43

807 46 3
                                    

Rafferty

Wszedłem do domu jak posłuszny niewolnik. Miałem ręce schowane za plecami i podążałem za moją panią. Doskonale wiedziałem, że powinienem pomóc Davidowi i Westonowi w poszukiwaniu większej ilości informacji na temat szaleńczo niebezpiecznej kobiety, która chciała zabić zarówno mnie, jak i Westona, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Mogliśmy zająć się tym później. Chłopcy na pewno mieli sobie doskonale poradzić z zadaniem, a ja w tym czasie zamierzałem oddać się mojej królowej. O tym właśnie w tej chwili marzyłem.

David i Weston zerknęli na nas z niezrozumieniem. W kąciku ust Davida widziałem jednak błąkający się krzywy uśmieszek. 

- Bawcie się dobrze i nie krępujcie się - powiedział David, puszczając mi oczko. 

- Och, uwierz mi, że wcale nie zamierzam się krępować. 

Nebbie dała mi klapsa za odzywanie się w chwili, w której mi na to nie pozwoliła. Zaskakiwało mnie to, z jaką łatwością za każdym razem wchodziła w rolę mojej pani. Nebbie potrafiła być zarówno uległa, jak i dominująca. Była prawdziwym skarbem, który zamierzałem chronić całym swoim poranionym i pokrytym czernią sercem.

- Bądź grzecznym kundelkiem swojej pani - napomniał mnie David, na co ja spuściłem wzrok, obiecując sobie, że później się z nim policzę.

- Zajmiemy się wyszukaniem kolejnych informacji - oznajmił suchym tonem Weston, który bardziej skupiał się na zadaniu niż na mojej zabawie z Nebbie. Cóż, przynajmniej jedno z nas miało głowę na karku. - Może nam to zająć kilka godzin, także... Bawcie się dobrze. 

Uśmiechnąłem się do Westona z wdzięcznością. Śmieszne było to, że wczoraj porwałem tego faceta ze szpitala, a dzisiaj życzył mi dobrej zabawy z moją ukochaną właścicielką. Moje życie nigdy nie było normalne, ale czasami nawet mnie samego dziwiło to, jak popieprzone było to, co mi się przytrafiało. 

Nie zdziwiłem się, gdy Nebbie postanowiła zejść ze mną do piwnicy. Uśmiechałem się jak głupek, idąc za nią. Nie musiałem mieć nawet smyczy przypiętej do obroży. Już teraz rozumiałem facetów, którzy potrzebowali pani, aby mogła nimi zarządzać. Każdy od czasu do czasu potrzebował poczuć się bezbronny. Wbrew pozorom,  nawet w bezbronności człowiek potrafił odnaleźć ukojenie. Nie zawsze trzeba było być silnym. Należało wiedzieć, kiedy można było się poddać. 

Kiedy weszliśmy do komnaty rozkoszy, jak zwykłem nazywać pokój służący do seksualnych zabaw, Nebbie od razu jeszcze mocniej weszła w rolę.

- Rozbierz się do naga, moja zabaweczko. 

Uśmiechnąłem się. Dobry Boże, co ta kobieta ze mną wyprawiała? 

Posłusznie rozebrałem się do naga, starannie składając swoje ubrania w kostkę. Odłożyłem je w kąt pokoju i wróciłem do mojej pani, aby móc przed nią stanąć. 

- Taki duży i silny mężczyzna jak ty mi ulega. Jak się z tym czujesz? 

Położyła dłoń na mojej piersi, rozczapierzając palce. Jej palec wskazujący podrażnił mój sutek.

- Oddając się w twoje ręce, czuję się wolny, królowo. 

- Naprawdę? Ufasz mi? 

- W stu procentach - odpowiedziałem bez zająknięcia. - Nikomu nie ufam tak, jak tobie. 

W oczach Nebbie zobaczyłem łzy. Odgoniła je jednak, wracając do swojej roli. 

- To dobrze. Niewolnik powinien ufać swojej pani i uważać ją za swoją królową, mam rację?

RaffertyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz