58

685 44 8
                                    

Nebbie

Wróciliśmy do Atlanty po tygodniu spędzonym w Czechach. Jacob chciał pokazać nam swoje ulubione miejsca, a ja nie miałam zamiaru tak szybko go opuszczać. Stał się moim dobrym przyjacielem i cieszyłam się, że wrócił do domu. 

Wiedziałam, że nie uda mi się uratować wszystkich zniewolonych osób na tym świecie, ale uratowanie jednego człowieka już uznane było przeze mnie za sukces. Niezmiernie cieszyłam się z tego, że Rodrigo nie żył, a Jacob mógł wrócić do rodziców. Mamy i taty, którzy kochali go całymi sercami. W ich rodzinnym domu w powietrzu czuć było miłość. 

W chwilach takich jak te spędzone w domu Jacoba, czułam radość, jak i smutek. Maksymalnie wykorzystywałam każdą chwilę spędzoną w tej wspaniałej rodzinie, ale jednocześnie tęskniłam za własnymi rodzicami. Tymi, których z własnej woli już nigdy w życiu miałam nie spotkać.

Kiedy nadszedł dzień pożegnania z Jacobem, nie mogłam przestać płakać. Rafferty powtarzał mi, że w każdej chwili mogliśmy przylecieć do Czech, aby spędzić czas z Jacobem. Wiedziałam jednak, że będziemy od siebie bardzo oddaleni. Mimo, że nie chciałam żegnać się z Jacobem, to nie mogłam być egoistką myślącą tylko o własnych potrzebach. Zamierzałam podarować chłopakowi wolność, na którą bez wątpienia zasłużył. 

- Nebbie, kochanie. Nie płacz mi tutaj. 

Jacob wziął mnie w ramiona. Kołysał mnie w objęciach, gdy ja moczyłam jego koszulkę jakiegoś rockowego zespołu. 

- Będę za tobą bardzo tęsknić. 

- Wiem, skarbie. Ja też będę tęsknił, ale przecież możemy do siebie dzwonić, prawda? 

Zaśmiałam się, kiwając głową. 

Odsunęłam się od Jacoba na odległość ramion, aby spojrzeć mu w oczy. Objęłam dłońmi jego delikatną twarz. Chłopak uśmiechał się do mnie szczerze. Podziwiałam go za to, że mimo, iż tak wiele przeszedł, wciąż był silny i chciał o siebie walczyć. 

- Dziękuję ci za wszystko, Nebbie. Tobie i Rafferty'emu. 

Mój mężczyzna stał za moimi plecami. Czułam jego obecność, choć mnie nie dotykał. 

- Mi nie musisz dziękować. Nic takiego nie zrobiłam - odparłam, machając ręką. 

- Nieprawda. Zrobiłaś bardzo wiele. Pomogłaś mi i dałaś mi wiarę w lepsze jutro. Jesteś bardzo silną dziewczyną. Podziwiam cię. Mówię to szczerze, a nie po to, aby ci zaimponować. Wiesz, może nie powinienem tego mówić w tak podniosłej chwili pożegnania, ale chyba dotarło do mnie, że jednak jestem gejem. 

Stojący za mną Raff zaczął kaszleć. Odwróciłam się do niego, posyłając mu pełne wściekłości spojrzenie. On jednak wcale nie śmiał się z seksualności Jacoba, a z tego, jak komicznie wyglądała ta sytuacja. 

- W takim razie mam nadzieję, że znajdziesz wyjątkowego chłopaka, Jacobie. Oby był ciebie wart. 

- Tak właściwie to szukam pana, ale chłopak chyba nada się na początek.

Przytuliłam Jacoba z całej siły. Nie chciałam, aby chłopak zapamiętał mnie zapłakaną, ale nie byłam w stanie powstrzymać emocji. Ta chwila była dla mnie wyjątkowa. Wiedziałam, że zostawiałam Jacoba w dobrych rękach, gdyż był z rodzicami. Chłopak na razie nie miał żadnych planów na życie, ale wcale nie musiał ich mieć. Należał mu się odpoczynek. 

- Kocham cię, Nebbie. Jak przyjaciółkę. 

Pocałowałam go w policzek i uśmiechnęłam się, zmuszając się do tego, aby więcej nie płakać.

RaffertyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz