ROZDZIAŁ 17

2.1K 103 4
                                    

🍼Hudson

Zasnąłem w fotelu Avy, i gdy się obudziłem okropnie bolał mnie kark. Nie wiedziałem w sumie kiedy opadłem z sił. Chyba rozmowa z Hadesem i ta cała reszta spowodowała, że po łyku wina wolałem się już nigdzie nie ruszać.

Zatem, gdy moja uwaga spoczęła na smacznie śpiącej rudej minęła chwila zanim się, ogarnąłem i połączyłem kropki przypominając sobie o czym rozmawiałem z nią w nocy.

Potem zdecydowałem się poszukać chłopca, licząc, że się jeszcze nie przebudził. Odnalazłem skulonego szkraba na jasnej pościeli, pośród kilku poduszek.

Stałem więc tak nad łóżkiem i przyglądałem się temu jak małe oczy Anthony'ego powoli się otwierały. Maluch zerknął na mnie przelotnie, a potem zeskoczył sprawnie z łóżka i przycisnął do siebie maskotkę.

Kucnąłem pocierając nasadę nosa zastanawiając się co kryje się pod tą blond czupryną. Tony wydawał się być spokojnym dzieckiem, znaczy... na takiego wyglądał. Zielone oczyska okalane czarnymi rzęsami lśniły mu niczym lampeczki na drzewku choinkowym jakby coś właśnie knuł.

– Szukasz mamy? – zapytałem bacznie mu się przyglądając. Wsadził do ust paluszek marszcząc odrobinę nosek. – Śpi w salonie, chcesz do niej... – i nim dokończyłem ten dał susa zostawiając mnie w pełnym podziwie pośród czterech gustownych ścian.

– Ma! – Ma!

Chciałem parsknąć śmiechem, ale się powstrzymałem i tylko pokręciłem głową. To dziecko było niesamowite...

***

Ava nie wyglądała na zachwyconą, gdy mnie zobaczyła do tego miała krzywy wyraz twarzy jakby kac morderca dopadł ją po tych kilku kieliszkach tego okropnego wina, dlatego zanim cokolwiek powiedziała kiwnąłem głową i machnąłem jej na pożegnanie wykręcając się pilnymi obowiązkami. Nie mogłem ukryć, – oczywiście tylko przed samym sobą – że to co zadziało się rano odrobinę było dla mnie niezręczne. Do tego musiałem jeszcze przemyśleć to jak podejść do Tonyego. Jak go nie wystraszyć?, pomyślałem kierując się w stronę auta zaparkowanego na prywatnym parkingu. Słyszałem, że do takich dzieci nie można było robić szybkich kroków, tylko chodziło o te mniejsze, skuteczniejsze.

Jednak coś bardzo przykuło moje zainteresowanie, a mianowicie pod budynkiem nagle znalazło się kilka brukowców, i jeden z nich zaczął iść w moją stronę.

– Mecenasie Shannon mogę zadać kilka pytań? – drobna dziewczyna z fioletowymi końcówkami na blond włosach wyciągnęła z kieszeni spodni mały mikrofon i podpięła go szybko od kamery.

– Nie rozumiem w jakiej sprawie – założyłem ramiona na piersi udając niewzruszenie. Lecz gdzieś z tyłu głowy dopadł do mnie najgorszy ze scenariuszy i błagałem, żeby to nie okazało się być prawdą.

– Do naszych źródeł dotarła informacja o tym, że Ava Banks współpracuje z niebezpiecznym otoczeniem. Informator również podał, że jest Pan jej obrońcą. Czy to prawda?

Kurwa! Wiedziałem, że prędzej czy później to się wyda, ale chciałem zrobić wszystko, by to się stało jak najpóźniej. Niestety ktoś mnie uprzedził. W moich żyłach narodziła się żądza tego, żeby dowiedzieć się kto był takim bezmyślnym imbecylem i to zrobił.

– Nie mogę udzielać takich informacji. Ale mogę Pani coś powiedzieć, tak w sekrecie – pochyliłem się w jej stronę i obniżyłem tembr – Za rozsyłanie publicznie nieprawdziwych informacji grozi kara, i nie chodzi mi tu o karę pieniężną.

Strzepnąłem z kołnierzyka koszuli niewidzialny kurz. Dumnie ruszyłem do swojego samochodu, lecz wiedziałem, że skoro jedna wariatka już o tym wiedziała, to znajdzie się jeszcze mnóstwo innych dziennikarzy, którzy uderzą z całej siły jak wydarzyło się to dwa lata wcześniej.

Masz mnie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz