6

1.8K 71 22
                                    

Uwaga! Rozdział zawiera sceny dla dorosłych!

Nebbie

Uśmiechnęłam się, nie mogąc doczekać się dzisiejszego dnia. Byłam tak podekscytowana, jakbym szła na koncert mojego ulubionego artysty. Było jednak inaczej. Dziś bowiem miałam iść na swoją pierwszą randkę w życiu. Miałam już dwadzieścia trzy lata, więc może było to trochę żałosne, że dopiero w takim wieku zaczęłam randkować, ale lepiej późno niż wcale!

Ubrałam swoją ulubioną liliową sukienkę w białe kwiaty. Miała długi rękaw, była obcisła i sięgała połowy ud. Na to założyłam czarną skórzaną kurtkę. Włosy upięłam w wysoki kucyk i uśmiechnęłam się do swojego lustrzanego odbicia. 

- Nareszcie idę na randkę!

Obróciłam się do mojej przyjaciółki. Amber siedziała na brzegu mojego łóżka i uśmiechała się tak, jak ja. Była tak samo podekscytowana mimo, że miała swojego chłopaka już od czterech lat. 

- Tak się cieszę, że w końcu jesteś szczęśliwa. Nie widziałam uśmiechu na twojej twarzy od tak dawna. 

- Wiem, Amber - wyznałam, wzdychając ciężko. - Po śmierci Jake'a wiele się zmieniło. 

Wspomniałam o moim bracie. Chłopaku, który przegrał walkę z białaczką. Umarł trzy miesiące temu. Moi rodzice i ja nie byliśmy w stanie się z tym pogodzić. Wiedzieliśmy, że śmierć Jake'a była tylko kwestią czasu, ale i tak zacięcie o niego walczyliśmy. Mój braciszek jednak się poddał i pewnego dnia jego serce przestało bić. Od tego czasu nie byłam taka sama. Myślałam, że nigdy więcej się nie uśmiechnę, ale Amber była przy mnie po to, aby mi pomagać.

- Jesteś bardzo silną dziewczyną. Wiesz o tym, prawda? 

Amber wstała z łóżka i podeszła do mnie. Chwyciła mnie za ręce, uśmiechając się. 

- Wiem. Jake chciałby, abym była szczęśliwa. 

- Oczywiście, że tak. Walcz o siebie, Nebbie. Zasłużyłaś na szczęście. 

Pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam do pobliskiego parku. To właśnie tutaj, przy oświetlonej na kolorowo fontannie, miałam spotkać się z niejakim Tylerem Finchleyem. Pisałam z nim już od kilku tygodni i nie mogłam się doczekać, aby osobiście go poznać. Tyler i ja mieliśmy takie same pasje i pisaliśmy ze sobą godzinami. Uwielbiałam odcinać się od świata, aby pisać z tym chłopakiem. Dotychczas widziałam tylko jedno jego zdjęcie, ale zdążyłam wyryć je sobie w pamięci. Tyler miał blond włosy i zabójczy uśmiech. Był wysoki, a także miał tatuaż z różą na plecach. Jego zdjęcie widziałam tylko z profilu, ale już na nim wyglądał na niezłego przystojniaka. 

Nie powiedziałam rodzicom o tym, że idę dziś wieczorem na randkę. Mieli swoje zmartwienia. Wciąż opłakiwali śmierć Jake'a, a ja nie chciałam dokładać im problemów. Obiecałam jednak Amber, że jeśli nie odezwę się do dziesiątej wieczorem, wówczas będzie mogła iść mnie szukać. Oczywiście tylko tak sobie żartowałyśmy, gdyż nie wierzyłam w to, aby Tyler miał mi cokolwiek zrobić, ale wiele nasłyszałam się historii o ludziach, którzy w internecie podawali się za kogoś innego, niż byli w rzeczywistości. Z Tylerem jednak na pewno tak nie było.

Na pewno. 

Było już przed osiemnastą, gdy dotarłam do parku. Widziałam kilka par i wiele grup przyjaciół. Było to bardzo popularne wśród młodych ludzi miejsce, więc nie dziwiłam się, że Tyler chciał spotkać się właśnie tutaj.

Zgodnie z obietnicą, podeszłam do fontanny. Usiadłam na wolnej ławeczce, otulając się ciaśniej skórzaną kurtką. Było dosyć zimno, ale nie na tyle, aby musieć spotkać się w jakimś ciepłym miejscu. Park był, moim zdaniem, idealnym miejscem na pierwszą randkę. Wolałam unikać kina czy restauracji, gdyż było to dla mnie zbyt powszechne i nudne. 

RaffertyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz