rozdział 41

5 0 0
                                    

perspektywa Blaise

Ranek nadszedł na prawdę szybko. Co mnie cieszyło. Chociaż gdy sobie pomyślę, że wracamy za kilka dni do domu to nie mam zbyt dobrego humoru, ponieważ nie będę mógł widzieć Harrisona. Ale ten mnie pocieszył, że i tak na pewno się spotkamy. A ja dobrze wiedziałem, że ma rację. Ale jakoś nie byłem zaskoczony z tego powodu. I razem udaliśmy się na śniadanie. Po którym zaczęliśmy się żegnać i za pomocą kominka przenosić się do posiadłości gdzie czekali na nas nasi rodzice. I po przywitaniu się z rodzicami wraz z bratem udałem się do naszych pokoi aby się rozpakować.


perspektywa Jacka

Gdy z bratem wróciłem do rodziców. To dowiedzieliśmy się, że za dwa dni przenosimy się do posiadłości Blacków. Gdzie spędzimy mile czas. A ja wiedziałem jedno, że na pewno będzie wesoło. Z tymi właśnie myślami spędzałem resztę dnia z rodzicami. I dobrze wiem, że nie tylko ja mam takie zdanie. Ale to już zupełnie inna historia. 


perspektywa Harrisona

Gdy się pojawiłem to rodzice ucieszyli się na mój widok tak samo jak mój młodszy braciszek. I gdy okazałem im listy zagadnień to nie było im tak aż do śmiechu. I oznajmili, że mogę ze spokojem zacząć ich pisać. A ja się ucieszyłem się z tego powodu. I szczęśliwy udałem się do pokoju pisać eseje aż do kolacji. Dobrze wiedząc, że czas minie mi szybko a po kolacji od razu poszedłem spać.


perspektywa Severusa

Wraz z mężem nie spodziewałem się, że ten będzie miał tyle esejów do na pisania. I muszę się przyznać, że cieszę się, że ja nie mam takich problemów. Ale co się dziwić. Jak nigdy nic nie wiadomo. I z tymi właśnie myślami wraz z mężem od razu poszedłem spać.


Harrison Black część IIIWhere stories live. Discover now