🍼Hudson
Wróciłem.
Ciągnąc walizkę przez lotnisko miałem wrażenie, że za moment zemdleje. Nie wiedziałem dlaczego się tak stresowałem... naprawdę nie potrafiłem wyjaśnić własnej reakcji.
A może problem polegał na tym, że kurwa nie widziałem od prawie dwóch miesięcy dziecka i jedynej kandydatki na swoją żonę?!
Nie powiedziałem jej. Nie zawiadomiłem o swoim przyjeździe, ponieważ chciałem wrócić do nich pełen energii, a po locie i dwóch godzinach spędzonych na lotnisku w ogłuszającej atmosferze to było wręcz niewykonalne. Wziąłem wdech i zawołałem taksówkę.
Wróciłem wreszcie do domu.
***
Mieszkanie wydawało mi się dziwnie puste. Gdy stąd wylatywałem jeszcze przed opuszczeniem apartamentu nadepnąłem na zabawkę Anthony'ego, a wtedy deski błyszczały samotnością. Ponura aura nie dawała mi nawet wigoru. Miałem wszystkiego serdecznie dość. Ten cholerny proces wyzionął ze mnie ostatki sił. Jedyne co mogłem wziąć za plus to czas trwania.
Miewałem takie sprawy gdzie to wszystko ciągnęło się miesiącami, czasami nawet latami... gdybym utknął w Nowym Jorku nie potrafiłbym normalnie funkcjonować z wiedzą, że widywać syna będę mógł jedynie od święta.
Opadłem na miękką kanapę przecierając twarz dłońmi. Prysznic, zdrowe żarcie i sen. To był mój rozkład na dalszą część dnia.
🍼Ava
– Dzień dobry, Ava Banks – uśmiechnęłam się serdecznie do klienta, który właśnie wszedł do mojego gabinetu.
– Dzień dobry, Miles Gerard – również odwdzięczył mi się tym samym grymasem. – Wysłałem Pani załącznik na maila – powiadomił siadając przede mną na moim różowym krześle obrotowym ustawionym specjalnie na spotkania. Widok był zabawny. Facet miał ciemne włosy, markowe ciuchy, a siedział na moim cukierkowym meblu odrobinę zmieszany zaistniałą sytuacją.
– Zapoznałam się z planem na ten kalendarz – zapewniłam odpalając swojego służbowego laptopa, żeby mieć wszystko przed oczami. Nie chciałam palnąć gafy, tym bardziej, że mężczyzna był przecież światowej sławy piłkarzem! Dzięki niemu mogłam mieć jeszcze jakieś inne głowy do kampanii.
– I? Sądzę, że ta marka zbyt wyolbrzymia zasadę o nagości. Nie będę paradował z odkrytym kroczem po planie zdjęciowym – zaśmiał się.
– Cóż... – zagryzłam odrobinę dolną wargę. – Ta marka specjalizuje się w modzie bieliźnianej. To ich pierwsza linia, na której wypuszczona jest bielizna męska. Sądzę, że dobór osoby nie był przypadkowy.
– Tak całkiem szczerze to nie słyszałem o nich nigdy wcześniej – szepnął zakrywając dłonią górną wargę jakby próbował ukryć rozbawienie.
– Zapewne dlatego, że jak już wspomniałam firma specjalizuje się raczej w damskiej bieliźnie – powtórzyłam w sumie to co powiedziałam chwilę wcześniej. – Moja asystentka podpisze z Panem umowę wstępną.
– To nie gwarantuje mi tego firma zleceniowa?
– Ja mam swoje reguły – doprecyzowałam chrząkając. – W skrócie miałam już nie raz jakieś nieprzyjemności, wolę teraz tego unikać. Mam nauczkę.
– Ochhh... rozumiem – zaciekawiony potarł kciukiem linie ostrej żuchwy. – Gdzie mam się w takim razie udać? Osobiście sam chcę uniknąć jakichkolwiek nieprzyjemności, więc...
Przerwało mu pukanie do drzwi. Przekonana o tym, że to Phoebe podeszłam i je otworzyłam nawet nie zwracając uwagi na to, że po drugiej stronie stał ktoś zupełnie inny, w dodatku z bukietem czerwonych róż.
– Pho przygotuj umowę... – uniosłam wreszcie spojrzenie nie mogąc na początku uwierzyć, że zielone oczy faktycznie wpatrywały się we mnie promiennie. – Hudson?
– Nawet nie wiesz jak za wami, kurwa tęskniłem – nie zwracając na nic przyciągnął mnie wolną ręką do siebie i wpił się zachłannie w wargi. Zszokowana na początku nawet nie przymknęłam powiek, dopiero, gdy znajome ciepło, motylki w brzuchu wybuchnęły niczym konfetti oddałam powoli pocałunek próbując nadążyć nad jego tempem.
***
– Dlaczego się nie odezwałeś? Odebrałabym cię z lotniska – zauważyłam marszcząc delikatnie nos. Phoebe szalała na nasz widok unosząc wysoko kciuki w górę, skakała wysoko rozpromieniona, podczas gdy Miles podpisywał papiery przy jej biurku. Aż w szoku byłam, że nie zwracała na niego uwagi jak miała to w zwyczaju, gdy zjawiał się u nas ktoś pokroju sportowca.
Wyszliśmy z mojego studia natrafiając na typową pogodę dla tej pory roku. Znowu deszcz. Lał się z nieba niczym wodospad. Hudson rozłożył nad naszymi głowami parasolkę i przycisnął do swojego boku cmokając w skroń.
– Byłem wyczerpany – przyznał ze skruchą w głosie. – Poza tym Ava nie chciałem zabierać ci cennego czasu. Pewnie masz spory zapierdziel, co?
Po części czułam do niego pewnego rodzaju żal. Ale to wolałam zostawić sobie na inną chwilę, póki mogłam chciałam cieszyć się z jego powrotu.
– Skończyłeś ten proces? – zagadałam gdy wsiadaliśmy do jego samochodu. Chwila. Czy on zmienił auto? Zamiast Lexusa otworzył mi drzwi do Bentleya! Co u licha?
– Tak, z Gabrielem uwinęliśmy się z tym nawet sprawniej niż obydwaj sądziliśmy.
– To dobrze – wymamrotałam zaczynając bawić się palcami. Nawet kwiatki nie sprawiały mi problemu w wyginaniu ich w różne strony.
Cisza. Głucha cisza sprawiła, że się spięłam. Gdzie się podziała ta normalność w swoim towarzystwie?
– Tony jest z Niną?
– Tak – wyszeptałam spoglądając na krople lecące po szybie.
– Avo, co się dzieje? – położył dłoń na moim udzie ściskając je opuszkami. Przełknęłam ślina nie będąc gotowa na wygarnięcie mu tego jak bardzo zawiodłam się na nim. Przez ten czas czułam jakby miał głęboko gdzieś mnie i naszego syna...
– Jestem zmęczona – skłamałam. – Chyba znasz nowy adres mojej mamy, prawda? Czy zapomniałeś? – nie potrafiłam powstrzymać dodania tego ostatniego pytania. Wypadło ono z moich ust samowolnie.
– Pamiętam – zapewnił. – Doskonale pamiętam...
🍼Hudson
– Tata! – moje serce podskoczyło do góry na widok Tonyego, w tym dobrym tego słowa znaczeniu. Opatuliłem go ramionami unosząc do góry. Tak bardzo brakowało mi jego słodkiej twarzy na żywo. Te nędzne zdjęcia nie wystarczały mi, miałem wrażenie, że zamiast niecałych dwóch miesięcy nie było mnie dwa lata.
– Hudson wróciłeś już? – Nina próbowała wymusić uśmiech, lecz słabo jej to wychodziło. Czarny golf, lekko rozciągnięte spodnie, i cienie pod oczami dawały mi jasny wniosek. Dalej cierpiała po śmierci Tima.
– Tak – przytaknąłem ochoczo. – Już nigdzie się nie wybieram. Raz mi starczyła tak długa rozłąka. Wiem, że na przyszłość będę odmawiał takim propozycjom – ucałowałem rączki syna.
– Trzymam cię za słowo – zmrużyła delikatnie oczy.
– Wracamy? – obróciłem się do rudej. Kiwnęła tylko głową rolując językiem po wnętrzu policzka. Co się z nią działo?
CZYTASZ
Masz mnie [18+]
RomanceAva i Hudson spotkali się już kilkanaście lat wstecz, kiedy obydwoje uczęszczali jeszcze do liceum. Tę dwójkę połączyło coś niesamowitego. Zakochali się w sobie bez pamięci. Jednak wraz z pewną wiadomością, która spadła na nich jak grom z jasnego ni...