🍼Ava
Jakim cudem Hudson znalazł się na drugim krańcu miasta?
Z tą myślą wyskoczyłam wreszcie z auta po jakiś dwudziestu minutach drogi, niemal natychmiast dostrzegając małą grupkę osób, która stała w samym rogu. Było późno, i cholernie ciemno, za to pod światłem latarni mignęły mi złociste włosy Shannona. Przełknęłam okropną gulę zastanawiając się też co skłoniło go do pojawienia się w tak obskurnym miejscu? Wsunęłam dłonie w kieszenie swojej szarej bluzy i wreszcie się ruszyłam.
Podeszłam do nich kilka kroków. Gdy byłam na tyle blisko zobaczyłam Hudsona; był przemoczony, jakby dopiero co wpadł do jakiejś kałuży, a twarz miał bladą jak ściana. Siedział na krawężniku podpierając brodę na dłoniach wbitych w uda. Jakaś kobieta coś do niego mówiła, ale on nie zwracał na nią całkowicie uwagi. Dopiero, gdy jakiś nastolatek na mnie spojrzał zapytał:
– Ma Pani naładowany telefon? Chcemy powiadomić kogoś z rodziny tego Pana, ale ani ja, ani mama nie mamy przy sobie niczego.
– Ja... – głos gdzieś zagnieździł się w moim gardle. – Znam go, zajmę się nim – dlaczego powiedzenie tego było aż tak trudne? Chyba... chyba byłam w jakiś sposób przerażona tym, co widziałam. I owszem, widziałam nie raz Stanleya w podobnym stanie, wtedy wypieprzałam go na zbity pysk, ale wtedy sytuacja była o niebo inna.
To był Hudson, nie Stanley. To powinno nakreślić już całą resztę.
– Ale... – chłopak na początku nie zauważył jak Shannon gwałtownie uniósł głowę przyglądając się mi z dziwnym smutkiem.
Co się dzieje, Hudson? Chciałam zapytać. Lecz stałam wbita w beton czekając w sumie na to, co on zdoła zrobić. Przecież jego stan jasno dawał do zrozumienia, że... nie było z nim najlepiej. O takie rzeczy wypadało pytać kolejnego dnia, nie wtedy.
– Ava – jęknął, a jego ciałem jakby coś wykonało pochopny rzut. Gdyby nie moja reakcja i szybkie pochylenie się, by złapać go za barki uderzyłby czołem o kraniec chodnika i nie daj Boże stałoby się coś okropnego. Przykucnęłam i kiwnęłam głową do osób które obserwowały to wszystko czekając chyba na moją instrukcję. – Dziękuję, poradzę sobie – zmusiłam się na wdzięczny uśmiech. Odprowadziłam ich spojrzeniem do budynku nieopodal, a potem mogłam się zająć mężczyzną.
– A...Ava – wybełkotał trzęsąc się w moich ramionach. Gdzieś za moimi plecami przejechał ciężki samochód towarowy. Zacisnęłam zęby próbując nie zwracać uwagi na okropny ból w skroniach jaki wtedy przeze mnie przemknął.
– Możesz wstać? – zapytałam odruchowo odgarniając jego mokre kosmyki. Zielone oczy wtedy ledwo mogły mrugać, a to w pewnym stopniu uderzyło we mnie. Dlaczego doprowadził się do tego stanu?
– Puść mnie, może... może mnie coś potrąci... i... stracę pamięć, jak Wyatt – wyszeptał co chwilę podrygując w moich objęciach. Zmarszczyłam czoło. On tylko bełkotał, nie był świadomy. Jednak to co powiedział potem po prostu unieruchomiło mnie na dobre: – Już, kurwa nie chcę niczego. Wszystko mnie pierdoli. Wszyscy wpierdalają mi nóż w plecy...
Chwila, czy on się rozpłakał?
– Hudson, proszę wstań – wyszeptałam bliska rozłamu. – Proszę... wstań – bardzo niepewnie dłonią zaczęłam masować jego plecy okręgami.
– Dobrze – zamlaskał suchymi wargami. – Ale zostaniesz ze mną? – nie wiedziałam czy świadomie objął mój nadgarstek przyciskając go do swojej piersi.
– Choć – westchnęłam asekurując go po tym jak sama wstałam. Raz się zachwiał a potem oparty o mój bark szedł spokojnie nie mówiąc już nic prosto do mojego auta.
CZYTASZ
Masz mnie [18+]
RomanceAva i Hudson spotkali się już kilkanaście lat wstecz, kiedy obydwoje uczęszczali jeszcze do liceum. Tę dwójkę połączyło coś niesamowitego. Zakochali się w sobie bez pamięci. Jednak wraz z pewną wiadomością, która spadła na nich jak grom z jasnego ni...