się poruszać. Trzymałam się jego bicepsów gdy wchodził i wychodził ze mnie. Pochłaniałam go całego. Aż po same jaja. Moje jęki były głośne ale nikogo z nas to nie obchodziło. Odchyliłam głowę w tył. On zassał moje sutki co sprawiło mi jeszcze więcej przyjemności. Jego dłoń wylądowała na mojej szyi. O kurwa. Rozchyliłam usta. Nasze ciała się o siebie odbijały.
- Nie zdążysz do szkoły.- wychrypiał.
- I tak mam wf pierwsze dwie godziny.- wzruszyłam ramionami.- Już go miałam.- powiedziałam dumnie.
Pan Mathews parsknął i przycisnął swoje usta do moich.
**
- Na prawdę?- spytała.
- Nie wierzę.- prychnęłam.- Ja go nie lubię.- oparłam głowę o szafkę.
- No to mamy problem.- Vera również oparła głowę.
Nicolas wsunął mi kartkę do szafki na której było napisane.
„ Randka?
N."
- Co mu powiesz?- spytała.
- A ja wiem?- prychnęłam przymykając oczy.
Czemu akurat mną się zainteresował?
- Idź z nim. Co ci szkodzi?- wzruszyła ramionami.- Jesteśmy tylko nastolatkami.- dodała obojętnie.
Wypuściłam głęboko powietrze.
- Nie wiem.- krzywiłam twarz.
- Patrz. Pójdziesz na tą randkę, zobaczysz czego dokładnie chce i wtedy będziemy dalej myśleć.- położyła swoją dłoń na moim ramieniu.
- A co jak będę żałować?- spytałam.
- To przypomnij sobie że jesteśmy młode i popełnianie błędów to normalne.- kącik jej ust powędrował ku górze.
- No dobrze.- westchnęłam.
- Najwyżej się nim zabawisz. Multum lasek będą ci wdzięczne.- parsknęła.- Gdy Nicolas był jeszcze popularny miał co tydzień inną laskę.- wytłumaczyła.
- Zmienił się?- te dwa słowa wypadły z pomiędzy moich ust tak szybko że nie byłam w stanie ich powstrzymać.
- Jednak go lubisz?- spytała podejrzliwie.
- Nie. Po prostu chcę wiedzieć.- wytłumaczyłam po chwili.- Tak czy siak, będę uważać na jego gierki.- wzruszyłam ramionami.
- Chodźmy na lekcje.- wstała z podłogi.
Podała mi dłoń i pomogła mi się podnieść.
- Co mamy?- spytała.
- Matmę.- przewróciłam oczami.
- Dobra wróćmy na tamto miejsce.- złapała mój nadgarstek.
Parsknęłam śmiechem razem z nią.
- Chciałabym.- przyznałam.
-Hej.- poczułam rękę wokół swojej talii. Po mojej prawej pojawił się Nicolas. Swoje ciepłe palce wsunął kawałek pod mój czarny top i musnął nimi moją skórę.
- Hejka.- Veronica przywitała Nico.
- Pomóc?- spytał łapiąc ode mnie moje podręczniki.
- Dziękuję.- wymamrotałam zdziwiona.
Czemu to na mnie działa? Czułam jak policzki mnie pieką a w brzuchu pojawiło się coś ciepłego.
- Widziałaś karteczkę?- spytał ciszej.
- Tak.- przytaknęłam patrząc przed siebie.
- I?- spytał z odrobiną nadzieją.
- Zgadzam się.- wydukałam.
- Świetnie. Jutro po szkole.- uśmiechnął się.
Jestem ciekawa co wymyśli. Odwzajemniłam uśmiech i po chwili zniknęliśmy w sali.
- Pewnie zawiezie cię do McDonalda zapłaci za was, pojedziecie do jego domu i będzie chciał cię wyruchać.- zaśmiała się.
- Vera!- szturchnęłam ją w ramie.- Sama mnie zmuszałaś bym się zgodziła a teraz mówisz takie coś?- prychnęłam.
- No co?- zaśmiała się.
- Cisza!- nauczyciel nas uciszył.
- Obudź mnie jak będzie się zbliżał.- położyła głowę na ławce.
- Ja też chcę spać.- zmarszczyłam brwi.
- Ej, obudźcie nas jak będzie szedł.- szepnęła do dziewczyny siedzącej przed nami.
- Okej.- kiwnęła głową.
Ułożyliśmy głowy na swoich podręcznikach i przemknęliśmy swoje powieki.
**
Pan M: Dzisiaj Rafaelle po ciebie przyjedzie.
Ja: Nie dam rady dziś.
Idę na randkę, proszę pana. Nagle przeszły mnie ciarki. Wkurzyłoby go to?
Rozejrzałam się po korytarzu. Nie było Very w pobliżu.
Pan M: Powód?
Ja: Jestem z kimś umówiona
Pan M: W ten weekend zabieram cię w pewne miejsce. Nie planuj niczego. Masz być moją od piątkowego wieczoru do poniedziałkowego ranka.
Musiałam przymknąć oczy. Jak mogła taka wiadomość sprawić mi tyle przyjemności. Trzy zdania a ja już jestem mokra.
Ja: Dobrze, proszę pana.
Uwielbiam tak go nazywać. Ma do tego słabość tak samo jak ja do niego całego.
- Hejka. Z kim piszesz że się tak rumienisz?- wychyliła się by spojrzeć w mój telefon.
O mało nie wyrzuciłam go na drugą stronę korytarza.
- Nikim.- schowałam go prędko do tylnej kieszeni spodni.
- Mmm tak.- przyjrzała mi się podejrzliwie.
- Vera.- prychnęłam jej imię.
- No dobra. Nie chcesz mówić to nie.- wzruszyła ramionami.- Stary wyjeżdża gdzieś na weekend, wpadasz?- zapytała.
Uciekać, zemdleć, zabić czy powiedzieć prawdę?
Wolę te trzy pierwsze.
—
Rozdział 25
CZYTASZ
Break The Rules
RomanceOjciec jej przyjaciółki. Różnica wieku. Zakazany romans. „Nic więcej nie powinno nas łączyć" Ciekawi? Zapraszam do czytania mojego dzieła!❤️