Rozdział 65

4 0 0
                                    

perspektywa Dracona

Nie spodziewałem się, że tak będę się cieszył z początku czerwca. Ale szybko się to jednak zmieniło, ponieważ naszym profesorom się nudzi. I dobrze wiem, że nie tylko ja mam takie zdanie. Bo tyle nam zadali, że aż głowa boli na za dwa tygodnie. Jakby zapomnieli, że wkrótce wakacje. Żeby o tym nie myśleć to udałem się wraz z innymi do Wielkiej Sali na obiad. A później do Pokoju Wspólnego aby zacząć pisać eseje. Aby później mieć spokój. Na szczęście, szczęście mi dopisało. Ale można było się tego właśnie spodziewać. I szło mi i reszcie to na prawdę szybko. To mój ukochany i Neville mieli inne zdanie. I w ogóle nie zajęli się jeszcze esejami, ponieważ uznali, że mają jeszcze czas. A ja uznałem, że nie będę tego komentował, ponieważ nie warto. 


perspektywa Neville

Wraz  Ronem nie wiem o co im się rozchodzi, przecież mamy dużo czasu aby je na pisać. A ci zachowują się tak jakby było właśnie odwrotnie. Ale nie mówię tego na głos, żeby nie było, ponieważ dobrze wiem jakby się to dla mnie skończyło. I za to w najlepsze sobie z Ronem grałem w szachy. Chociaż za każdym razem przegrywałem to jakoś się tym nie przejmowałem. I dobrze się bawiłem. 


perspektywa Pansy

Gdy obserwowałam pewną dwójkę to dobrze wiedziałam, że ci będą żałować, ponieważ nie zdążą to na pisać i nikt z nas nie da im przepisać. Ale i tak niczego z tego nie zrozumieją i za kilka miesięcy na pewno będzie powtórka. Ale nie będę teraz o tym myślała i jak gdyby nigdy nic pisałam eseje aż do kolacji. 


perspektywa Harrisona

Tak z innymi byłem zajęty pisaniem esejów, że byłem mile zaskoczony, że to już ta godzina i udałem się do Wielkiej Sali na kolację. Która minęła jak zawsze na prawdę szybko. Co mnie cieszyło i po skończonym posiłku od razu poszedłem spać. Jedno wiem na pewno, że nie będziemy mogli się nudzić. 

Harrison Black część IIIWhere stories live. Discover now