49

734 40 2
                                    

Nebbie

- Jestem z tobą. Pomogę ci. Proszę, nie zasypiaj. 

Leżałam na podłodze. Moje ręce i nogi były wolne, ale za nic nie mogłabym się stąd ruszyć. Wszystko piekielnie mnie bolało. Najgorzej było z moimi pośladkami, choć moja cipka także płonęła nieziemskim bólem. Mimo, że miałam ochotę umrzeć, to nie miałam w sobie na tyle odwagi, aby odebrać sobie życie. 

Po tym, jak Rodrigo mnie zerżnął, uwolnił mnie z dyb i zrzucił na podłogę. Wylądowałam na niej z hukiem. Nie zdziwiłabym się, gdybym doznała wstrząsu mózgu, ale chyba tak się nie stało. 

Jacob został uwolniony i mógł swobodnie poruszać się po pokoju tortur. Rodrigo, zgodnie ze swoją obietnicą, zostawił nas samych. Mimo, że była to idealna sposobność, abym spróbowała ucieczki, to żadna siła nie byłaby w stanie zmusić mnie do tego, abym wstała i zaczęła biec przed siebie. 

Chłopak klęczał przy mnie. Trzymał moją głowę na swoich kolanach i głaskał mnie drżącymi dłońmi. Co chwila zamykałam oczy, chcąc odpłynąć, ale jakimś cudem jeszcze nie zasnęłam. 

Łzy Jacoba skapywały na moją twarz, ale chłopak starannie ścierał swoje łzy. Był delikatny i kruchy. 

Resztkami sił podniosłam rękę i objęłam palcami nadgarstek chłopaka. Otworzyłam szerzej oczy, wpatrując się w niebieskie ślepia chłopaka. 

- Proszę, nie płacz nade mną, Jacobie. 

- Nebbie, nie musiałaś się za mną wstawiać. Rodrigo cię skrzywdził.

- Nie tak, jak ciebie - wyznałam, uśmiechając się przez łzy.

Jacob zapłakał tak bardzo, że aż krzyknął. Dobry Boże, co ten chłopak musiał przeżyć w niewoli, że tak bardzo go to złamało? Czy życie nie mogło być dla niego choć odrobinę łagodniejsze? Czy musiał tak bardzo cierpieć? 

- Pomogę ci, Nebbie. Zaprowadzę cię do łazienki. Jest tuż obok i możemy sami tam iść, także się tobą zaopiekuję. 

Pokręciłam przecząco głową. Doceniałam jego dobre chęci, ale żadna siła nie pozwoliłaby mi na to, abym wstała. Pragnęłam tylko leżeć na podłodze i czekać, aż ból minie. Nawet, jeśli miałoby to zająć kilka dni. 

- Musisz wstać, maleńka. Muszę ci pomóc. 

- Jacobie, wstanę. Obiecuję ci, że za chwilkę wstanę, ale pozwól mi odpocząć. Może opowiesz mi o tym, jak tutaj trafiłeś? 

Chyba trafiłam w jego czuły punkt. Jacob bowiem spuścił wzrok i nie pozwolił, abym spojrzała  w jego oczy. Mimo, że ten temat miał być dla niego bardzo trudny, to musiałam dowiedzieć się o wszystkim. Może dzięki jego opowieści miałam szansę zrozumieć, czy istniała szansa ucieczki z tego piekła. 

Jacob wciąż głaskał mnie po głowie. Odnosiłam wrażenie, że była to jedyna czułość, jaką w ostatnim czasie wykazał. 

- Zostałem uprowadzony dwa lata temu. Dokładnie w moje osiemnaste urodziny. 

Dobry Boże. Czy to oznaczało, że chłopak przebywał tutaj już tak długo? 

- Pojechałem do Nowego Jorku na program wymiany uczniów. Uczyłem się bardzo dobrze, więc moja szkoła pozwoliła mi na to, abym wyjechał do Stanów. To była dla mnie wspaniała wiadomość, bo pochodzę z Czech. To niewielki kraj, który nie ma wielu możliwości, a Stany zawsze brzmiały dla mnie jak spełnienie marzeń. Zgodziłem się od razu. Nie zdążyłem zobaczyć nawet Statuy Wolności, Nebbie. Gdy wszedłem do mieszkania, które miałem wynajmować wraz ze studentem z Meksyku, zostałem zaatakowany. 

RaffertyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz