ROZDZIAŁ 8

2.4K 109 18
                                    

🍼Ava

Słysząc dźwięk powiadomienia odrobinę zaskoczona sięgnęłam po telefon nie przestając drugą dłonią głaskać włosów Anthony'ego, którego sen powoli już łapał w swoje drobne sidełka.

– Ma – ma – mruknął zmęczony wtulając się mocniej w mój bok.

– Zostanę z tobą, maluszku – pochyliłam głowę, żeby cmoknąć go w złociste włosy, które zaczynały mu się powoli kręcić. Odblokowałam wreszcie ekran, a wtedy natrafiłam na wiadomość, dokładnie wiadomość od obcej mi osoby.

Nieznany: Ava, to nie są żarty. Możesz być w poważnych tarapatach. Odezwij się na ten numer, Hudson Shannon.

Zamarłam. Wyszczerzyłam w zdumieniu gałki oczne czytając to kilka razy, dopiero kopniak jaki nieumyślnie podarował mi syn przywrócił mnie do normalności.

– Mama! – pisnął mi nad uchem ciągnąc lekko za rude loki. Jego zielone oczy zachodziły powoli szklaną kurtyną.

– Już, skarbie – wciągnęłam go na swoją klatkę i osunęłam się lekko na swoim łóżku, żeby swobodnie mógł opuścić swoje małe ręce po bokach mojego ciała. I choć w środku byłam przepełniona panicznym strachem to nie mogłam wtedy się zacząć tym zamartwiać, ponieważ do mojego serca przyciśnięta była osoba dla której musiałam nas z tego wyciągnąć.

Ja: Daj mi spokój, Hudson. Poradzę sobie sama! Ava Banks.

Po napisaniu tego jakże urokliwego SMS-a wyłączyłam kompletnie telefon i rzuciłam na szafkę nocną modląc się w duchu, żeby Hudson dał sobie spokój z tym wszystkim i zajął się swoimi sprawami jak robił to dotychczas.

***

Gdy dojechałam następnego dnia pod miejsce mojej pracy moją uwagę przykuł sportowy samochód, z przyciemnianymi szybami, który zaparkował praktycznie przy krańcu chodnika pod moim studiem. Z lekką ostrożnością wzięłam torebkę, przewiesiłam ją przez głowę i opuściłam samochód dwa razy klikając w guzik na pilocie, by upewnić się, że go zamknęłam.

Ostrożności nigdy za wiele, prawda?

Nie wiedziałam dlaczego auto wywoływało we mnie coś na pozór strachu, a nawet i zaciekawieniem, dlatego zbliżając się do niego zatrzymałam na moment powietrze w płucach.

Drzwi Audi otworzyły się, gdy praktycznie byłam już dwa kroki od tylnej części maszyny. Stanęłam w miejscu obserwując jak postać w czarnym garniturze wyłania się ze środka.

Mężczyzna przede mną był rosły, a największą uwagę przykuwały jego tatuaże; na szyi i krzyż pod okiem. Hipnotyzujące niebieskie oczy przypominały lód, zaś czarne jak noc włosy ułożone były starannie do góry. Kwadratowa szczęka była zaciśnięta, a masywne nogi ustawione szeroko – tak, pomyślałam o Hudsonie i jego zdjęciu w altanie. Ale co dziwne widziałam przez jakiś ułamek w nim podobieństwo do Shannona, chyba przez ten bezemocjonalny wyraz wypisany na twarzy.

– Ava Banks – on nie zapytał, tylko powiedział to tak pewnie, że dreszcze przebiegły po moim kręgosłupie jak stado mrówek.

– Em... – jęknęłam przestraszona nie mogąc wydusić z siebie na tamten moment nic więcej.

– Kim dla ciebie jest Stanley Ballmani? – tym razem naprawdę zadał mi pytanie wsuwając ręce w kieszenie spodni.

– Słucham? – odrobinę oszołomiona wykrztusiłam. – Stanley...

– Nie łżyj jak on – zmrużył gniewnie oczy. – Wiem, że jesteście ze sobą – oblizał wargi językiem, a moje wnętrzności podeszły niebezpiecznie pod samo gardło.

– N...nie jesteśmy.

– Tak? A mi się wydaje, że kłamiesz – przekrzywił głowę w prawo podchodząc do mnie w dwóch, mosiężnych krokach. – Laleczko, posłuchaj – złapał mnie za rękę i mocniej zacisnął na nadgarstku palce. – Ze mną nie ma żartów, i lepiej, żebyś mówiła prawdę, bo nie będzie ciekawie.

– A... ale mówię prawdę, proszę mnie puścić bo oskarżę Pana o napaść! – moja waleczna strona wreszcie się odblokowała i mogłam swoim wyćwiczonym ruchem próbować mu się wyrwać.

– Waleczna... – powiedział to jakby bardziej do siebie i pod nosem. Puścił mnie. Mój ruch poskutkował temu, że obrócił się napięcie i odszedł w stronę samochodu.

Gdy usłyszałam pisk opon wypuściłam wstrzymane powietrze wyciągając pospiesznie telefon z kieszeni spodni. Czy okazała bym się tchórzem, gdybym pojechała w tamtym momencie do kancelarii Shannona?

Może dla wielu taka właśnie byłam. Ale z drugiej strony nie mogłam już ryzykować, tu nie chodziło tylko o mnie, ale też o Tony'ego.

Zassałam dolną wargę znajdując się w potrzasku.

Zrezygnowałam. Nie zadzwoniłam pod numer, spod którego napisał do mnie w nocy, bo moja duma zatrzymywała mnie przed tym.

Hudson mnie zostawił...

Ale dał mi potem syna, o którym nie wiedział.

Hudson złamał mi serce...

Ale z drugiej strony bez zawahania pomógł mi gdy toczyłam sprawę w sądzie.

– Co ja mam zrobić? – bezsilnie wyszeptałam.

***

Słyszałam kiedyś takie powiedzenie: Jeśli góra nie chce przyjść do Mahometa, to Mahomet pójdzie do góry, i napomknęło mi ono w czasie, kiedy to Hudson stanął w wejściu do mojego gabinetu z teczką pod pachą.

– Ava, ta sytuacja to nie jest żart! – zaczął ze swoją zaciętą miną i wkroczył do środka jakby był u siebie.

– Hudson, co ty tu robisz? – mało nie zachłysnęłam się śliną.

– Ja? Ava ja chcę ci tylko pomóc, żeby nic ci się nie stało przez pieprzonego Stanleya Ballmani, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, w jakie gówno cię wpieprzył.

– Wiem – wymsknęło mi się/

– Co? – zaskoczony uniósł głowę znad swojej teczki, w której grzebał.

– Nic – spuściłam wzrok. – Nie mam czasu, mam zaraz spotkanie, i...

– Ava znam takie zagrywki już prawie na pamięć. Co miałaś na myśli mówiąc, że wiesz. Nie okłamuj mnie, Ava. Tu chodzi o twoje bezpieczeństwo.

Wzięłam głęboki wdech nie ustępując. Zacisnęłam usta w wąską linie wpatrując się w swoje trampki.

– Ava... – już łagodniej zwrócił się do mnie. – Dostaję informację od Felixa cały czas, Ballmani wkracza na coraz to większy teren składając fałszywe zeznania kolejny raz.

– Co masz na myśli?

– Stanley oficjalnie postawił cię jako jego wspólniczkę. Felix powiadomił mnie o tym z samego rana, i nie mogłem siedzieć bezczynnie. Ava rozumiesz, że jeśli ma na to jakiegoś podłożonego świadka możesz wylądować w kiciu?

Powoli zaczynało brakować mi powietrza. Nie. To się nie działo. Zaparłam się rękoma o podłokietniki oddychając miarowo. Nie mogłam zemdleć!

– Ava – głos Hudsona docierał do mnie już z oddali.

Nie udało mi się zatrzymać przepaści, i mroczki przed oczami stanęły mi niczym zasłona. 

***

Hejka ogólnie chcę wam powiedzieć, że... właśnie na tor wleciał bohater mojej OSTATNIEJ książki, którą będziecie mogli zobaczyć w podobnym terminie co Curse of Time <3

Jak zaczęłam od mafii, to chcę zakończyć to symbolicznie również z tym motywem, ściskam <3

Masz mnie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz