40

821 49 10
                                    

Nebbie

Był już późny wieczór, a Rafferty wciąż nie wracał. Zaczęłam zastanawiać się, czy wszystko było u niego dobrze. Kilka razy prosiłam już Davida o to, aby zadzwonił do mojego pana, jednak on twardo upierał się przy swoim. Nie chciał przeszkadzać Raffowi. Kusiło mnie, aby związać Davida i samodzielnie zadzwonić do mojego pana, ale nie chciałam, aby doktor zmienił o mnie zdanie, które i tak nie było najlepsze. 

Chodziłam po salonie w kółko. Spojrzałam na zegar zawieszony na ścianie i zobaczyłam, że była już dwudziesta druga trzydzieści. Nie mogłam uwierzyć w to, że Rafferty przebywał tak długo w Atlancie. Coś na pewno mu się stało. Nie było innej opcji. Przecież miał do mnie wrócić, prawda? Nie zostawiłby mnie tutaj? 

Na samą myśl o tym, że nigdy więcej go nie zobaczę, poczułam strach. Nie mogłabym do tego dopuścić. Szukałabym go tak długo, aż bym go znalazła. Potem, gdy miałabym go już w swoich rękach, zaprowadziłabym go do piwnicy i zamknęła w klatce. Stałabym się w pełni jego panią. Tak, taka wizja była naprawdę kusząca. Nie mogłam się doczekać, abym mogła ją spełnić. 

- Nebbie, zaraz zrobisz dziurę w dywanie. 

Przeniosłam wzrok na Davida. Widać było, że on również był zmęczony. Jutro rano musiał iść do pracy. Prosiłam go wcześniej, aby choć trochę się przespał, ale on stanowczo odmawiał. Wziął sobie zadanie dotyczące opieki mnie na poważnie. 

- Martwię się o niego.

- To niebywałe. Tak szybko się w nim zakochałaś. 

Wzruszyłam ramionami. 

- Tak, wiem, że jestem głupia... 

- Nebbie, dosyć. To był twój wybór. Wcale cię nie oceniam, rozumiesz?

Westchnęłam ciężko. Nie byłam bowiem pewna, czy mu wierzyłam. Nie miałam jednak ochoty się z nim kłócić. 

- Gdzie on jest? 

Nagle zobaczyłam reflektory świateł, które odbiły się w szybie kuchennej. Natychmiastowo zerwałam się do biegu. Wybiegłam na korytarz, aby następnie wyjść z domu. Nie czekałam na moją niańkę. Po prostu podbiegłam do samochodu. Zanim jednak zdołałam do niego dobiec, David złapał mnie w pasie i przytrzymał. 

- Rozumiem, że się za nim stęskniłaś, ale naprawdę chciałabyś zobaczyć mnie bez głowy?

Westchnęłam ciężko. David miał rację. Musiałam się uspokoić. Nie przebaczyłabym sobie, gdyby z mojej winy stała mu się krzywda. Mimo, że doktor pomógł w porwaniu mnie, to bardzo go lubiłam. Miał głowę na karku i był dobrym człowiekiem. Poza tym, byłam mu wdzięczna za pomoc, jaką okazał mojemu braciszkowi. David był ulubionym lekarzem Jake'a i na pewno nie chciałam, aby z mojej winy stało mu się coś złego. 

Kiedy Rafferty wyszedł z samochodu, podszedł do mnie i wziął mnie w ramiona. Rzuciłam się na niego, zarzucając mu ręce na szyję, a nogami obejmując go w pasie. Przytulałam się do niego tak, jakbym nie widziała go od tygodni. To było zaskakujące, że człowiek tak szybko był w stanie przyzwyczaić się do drugiego człowieka. Tu nie chodziło jednak tylko o przyzwyczajenie, a wręcz o uzależnienie. 

- Kwiatuszku, tak bardzo się za mną stęskniłaś? 

- Żebyś wiedział, niewolniku - wymruczałam mu do ucha, po czym pocałowałam go w pobliźniony policzek. 

- Skoro tak czule witasz mnie po powrocie do domu, może powinienem częściej wyjeżdżać?

- Ani mi się waż! Nigdzie już nie pojedziesz, bo zleję cię pasem!

RaffertyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz