perspektywa Blaise
Gdy wybiła odpowiednia godzina i za pomocą kominka mieliśmy się przenieść do swoich posiadłości to jakoś nie umiałem przestać się żegna z Harrisonem. Co śmieszyło mojego bliźniaka. Chociaż ten nic nie lepiej. Na końcu to nasz Opiekun Domu rozdzieliły. I każdy po kolei się przenosił do swoich posiadłości. A ja pocieszałem się, że wkrótce na pewno się spotkamy. Ale tego się dowiem z czasem.
perspektywa Harrisona
Gdy pojawiłem się w posiadłości to od razu udałem się do swojego pokoju rozpakować. A później dołączyłem do rodziców. Którzy na mnie czekali, ponieważ byli ciekawi ile esejów mam do napisania. Ale widać było, że się tego nie spodziewali. Ale to już nie moja wina. I za zgodą rodziców. Aż do kolacji pisałem esejów. A gdy wychodziłem z salonu. To poinformowałem ich, że tam mam mało do napisania, ponieważ pewna dwójka w ogóle nie zaczęła jeszcze pisać. A ja dobrze wiedziałem, że domyślą się o kogo chodzi.
perspektywa Severusa
Tego z mężem się nie spodziewałem. I gdy ten zniknął. To obaj mieliśmy takie same zdanie, że dobrze że, Harrison po wakacjach idzie do ostatniej klasy. Bliźniacy się z tego śmiali. Tak samo jak Arcturus. A ja im się nie dziwiłem i razem mile spędziliśmy czas aż do kolacji. Bo wtedy też wszyscy udaliśmy się do jadalni oprócz najmłodszych i po skończonym posiłku od razu spać. Coś czuję, że zapowiadają się na prawdę ciekawe wakacje. Mam tylko nadzieje, że młodzież nie wpadnie w kłopoty. Ale dobrze wiem, że nigdy nic nie wiadomo.