19

1.1K 60 9
                                    

Nebbie

Nadszedł wieczór. Cały dzień przeleżałam na miękkim legowisku przy kominku, ogrzewając swoje ciało. Tylko raz udałam się do łazienki, i to z pomocą mojego oprawcy. Rafferty dbał o to, abym jadła i piła wodę. Przynosił mi nawet herbatą i rozmawiał ze mną o planach na przyszłość. Tak właściwie nie można było tego nazwać rozmową, gdyż podczas gdy on mówił, ja milczałam. 

O dziewiętnastej zaczęłam się denerwować, bowiem za piętnaście minut miał przybyć tu nasz tajemniczy gość. Wciąż byłam naga, co mnie niepokoiło. W pierwszej chwili bowiem pomyślałam o tym, że Rafferty kazał tu przyjechać jakiemuś swojemu koledze, aby się mną pobawił. Miałam nadzieję, że Raff nie był aż takim skurwielem, ale chyba zdążyłam się już nauczyć, że jednak nim był. 

- Zaraz będziemy mieć gościa, kwiatuszku. Jesteś gotowa, aby go poznać? 

Rafferty stanął nade mną. Skrzyżował ręce na piersi, przez co wyglądał na większego i silniejszego. 

- Kim on jest, panie?

- Och, nie powiem ci, bo nie miałabyś wówczas niespodzianki. Jest to jednak człowiek, który bardzo mi pomógł, gdy nie było przy mnie nikogo. Wiele mu zawdzięczam.

Zaczęłam zastanawiać się, kim on mógł być. Próbowałam przekopać się przez własne myśli, ale nie wychodziło mi to najlepiej. 

- Czy będę mogła się ubrać, panie?

- Nie, nie. Twoje ciało jest obolałe. Ubranie nie byłoby dla ciebie dobrą opcją. 

- Panie, proszę... 

- Gwarantuję ci, że ten człowiek nie będzie zwracał uwagi na to, czy jesteś ubrana, czy nie. Mimo, że jest moim przyjacielem, to bardzo się mnie boi. Taka przyjaźń jest dla mnie dobra, kochanie. Lubię sprawować kontrolę nad innymi. Dzięki temu czuję się jak król świata.

Zaśmiałam się bez humoru. 

- Co cię tak rozbawiło? 

- To, że masz jakiś kompleks, panie.

On także się roześmiał. Chyba tym razem nie miałam dostać kary za swoje nieposłuszne zachowanie. Miałam wrażenie, które mogło być mylne. Zdawało mi się jednak, że Rafferty zaczynał odrobinę luzować niewidzialną smycz, którą trzymał w swojej dłoni. 

- Chyba masz rację, słonko.

Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Moje serce zabiło szybciej. Podniosłam się gwałtownie, jednak Rafferty przy mnie ukucnął i położył mi dłoń na ramieniu. 

- Och, nasz gość chyba już tu jest! Jesteś gotowa, aby go poznać?

Pokręciłam głową. Chyba powinnam się cieszyć, że miał pojawić się tu ktoś, kto mógł mi pomóc, ale nie miałam pojęcia, jakie intencje mogła mieć ta osoba. Wątpiłam w to, aby mogła mi pomóc, ale nie zamierzałam tracić nadziei.

- Mam cię skuć czy będziesz grzeczna, Nebbie? 

- B-będę grzeczna. 

Poklepał mnie po głowie jak posłusznego psa. 

- Grzeczna dziewczynka. Pójdę po naszego gościa, a ty zostać tutaj. Chyba nie muszę ci mówić, że jeśli się ruszysz, czeka cię kara, prawda? Wolałbym nie karać cię na oczach tego człowieka. Lubię mieć widownię, co nie byłoby dobre dla ciebie. Chyba nie chciałabyś stracić przytomności z bólu, czyż nie? 

Rafferty pocałował mnie w czoło i wyszedł na korytarz, aby otworzyć drzwi. Ja w tym czasie zastanawiałam się, czy kiedykolwiek miałam uwolnić się z tego piekła. Jak się okazało, nawet śmierć nie mogła być dla mnie ucieczką. Mój porywacz oznajmił przecież, że nawet gdy umrzemy, on mnie odnajdzie. 

RaffertyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz