ROZDZIAŁ 8

2K 98 4
                                    

🍼Ava

Trzy miesiące później...

– Jak wyglądam? – Pho obróciła się drugi raz w czerwonej sukni zarzucając swoje tym razem ciemniejsze włosy na łopatki. No tak... Gabrielowi Tobiasowi podobają się brunetki. To jej słowa! Nie moje!

– Wyglądasz tak samo jak w tej czarnej sukience, różni cię tylko to, że... – wsadziłam do buzi garść popcornu i zaczęłam przeżuwać – masz jakieś coś we włosach.

– Nie jakieś coś! – jęknęła oburzona. – To spinka mojej babci, którą dała mi na rozpoczęcie pierwszej klasy!

– A! To dlatego masz tam wygrawerowanego misia? – omal nie zakrztusiłam się mówiąc to. Nie pomagał jeszcze fakt, że moja córka dawała o sobie znać coraz to bardziej. Musiałam unieść odrobinę nogi i jedną zgiąć, jakkolwiek, żeby przybrać dobrą pozę.

– Widzisz to?! – pisnęła przerażona. – To nie, on też zobaczy – wyjęczała ponownie wyciągając z kłębków fal swoją ozdobę. Odrzuciła ją na komodę prostując się. – O której mają być?

– Pho, możesz się uspokoić? Nawet moja córka widzi przez brzuch chyba jaką ma szurniętą ciotkę jeszcze nawet jeśli nie wyszła z mojego cielska! – zauważyłam obciągając małe rękawki na ramionach.

– Idę jako towarzyszka Gabriela – zmrużyła oczy. – To już coś.

– Mhm, Pho bez urazy, ale – zawahałam się. – Gabriel idzie tam tylko, aby pokazać się na ściance, i wróci po kilku szklankach whisky. Sam powiedział, że ma gdzieś kto z nim idzie.

Musiałam jakoś przemówić jej do rozsądku. Ganiała za nim jak pchła, a on miał ją głęboko gdzieś. Najgorsze było to, że Tobias zdawał sobie sprawę, z tego, że Phoebe się w nim zauroczyła, bo o zakochaniu nie było mowy. Zamienili ze sobą może z kilka zdań, a ta już... Ah! Szkoda gadać.

– Ale może... może zadzieje się coś między nami? On jest... wow. On jest najpiękniejszym mężczyzną, którego ujrzałam kiedykolwiek – rozmarzona opadła obok mnie.

– Rozumiem twój zachwyt – nie, nie rozumiałam. – Ale może warto przystopować? – zasugerowałam, a wtedy pukanie do drzwi pokoju gościnnego rozległo się za naszymi plecami.

– Drogie Panie – mój mężczyzna zjawił się przy futrynie patrząc na mnie wygłodniale. – Pora na nas, Gabriel lada moment powinien się zjawić.

– Okay! – Phoebe z pokaźną ekscytacją minęła go i wybiegła na niebotycznie wysokich szpilkach do salonu, a ja wyciągnęłam ręce do swojego rycerza.

– Pomożesz mi? Mam wrażenie, że jestem jakąś kulką, a nie kobietą w piątym miesiącu ciąży.

– Och, moje maleństwo – Dlaczego musiał mi to robić?! Dlaczego zawsze rozczulał mnie w najmniej odpowiednich momentach?! – Na raz, dwa i trzzy!

Podniósł mnie, a przy tym wygładził opinającą na brzuchu suknie.

– Prześlicznie wyglądasz, kochanie – pocałował mnie w skroń kładąc dłonie na biodrach przy tym amortyzując moje ruchy na płaskich balerinach.

Za oknem padał śnieg! Boże, uwielbiałam ten okres i wyglądałam już tylko czasu, gdy będę mogła razem z Tonym ubrać świecące drzewko w salonie. O mały włos nie klasnęłam w dłonie podobnie jak nasz syn.

– Nina powiedziała, że najwcześniej możemy odebrać małego od niej przed wieczorem jutro – zaśmiał się Hud podając mi puchaty płaszcz. Założył mi go na ramiona otulając jeszcze szalikiem pod szyją. – Ostatnio chciałem zakupić ci czapkę z pomponem, ale Xander wybił mi ten pomysł z głowy.

Masz mnie [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz