♡Chan's perspective❦
Wiesz że ciebie kocham, prawda? To się nigdy nie zmieni. Please be happy, be healthy, stay with others. I̶ Oraz tak, jak prosiłem w poprzednim liście zaopiekuj się Hyunjin'em. Ale co najważniejsze zaopiekuj się sam sobą, zadbaj o siebie, o swoje zdrowie. Proszę, zrób to dla mnie, okay?
Remember I'll always love you and I'm sorry.
~Felix
Ps. Spełnij proszę moją ostatnią prośbę.
Please, don't save me again.Upuściłem list na podłogę i schowałem twarz w dłonie. Czuję jak łzy spływają mi po nadgarstkach.
Nie chcę wierzyć w to co się dzieje. To musi być jakiś sen, jakiś koszmar. To nie może się dziać.
Poczułem parę ramion otulający mnie. Rozpoznałem że to Hyunjin, ale nawet nie drgnąłem. Po chwili kolejne 2 pary ramion także mnie przytuliły.
-"Channie.."- usłyszałem ciepły szept kuzyna.
Następnie moje dłonie zostały zabrane z twarzy, a głowa lekko podniesiona. Ji patrzy na mnie zmartwiony. Na jego ustach widnieje delikatny uśmiech, ale jest on wymuszony.
-"Spokojnie Channie. Oddychaj głęboko"- polecił i starł łzy z moich policzków.
Staram się to robić, ale jest to trudne. Zawsze to ja pomagałem innym w uspokojeniu się a teraz to ja nie umiem zatrzymać tych negatywnych myśli.
Oddychaliśmy tym samym tępem wszyscy czworo i to pomogło.
Nagle przytulił mnie Minho. Objąłem go i na podłodze zauważyłem jeden, samotny kwiat migdałowca.
Lee nigdy nie przytula innych nie licząc Han'a.
-"Hwa Hyung..!"- Hyunjin poderwał się z miejsca. To sprawiło że brunet odsunął się ode mnie.
Reszta z nas szybko podeszła do nich.
-"Co z Felix'em?"- spytał Hwnag łamiącym się głosem.
On jest tak bardzo wykończony tymi wydarzeniami i to widać.
-"Jest dobrze. Stan Bok'a jest stabliny"- lekarz uśmiechnął się łagodnie.
Każdy odetchnął z ulgą.
-"Ale mam jedną złą wiadomość"- zaczął niepewnie Park. -"Bok jest w śpiączce i nie wiemy kiedy może się obudzić. Mogą to być dni, tygodnie, miesiące.."-
Te słowa były niczym strzała.
Zawsze musi być to 'ale', czyż nie? Nie może być wszystko dobrze? Musi coś być nie tak?
-"Przynajmniej dobrze że żyje"- Minho przerwał ciszę.
-"Mam do was jeszcze jedno pytanie"- oznajmił Seonghwa. -"Leki, które przedawkował Bok to bardzo mocne tabletki przeciwbólowe przepisywane na recepte, najczęściej po jakiś zabiegach, operacjach. I pytanie czy wiecie skąd on może je miał?"- spytał i spojrzał na Hyunjin'a.
-"Nie mam pojęcia.."- odpowiedział długowłosy. -"Ani Lix, ani ja i rodzice nigdy nie mieliśmy żadnych operacji, ani nie mieliśmy przepisywanych tak mocnych leków. Nie mam naprawdę pojęcia skąd on je wziął"-
Hwa cicho westchnął. -"Trzeba będzie się dowiedzieć"- stwierdził.
-"Możemy?"- spytałem patrząc na drzwi znajdujące się za czarnowłosym.
-"Oczywiście"- Hwa wpuścił nas do środka.
Od razu po wejściu do sali dało się usłyszeć charakterystyczne dźwięki maszyn. To jest dosłownie ta sama sala, w której leżał Hyunjin.
W pomieszczeniu stoi inny lekarz i czyta jakieś papiery. Chłopak o dwóch kolorach na czuprynie spojrzał na nas, przywitał nas kiwnięciem głowy i wrócił do czytania.
Przyklęknąłem obok łóżka, na którym leży piegus. Wygląda tak spokojnie.
Jednak tym razem ten widok powoduje ogromny ból, bo nie wiem kiedy znowu zobaczę jego uśmiech, usłyszę jego śmiech. To tak boli.
Złapałem za małą dłoń Australijczyka i opuściłem głowę.
Znowu chcę mi się płakać.
-"Obudź się szybko Lixie, proszę"- wyszeptałem.
-"Chan będzie dobrze"- powiedział Hwa kładąc dłoń na moim ramieniu. -"Jak się obudzi to od razu was powiadomię"- zapewnił. -"A teraz, proszę idźcie do domów i odpocznijcie. Widać że jesteście zmęczeni"- polecił troskliwie.
-"Get well soon Lixie"- Hwang cmoknął brata w czoło.
Zaraz po tym złożyłem krótki pocałunek na malinowych ustach ukochanego mówiąc to samo, co łososiowowłosy. Następnie powoli wstałem i niechętnie puściłem jego dłoń.
Hwa odprowadził nas pod wyjście ze szpitala i przytulił nas na pożegnanie.
-"Hyunnie, chcesz jechać do nas na noc?"- zaproponował Ji.
-"Chętnie Hyung. Nie wyobrażam sobie być teraz sam"- odpowiedział.
˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧ ゚
Przekręciłem się na drugi bok i bardziej wtuliłem się w poduszkę zaciskając powieki. Jednak to i tak nie powstrzymało płynących łez.
Nie mogę także zasnąć, ale czy powinni mnie to dziwić? Drażnić? W mojej głowie bezustannie przewijają się wydarzenia z tego dnia. Lecą w kółko, bez końca i nie umiem ich zatrzymać choć na chwilę.
Usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi do mojego pokoju a zaraz potem poczułem jak materac się ugina.
-"Chan, wiem że nie śpisz. Nikt z nas nie śpi"- oznajmił spokojnie Minho. Chłopak odgarnął włosy z mojego czoła.
Otworzyłem powieki i niechętnie usiadłem.
-"Nie płacz"- Lee przytulił mnie czule.
Wtuliłem się w niego.
-"Chodź, może jak z Hyunjin'em się poprzytulacie to przyśniecie chociaż na godzinkę"- powiedział, odsunął się ode mnie, wstał i złapał mnie za dłoń.
Podążałem za nim po ciemny korytarzu do pokoju gościnnego. Brunet zapukał do środka po czym weszliśmy do środka.
-"Hyunjin, spróbujcie z Chanem zasnąć chociaż na trochę"- nakazał łagodnie.
Hwang usiadł na krawędzi łóżka. -"C'mon Chris"- chłopak rozłożył ręce.
Bez zastanowienia wręcz rzuciłem się w ramiona wyższego.
-"Postarajcie się pospać. Co prawda zwolnimy was ze szkoły, ale tak, jak powiedział Hwa lepiej abyście odpoczęli. Tymbardziej właśnie wy dwaj"- przypomniał Lee i wyszedł.
Długowłosy przykrył siebie kocem a mnie kołdrą. -"Nigdy nie spodziewałem się, że będę ciebie tulić jak Lix'a"- zachichotał. -"Mam nadzieję że zaśniemy"- dodał wzdychając.
Hyunjin stara się być silny, ale lepiej aby nie zamykał tak swoich emocji. Rano mu o tym powiem, bo lepiej aby to wyrzucił z siebie teraz. Nie chcę aby te negatywne rzeczy podwajały się w nim, bo będzie go to cholernie męczyć.
˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧ ゚
-------------------------------
A więc oto druga część dsma :D
Będę miała znowu dużo zabawy podczas pisania
Ale mniejsza z tym
Miłego dzionka/nocy everyone <33

CZYTASZ
We must save someone |Chanlix|
Fiksi PenggemarDruga część 'Please, don't save me again' -"Cierpienie skończy się dopiero jak uratują kogoś razem. W przeciwnym razie może nie być tak kolorowo"- westchnąłem ciężko. Ale przecież nie każdemu możemy pomóc, nawet jeśli bardzo się staramy...