Nebbie
Zeszliśmy na dół. Przywykłam już do tego, że mieszkaliśmy w tym domku sami, więc widok Davida i Westona siedzących przy kuchennym stole był dla mnie co najmniej dziwny. Cieszyłam się jednak, że tu byli. Obaj doktorzy byli dla mnie częścią mojego dawnego życia, za którą tęskniłam. Dzięki temu, że mogłam mieć z nim kontakt, czułam spokój. Choć chyba nigdy nie miałam pogodzić się z faktem, że moi rodzice nie mogli poznać całej prawdy o moim zniknięciu.
- Dzień dobry, chłopcy - powiedziałam, na co obaj odwrócili głowy w naszą stronę. David uśmiechnął się pogodnie, a Weston wyglądał na spiętego.
- Dobrze wam się spało? - spytał David, wskazując na dwa talerze pełne pysznego jedzenia, które znajdowały się na blacie przy parapecie. - Pozwoliłem sobie coś dla was przygotować. Tak w ramach podziękowania za gościnę.
Gdy już chciałam podziękować Davidowi za trud, Rafferty oczywiście musiał wypalić coś głupiego.
- Zrobiłeś to z produktów, za które zapłaciłem, więc nie muszę ci za nic dziękować.
Szturchnęłam całkiem mocno mojego pana w brzuch. Jęknął i odchrząknął, po czym się poprawił.
- Zaiste piękne śniadanie, doktorku. Dziękuję ci z całego serca.
Gdy Raff spojrzał mi w oczy, upewniając się, że dobrze wypadł, pogłaskałam go z czułością po policzku i pocałowałam w czubek nosa.
- Dziękujemy, Davidzie. Z rozkoszą coś zjem.
- Coś, co nie będzie moim kutasem, królowo? Jaka strata.
Tym razem pocałowałam Rafferty'ego w usta, aby już nic więcej nie mówił. Przy Davidzie i Westonie czułam się w miarę swobodnie, ale mężczyźni nie musieli mieć wglądu w moje życie erotyczne z moim oprawcą. Nie wstydziłam się okazywać uczuć mojemu ukochanemu, jednak istniała granica dobrego smaku. Może gdyby David i Weston byli naszymi przyjaciółmi, czułabym się inaczej, ale...
- Znalazłeś już coś? - spytał Rafferty, biorąc do ręki talerz i stając z nim nad Westonem. Doktor pisał coś zawzięcie na laptopie. Z trudem się od tego oderwał.
- Tak. Mam kilka cennych informacji. Wcześniej o nich nie wiedziałem.
Usiadłam obok Davida. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo, po czym wskazał dyskretnie na moje lekko opuchnięte usta. Zawstydziłam się i spuściłam wzrok. Nie mogłam jednak przestać się uśmiechać. Mimo, że obciąganie Rafferty'emu, gdy mieliśmy w domu gości, nie było szczytem kulturalnego zachowania, to nie żałowałam tego. Może nie powinnam wyznawać mojemu panu i niewolnikowi zarazem, że go kocham, kiedy klęczałam przed nim nago w łazience, ale stało się.
- Georgina miała męża, o którym mi nie powiedziała - przyznał z ciężkim westchnieniem doktor Weston, czytając z ekranu laptopa to, co udało mu się już zanotować. - Nazywał się Anthony Steffanson. Georgina miała z nim dwójkę dzieci. W dark necie udało mi się wyszperać informację o tym, że zabiła zarówno swojego męża, jak i synów.
- Co? - spytałam z niedowierzaniem, jednak szybko zasłoniłam sobie usta dłonią.
- Przykro mi, Rafferty, ale wychodzi na to, że było to u nich rodzinne. Wiesz, mordowanie dzieci.
Weston zbladł, gdy wypowiedział te słowa. Pewnie obawiał się, że dostanie za to po głowie, ale na szczęście jakimś cudem mój pan był oazą spokoju. W jego oczach widziałam nienawiść, jednak nie była ona skierowana do Westona, a do Stefanie.
- Georgina podpaliła swoich synów, którzy byli przywiązani do własnych łóżek. Timon miał cztery lata, a Finley dziesięć.
- Kurwa mać. Co za szajbuska.
CZYTASZ
Rafferty
ActionRafferty Donovan pojechał na wojnę z nadzieją, że pomoże mu to poukładać w głowie pewne sprawy. Niestety stało się inaczej. Będąc świadkiem śmierci swoich przyjaciół, jego umysł przestaje funkcjonować prawidłowo. Raff staje się ofiarą wrogów i jest...